reklama
reklama

Koszmar Wisły w drugiej połowie, bez koła, mnóstwo strat. "Święta wojna" zdecydowanie dla Kielc [ZDJĘCIA]

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Koszmar Wisły w drugiej połowie, bez koła, mnóstwo strat. "Święta wojna" zdecydowanie dla Kielc [ZDJĘCIA] - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
56
zdjęć

reklama
Udostępnij na:
Facebook
Wiadomości Gostynin W hitowym meczu Superligi piłkarzy ręcznych Orlen Wisła Płock tylko do przerwy walczyła jak równy z równym z Industrią Kielce. W drugiej części popełniła tak wiele błędów, że sama ambicja nie wystarczyła do zdobycia choćby punktu.
reklama

Na czwartkowym meczu w Orlen Arenie zjawił się komplet widzów. Kielczanie mają ogromny problem z kontuzjami, do Płocka przyjechali w zaledwie 12-osobowym składzie.

- To osłabienie może być też plusem, bo zawodnicy będą grać bez presji, na luzie, a to może okazać się kluczowe - wskazywali przezd meczem reporterzy w Polsacie Sport.

Po minucie Miha Zarabec ograł rywala i otworzył wynik dla gospodarzy. Ale po trzech nieudanych rzutach Nafciarzy zrobiło się 3:1 dla Industrii, trzy razy trafił Dylan Nahi. Po 10 minutach Kielce wygrywały 6:5, wyrównał Michał Daszek.

Po kwadransie Wisła wyszła na prowadzenie 8:7, trafił Tin Lucin. Ale goście nie odpuszczali, po dwóch akcjach prowadzili 9:8, na dodatek Zarabec otrzymał dwie minuty kary. Wisła grała niedokładnie, nieco nerwowo, traciła piłkę. 

Po 22 minutach Industria wygrywała 11:10, na trybunach nie ustawał doping, a szkoleniowiec gości poprosił o czas. Gospodarze mieli duże problemy w ataku, bezproduktywne było koło, do pozycji nie dochodzili skrzydłowi. 

Nafciarze grali jednak niezwykle ambitnie, 30 sekund przed końcem Tomas Piroch doprowadził do remisu po 14. Niesety, w ostatnich sekundach zespół z Kielc zdołał trafić i do przerwy wygrywał 15:14.

- Spodziewaliśmy się bardzo wyrównanego spotkania i tak jest. Skuteczność mamy do poprawy, ale jest jeszcze druga połowa - mówił w przerwie skrzydłowy Wisły Przemysław Krajewski. 

W drugiej połowie piękną paradą sygnał do ataku dał płocczanom Marcel Jastrzębski, ale gospodarze popełniali błędy, faule w ataku. W 37. minucie było już 19:16 dla Kielc, a zdenerwowany trener Wisły Xavi Sabate poprosił o czas. Emocje na trybunach rosły, bo mecz nie układał się po myśli kibiców Wisły, a teoretycznie osłabione Kielce grały lepiej, niż w pierwszej rundzie u siebie. 

Kielce podwyższyly na 20:16 i sytuacja płocczan stała się fatalna. Na dodatek karnego nie wykorzystał Lucin, w ręce rywali podał Zarabec, Industria punktowała bezlitośnie i przy stanie 24:17 stało się jasne, że punkty - chyba nieco niespodziewanie łatwo - pojadą do Kielc.

Zrobiło się 26:18, czyli aż 11:4 w drugiej połowie! Koszmar. Przy stanie 23:31 osiem minut przed końcem zszokowany trener Sabate nie wiedział, co się dzieje z jego zespołem, poprosił o czas, ale nie mogło to wiele dać. Ambitny zryw Wisły sprawił, że przegrała ona "tylko" pięcioma bramkami i straciła prowadzenie w lidze. Ale przy aż 11 stratach (4 rywali) i zaledwie 2 bramkach z kontry (przy 8 rywali) nie mogło być inaczej. 

Orlen Wisła Płock - Industria Kielce 29:34 (14:15)

Bramki dla Wisły: Wisły: Lucin 8, Mihić 6, Krajewski 6, Zarabec 3, Daszek 2, Piroch 1, Fzekas 1, Mindegia 1, Żytnikow 1

WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
reklama
Artykuł pochodzi z portalu portalplock.pl. Kliknij tutaj, aby tam przejść.
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama