- Byłam molestowana, a prokuratura nie chce badać sprawy - tak swoje doświadczenia z organami ścigania opisuje mieszkanka powiatu gostynińskiego. Kobieta nie kryje żalu do śledczych i mówi nam, że nie pozwoli zamknąć sobie ust. Uważa, że prokuratura nieudolnie zbiera dowody, więc sama postanowiła je zebrać i wyłożyć na tacy przed śledczymi.
Przypomnijmy kulisy całego zajścia, które opisywaliśmy już na łamach naszego portalu. Mieszkająca w okolicach Sierakówka pani Sylwia (imię zmienione na jej życzenie) w lutym była w zaawansowanej ciąży. Przed wyjazdem do lekarza do Łodzi, musiała naprawić zbieżność kół w swoim samochodzie. Pojechała do stacji diagnostycznej znajdującej się przy Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych nr 1 w Łęczycy. Tam rozegrać się miały sceny, które na długo pozostaną w pamięci kobiety.
Jak opisuje 28-latka, słyszała od diagnosty wiele niewybrednych i dwuznacznych słów i komentarzy. "Nie narzekaj! Widać, że lubisz na kucaka" "Nie udawaj, że nie lubisz jak ci wkładają, bo jakbyś nie lubiła, to byś w ciąży nie była" to tylko niektóre z nich. Mężczyzna miał także ją dotykać, także w miejscach intymnych.
Po wszystkim kobieta odjechała na pobliską stację benzynową. W międzyczasie o wszystkim powiadomiła swojego męża. Na miejscu pojawili się policjanci. Jak mówi 28-latka, funkcjonariusze powiedzieli jej, że to nie pierwsza interwencja dotycząca diagnosty i jego zachowania. Z podobną sytuacją miała się spotkać m.in. także... policjantka.
Kuratorium oświaty, do którego 28-latka także złożyła pismo, przekazała prokuraturze zawiadomienie o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa polegającego na molestowaniu seksualnym.
Prokuratura Rejonowa w Łęczycy odmówiła jednak wszczęcia dochodzenia, gdyż pani Sylwia powinna złożyć do sądu prywatny akt oskarżenia, ponieważ zdaniem śledczych ta sprawa nie narusza interesu społecznego, dlatego nie może zostac podjęta z urzędu.
- Pokrzywdzona jest osobą w pełni zdolną do aktywnego korzystania ze swoich uprawnień. Nic nie stoi na przeszkodzie, by osobiście, poprzez skierowanie stosownej skargi zainicjowała prywatnoskargowy tryb ścigania sprawcy, który jej zdaniem naruszył jej dobra osobiste. Istotnym jest, iż osoba, przeciwko której tego rodzaju skarga miałaby być skierowana jest znana. Nie istnieje więc z tego tytułu przeszkoda faktyczna utrudniająca dochodzenie stosownych uprawień – dodają śledczy.
Kobieta nie zgadza się z taką decyzją śledczych i złożyła zażalenie na postanowienie prokuratury.
- W sprawie nie został przesłuchany nikt poza osobą pokrzywdzoną i oskarżoną. Mieszkańcy Łęczycy od wielu lat informowali dyrekcję ZSP nr 1 w Łęczycy i starostwo powiatowe o nagannym zachowaniu diagnosty. Do tej pory nie poniósł on żadnych konsekwencji. Problem molestowania nie dotyczył tylko mojej osoby – twierdzi pani Sylwia.
Dlatego kobieta domaga się od śledczych ponownego przyjrzenia się sprawie i zbadania wskazanych przez nią dowodów. Wśród nich znajduje się m.in. przesłuchanie policjantki, która także miała mieć podobne doświadczenia z diagnostą.
Kobieta złożyła także zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez diagnostę. Pisze w nim, że po całej sytuacji korzysta z pomocy w łódzkim ośrodku dla pokrzywdzonych przestępstwem. Bierze tam udział w terapiach z psychologiem, ma zapewnione także konsultacje prawne.
Jaki finał będzie miała historia pani Sylwii? Temat będziemy monitorować.