Informację o śmierci duchownego podało stowarzyszenie "Wspólnota i Pamięć". Duchowny zmarł we wtorek rano w szpitalu.
Nie żyje prezes Fundacji im. Brata Alberta. Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski zmarł po długiej walce
W marciu 2023 roku ksiądz Zalewski, prezes Fundacji im. Brata Alberta, poinformował, że choruje na raka prostaty. Przyznał wówczas, że nie ma jednak zamiaru się poddawać. – Liczę, że z tego wyjdę – przyznał i zaapelował wówczas do innych, aby nie uciekali od badań, ponieważ w ten sposób wyrządzają sobie tylko krzywdę.
Trzeba robić badania. Ja zupełnie przypadkiem się o tym dowiedziałem i dziękuję Panu Bogu, że się dowiedziałem, że mam przyjaciół i bliskich, którzy mnie wspierają. Dzięki temu liczę, że z tego wyjdę – mówił wówczas duchowny.
Kiedy wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze, jego kolega Bogusław Paź, kilka dni temu poinformował, że ksiądz Zalewski jest w stanie "dość poważnym". I że przebywa w szpitalu od początku świąt. – Wydawało się, że wygrał z rakiem, jednak choroba się rozwija. Ksiądz w rozmowie ze mną mówił zmienionym głosem i z pewnym trudem, ale zachowując pogodę ducha. Jest wyraźnie osłabiony. Pozdrawia wszystkich Was – napisał w mediach.
Niestety, we wtorek 9 stycznia dotarły do nas smutne wieści. – Z ogromnym bólem i głębokim żalem informujemy, że dzisiaj o 8:00 rano w szpitalu w Chrzanowie zmarł po ciężkiej chorobie nasz ukochany Przyjaciel i członek honorowy Stowarzyszenia "Wspólnota i Pamięć" ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski – napisano w mediach społecznościowych.
Zachorował i zaczął opowiadać, jak wygląda polska służba zdrowia. Już wcześniej "nie gryzł" się w język
Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski był jednym z najbardziej znanych, ale także odważnych księży w Polsce. Nigdy nie bał się mówić tego, co myśli. Krytykował nawet swoje środowisko. Kiedy zachorował, zaczął głośno mówić o problemach w polskiej służbie zdrowia, które utrudniają skuteczne i szybkie leczenie. Jak mówił, teoretycznie niby wszystko jest poukładane, ale w praktyce są gigantyczne kolejki do lekarza, wręcz absurdalne terminy.
A równocześnie prywatne kliniki działają. Jak ktoś jest bogaty, to bardzo szybko może otrzymać pomoc. Jak ktoś nie ma tych pieniędzy, a jeszcze nie daj Boże układów, to nie. Nie ma poczucia bezpieczeństwa, że zostanie się przyjętym w normalnym czasie do lekarza. A w Polsce jest ogromny wskaźnik umieralności. Gdyby to było inaczej zorganizowane, to może ci ludzie by żyli
– mówił w rozmowie z dziennikarzem.
Również wcześniej nie bał się wyrażać mało popularnych opinii. W czasach komunistycznych wieloletni działacz opozycji, zaangażowany w pomoc rodzinom internowanych działaczy "Solidarności". Dwukrotnie zatrzymywany przez SB. Przez współpracę z podziemiem trzykrotnie odmówiono mu wydania paszportu.
Głośno zrobiło się o nim w 2006 roku, kiedy zaapelował do polskiego Kościoła o ujawnienie agenturalnej przeszłości części kleru w czasach komunistycznych. Swego czasu przyznał, że rozważał porzucenie kapłaństwa. W 1987 roku, wspólnie ze śp. Zofią Tetelowską oraz śp. Stanisławem Pruszyńskim założył Fundację św. Brata Alberta, której do śmierci był prezesem. Placówka od samego początku niesienie pomocy osobom niepełnosprawnym intelektualnie.
Duchowny znany był z tego, że nie bał się krytykować swojego środowiska, jak i samych księży, nie bał się również podejmować trudnych tematów. Nie miał problemu, aby mówić o celibacie, kryzysie, homoseksualizmie czy pedofilii w kościele. Krytykował m.in. Stanisława Dziwisza za jawne popieranie Platformy Obywatelskiej czy arcybiskupa Marka Jędraszewskiego za wspieranie PiS. Negatywnie wypowiadał się również o decyzji hierarchy, który zezwolił na drugi ślub kościelny Jacka Kurskiego w Sanktuarium w Krakowie-Łagiewnikach.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.