Sprawa potrącenia pieszej, do którego doszło pod koniec ubiegłego roku, nabiera tempa. Jak podaje Prokuratura Rejonowa, swój finał znajdzie w sądzie.
Do wypadku doszło w piątek, 8 grudnia ubiegłego roku, około 16.05 na ulicy Armii Krajowej w Płocku w rejonie skrzyżowania z ul. Hubalczyków. Na przejściu dla pieszych została potrącona pani Jola, a sprawczyni tego wypadku (45-letnia płocczanka) nie udzieliła jej pomocy i odjechała z miejsca zdarzenia. Następnie była poszukiwana przez policję i sama po upływie tygodnia stawiła się na komendzie, wyjaśniając, że spanikowała, a teraz ma wyrzuty sumienia. Aktualnie poszkodowana pani Jola dochodzi do siebie po pobycie w szpitalu i długim leczeniu licznych połamań.
Po Nowym Roku sprawa została przekazana do prokuratury.
- 31 stycznia postępowanie zakończyło się aktem oskarżenia z Art. 177 par. 1 w związku z Art. 178, par. 1 kk - wyjaśnił Norbert Pęcherzewski z Prokuratury Rejonowej w Płocku. - Sprawa jest w VII Wydziale Karnym Sądu Rejonowego w Płocku i czeka na wyznaczenie rozprawy.
Sprawczyni wypadku odpowie więc za to, iż naruszając, chociażby nieumyślnie, zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym spowodowała nieumyślnie wypadek, w którym inna osoba odniosła obrażenia ciała, za co podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. Ponadto zbiegła z miejsca zdarzenia, za co sąd orzeka zwiększoną karę pozbawienia wolności nawet do 4,5 roku.
Pani Jola nie jest w najlepszej kondycji fizycznej, ale czuje się już znacznie lepiej.
- Dalej chodzę o kulach - mówi poszkodowana. - Będzie mnie czekała jeszcze operacja. W wypadku uszkodzeniu uległa miednica, kości biodrowe, kręgosłup na dwóch odcinkach. Mam nadzieję, że dojdę do pewnej sprawności. W całej sytuacji najtrudniejszy był fakt, że nie mogłam zrozumieć jak ta, dojrzała już przecież kobieta, mogła tak postąpić. Wysiadła po zdarzeniu z samochodu, rozmawiała przez telefon, po czym odjechała. Byłam tyle dni w szpitalu, tyle się nacierpiałam.
Sprawczyni próbowała po fakcie nawiązać kontakt, ale...
- W poniedziałek, po moim wyjściu ze szpitala, przyjechał policjant, żeby spisać zeznania i przekazał, że chciała się skontaktować ze mną za sprawą policji, ale to już było za późno. Nie przyszła, kiedy byłam w najgorszym stanie, a ja później już nie widziałam potrzeby spotykania się z nią - mówi pani Jola. - Jak już coś to zobaczymy się w sądzie – podkreśla.