reklama

Schronisko w sądzie. „Oświęcim za publiczne pieniądze”

Opublikowano:
Autor:

Schronisko w sądzie. „Oświęcim za publiczne pieniądze” - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

RegionKutnowski sąd prowadzi sprawę rzekomego znęcania się nad zwierzętami w schronisku w podkutnowskich Kotliskach. Akt oskarżenia skierowała prokuratura po doniesieniach o zatrważającej sytuacji w przytulisku. W sprawie w roli oskarżycieli posiłkowych występuje także kilka organizacji prozwierzęcych. Dziś przesłuchano kolejnych świadków.

Kutnowski sąd prowadzi sprawę rzekomego znęcania się nad zwierzętami w schronisku w podkutnowskich Kotliskach. Akt oskarżenia skierowała prokuratura po doniesieniach o zatrważającej sytuacji w przytulisku. W sprawie w roli oskarżycieli posiłkowych występuje także kilka organizacji prozwierzęcych. Dziś przesłuchano kolejnych świadków.

Wśród nich znalazła się Amanda Chudek, prezes Łódzkiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Prowadzona przez nią organizacja dokonywała kontroli w schronisku dla zwierząt w Kotliskach.

- Uczestniczyłam w trzech kontrolach – dwóch w 2015 roku i jednej w 2016. Pierwsza kontrola z kwietnia 2015 roku wykazała szereg nieprawidłowości dotyczących utrzymywania zwierząt w schronisku, to była kontrola wojewódzkiego lekarza weterynarii – mówiła Amanda Chudek.

Jak zeznawała przed sądem, wspomniane nieprawidłowości to m.in. bardzo duża śmiertelność wśród zwierząt, niewłaściwy sposób ich karmienia, warunki bytowe (np. ostre elementy w niektórych boksach). Wszystkie niedociągnięcia zostały ujęte w protokole pokontrolnym.

- Część niedociągnięć dotyczyła także lekarza weterynarii, który wówczas pełnił funkcję lekarza schroniskowego. Chodzi o sposób sprawowania opieki nad zwierzętami – zeznawała prezes ŁTOnZ.

Jak mówiła, w gabinecie weterynaryjnym były przeterminowane leki. Efektem pierwszej kontroli była kolejna, przeprowadzona w połowie czerwca 2015 roku.

- Podczas tej kontroli również wskazywaliśmy na nieprawidłowości w sposobie utrzymywania zwierząt, utrzymywania części z nich w zbyt małych boksach. Była również podnoszona kwestia zagryzania się zwierząt. Ujawniono także, że jednego dnia doszło do śmierci 20 psów, co oczywiście wzbudziło nasze wątpliwości co do faktu sprawowania należytej opieki nad zwierzętami – mówiła.

A. Chudek dodawała, ze zwierzęta nie były sterylizowane, co mogło prowadzić do zagryzień.

- Właściciel schroniska tłumaczył, że fakt zagryzania się zwierząt może wynikać z tego, że obok budowana jest autostrada, przez co zwierzęta są pobudzone. Oczywiście nie było to tłumaczenie, które mogliśmy zaakceptować

Po tej kontroli podjęto szereg działań naprawczych wobec schroniska. Do prokuratury skierowano doniesienie o znęcanie się nad zwierzętami. Amanda Chudek skierowała sprawę do izby lekarsko-weterynaryjnej przeciwko weterynarzowi, który sprawował opiekę w schronisku. Wystąpiono również do ok. 60 gmin z którymi schronisko miało podpisaną umowę na opiekę nad zwierzętami z informacją o złej sytuacji w Kotliskach. Pisma skierowano także do wojewodów sprawujących nadzór nad gminami.

- Kolejna kontrola, w której uczestniczyłam miała miejsce wiosną 2016 roku. Właściciel schroniska zastosował się do niektórych zaleceń powiatowego lekarza weterynarii, natomiast nie do wszystkich, ponieważ nadal część zwierząt przebywała w zbyt małych boksach. Na pewno zostały zapewnione pomieszczenia, które zgodnie z rozporządzeniem na temat schroniska powinny znajdować się na terenie. Chodzi o pomieszczenia służące np. do przechowywania środków dezynfekcyjnych. Nastąpiła również zmiana lekarza weterynarii w schronisku. Co bardzo istotne – znacznie spadła śmiertelność, do około 3 proc. w skali miesiąca. Z dokumentacji wynikało także, że zaczęto sterylizować zwierzęta.

W ocenie kontrolujących stwierdzono więc progres, jednak jak podkreślała A.Chudek, nie można mówić o pełnej satysfakcji.
Oprócz Amandy Chudek zaznawały dziś także inne osoby, wśród nich znalazła inspektor ds. ochrony zwierząt z fundacji Mondo Cane, która także uczestniczyła w jednej z kontroli w Kotliskach.

- Właściciel i obsługa uniemożliwiali nam wejście na teren schroniska. Na samym terenie schroniska zauważyłam mnóstwo wystraszonych zwierząt, część z nich była pogryzionych, panował ogólny zaduch i smród. W trakcie interwencji obsługa nam przeszkadzała i uniemożliwiała identyfikację psów. Okazało się, że na terenie schroniska znajduje się pies, który w mojej ocenie znajdował się w stanie agonalnym. Inspektorzy chcieli go zabrać, niestety, uniemożliwiono nam to. Zauważyłam także szczeniaka, który „wbił się” pod umywalkę, Zazwyczaj, z mojego doświadczenia wynika, że szczeniaki są radosne i ciekawe świata. Ten był wyraźnie wystraszony. Zwierzęta bały się także na widok jednego z pracowników obsługi schroniska. To było coś przerażającego. To nie było pierwsze schronisko, w którym byłam, ale czegoś takiego nigdy nie widziałam. Dziwiłam się, jak za publiczne pieniądze może być stworzony taki „Oświęcim” - zaznawała świadek.

Mówiła, że nie było sytuacji, żeby pies podszedł do inspektorów merdając ogonem, niemal wszystkie zwierzęta były wystraszone.

Jak zakończy się sprawa właściciela schroniska oskarżonego o znęcanie się nad zwierzętami? Kolejne rozprawy są już zaplanowane. Temat będziemy monitorować.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE