Początek Wisły Płock był piorunujący. W pierwszych kolejkach Nafciarze notowali świetne wyniki. Wygrana z Koroną Kielce, czarnym koniem rozgrywek, wygrana z Legią Warszawa i Rakowem Częsochowa na wyjeździe. Do każdego rozegranego meczu można dopisać historie - a to szybka czerwona kartka Korony, a to Legia i Raków drżący o awans do fazy ligowej Ligi Konferencji Europy, a to Piast Gliwice, uczący się filozofii nowego trenera i grający w poprzek, a nie do przodu.
Wisła się przeciwstawiła dobrą grą, zwłaszcza w obronie. Nafciarzom bardzo trudno jest strzelić bramkę, ale podopieczni Mariusza Misury pokazali też umiejętności z przodu. Błyszczy Wiktor Nowak, kapitan Łukasz Sekulski przeżywa kolejną młodość, inni zawodnicy dołożyli swoją cegiełkę.
We wrześniu pojawiły się jednak słabsze wyniki. Porażki z Arką Gdynia, Jagiellonią Białystok (po niezłym meczu), odpadnięcie z Pucharu Polski z GKS-em Katowice, w końcu dwa remisy właśnie z Gieksą i Lechią Gdańsk. Zakładając pesymistycznie, że Wisła Płock przegra z Bruk-Bet Termalicą Nieciecza po przerwie reprezentacyjnej, będzie można rzucić statystyką, że Nafciarze nie wygrali od 5 spotkań w lidze i słowo "kryzys" powoli będzie pełzać. Czy aby na pewno wypada go jednak używać w odniesniu do beniaminka, który ma dziś zaledwie 3 punkty straty do wicelidera z Białegostoku, a nad strefą spadkową Wisła ma 10 oczek przewagi?
Wisła Płock - piłkarze niechciani?
Nafciarze, nie tylko w ostatnich tygodniach, mierzą się z szeregiem problemów. Dopiero za kilka, może kilkanaście dni będą mieli jedno (podkreślmy, jedno) pełnowymiarowe boisko z podgrzewaną murawą. Jeszcze kilka lat temu to nie był standard w wielu klubach, ale dziś sytuacja jest już inna. Większość klubów ma dziś albo własny ośrodek treningowy, jak np. Cracovia, Legia, Lech albo porządną bazę złożoną z kilku boisk. W Płocku przez ostatni rok drużyna dojeżdża z Łukasiewicza 34 na boisko na Borowiczkach, które może nie jest w bardzo złej kondycji, ale do topowej jakości sporo mu jednak brakuje. Poza tym dla zespołu to dość kłopotliwe pakować się codziennie w autobus Komunikacji Miejskiej ze sprzętem. Po prostu.
Zostawmy jednak na boku kwestie boiska. Spójrzmy na piłkarzy, którymi dysponuje Mariusz Misiura. Jasne, Wisła Płock ściągnęła kilku uznanych zawodników latem 2024 roku, ale należy sobie zadać pytanie: czy są to zawodnicy, którzy mogli liczyć na oferty z Ekstraklasy?
Dani Pacheco został skreślony w Górniku Zabrze, Dominik Kun po odejściu z Widzewa Łódź miał oferty tylko z I Ligi, o Macieja Gostomskiego rzeczywiście zabiegały kluby z Ekstraklasy, więc Wisła postanowiła przepłacić. Bojan Nastić przyszedł do Wisły po ciężkiej kontuzji, Nemanja Mijusković nie mógł liczyć na miejsce w składzie Miedzi Legnica, a Krystian Pomorski też raczej by nie znalazł miejsca w Ekstraklasie. Gdyby Jorge Jimenez nie wrócił do Wisły Płock po nieudanym sezonie 2023/24, pewnie niewielu kibiców by stanęło w obronie Hiszpana. Poza tym do Wisły trafiło kilku zawodników z innych, często niższych lig, jak np. Andrias Edmundsson, wyciągnięty z Chojnic czy Marcus Haglind-Sangre, który w Szwecji grał na II poziomie rozgrykowym. Nie wygląda też na to, żeby na nadmiar ofert z Polski "narzekał" rok temu Iban Salvador.
Mariusz Misiura z zawodników niechcianych gdzieś indziej zbudował drużynę, która najpierw wywalczyła awans, a potem sensacyjnie wdrapała się na szczyt. Latem powtórzono trochę ten manewr - Wiktor Nowak jest co prawda tylko wypożyczony, ale w Górniku nie widzieli w nim tego, co widzi w nim Mariusz Misiura. Marcin Kamiński też nie miał konkretnych ofert z Ekstraklasy, nic nie wskazuje na to, żeby miał je też Rafał Leszczyński.
Oczywiście Wisła Płock przeprowadziła też sporo transferów tego lata. Dużo w Płocku można obiecywać sobie Żanie Rogelju, a także po Denim Juriciu, który strzelał bramki w Słowenii - tu akurat wygląda na to, że Wisła wygrała wyścig. Problem w tym, że Australijczyk gra z blokadą, a mniejsze lub większe urazy są zmorą drużyny.
Gdyby kontuzje dotykały zawodników "symetrycznie", czyli np. wypadają po równo obrońcy, pomocnicy czy zawodnicy ofensywni, problem byłby mniejszy. Sęk w tym, że kontuzje w ostatnim czasie wykluczyły połowę zawodników ofensywnych i kiedy przychodzi co do czego, to nie ma kto grać i z konieczności trzeba wystawiać wahadłowego na "9".
Trudno powiedzieć czy uda się przywrócić do zdrowia wszystkich zawodników i czy wreszcie dostaniemy odpowiedzi na pytanie czy Giannis Niarchos jest dobrym napastnikiem, a także czy Deni Jurić strzelanie w Słowenii może przełożyć na strzelanie w Polsce, co ma mu zagwarantować wyjazd na Mundial. Ciągle do gry wdrażają się Matchoi Djalo (tu na pewno oczekiwania były większe) czy Tomas Tavares - dla nowych zawodników każda jednostka treningowa jest ważna, więc wydaje się, że przerwa reprezentacyjna po prostu powinna pomagać Wiślakom.
Niektórzy zawodnicy muszą jednak sami sobie pomóc, bo czasami czas się szybciutko kończy. Nie oznacza to jednak, że dysponującą jednym z mniejszych budżetów w lidze Wisłę Płock można z miejsca stawiać w roli faworyta w każdym meczu. Dziś każde miejsce dające utrzymanie w Ekstraklasie będzie sukcesem klubu z Łukasiewicza 34.
Wisła zaczęła po prostu wynikami ponad stan, a teraz to się po prostu stabilizuje. Oczywiście nie można na tym przechodzić do porządku dziennego, bo z takim poklepywaniem po plecach Wisła Płock spadła 3 lata temu, ale jeszcze nie czas by dzwony biły na alarm. Trzeba mieć świadmość, że z 18 punktami nikt się w Ekstraklasie nie utrzymał.
Drużyna potrzebuje więc ciągłego wsparcia, a nie smagania jej w mediach społecznościowych po pierwszych niepowodzeniach.
Komentarze (0)