To była spora kontrowersja, na pewno jesteście po analizie. Był kontakt z Mateuszem Bartolewskim i należał się karny czy nie? W telewizji wyglądało to na kopnięcie w nogę.
Z perspektywy telewizji sytuacje wyglądają inaczej. Faktycznie, było kopnięcie w piszczel, ale najbardziej znaczący był ból mięśnia czworogłowego uda. To spowodowało mój upadek.
Rozumiem, że uznaliście to za przewinienie?
Nie rozmawialiśmy już o tym za bardzo w szatni. Wiedzieliśmy, że to my zawiedliśmy. Faktycznie, po tej sytuacji byłem przekonany, że będzie karny.
Jak to się dzieje, że na obozie w Turcji gracie z naprawdę solidnymi zespołami i wygląda to okej, a w lidze mamy dobre 45 minut w Radomiu. Co się dzieje?
Trudno coś powiedzieć. Może poczuliśmy się za pewnie? Czy chodzi o sprawy prywatne każdego z nas? Sporo z nas po obozie przechodziło jakieś choroby. Ja też złapałem wirusa, przez co nie trenowałem praktycznie dwa tygodnie. Na pewno to nam nie pomogło, choć nie wiem czy na to powinniśmy zwalać winę.
Czy w szatni padają te mityczne już męskie słowa czy podchodzicie do tego na zasadzie: spokojnie, jeszcze jest jakiś zapas.
Była mocna rozmowa, zwłaszcza po meczu z Piastem Gliwice. Musimy się otrząsnąć, bo przegrywaliśmy mecze pracą fizyczną, zaangażowaniem. Piłkarsko też nie potrafiliśmy się do końca obronić. Nad tym pracujemy.
Kiedy trafiłeś do Wisły Płock było też zainteresowanie innych klubów?
To ciekawy temat. Sam do końca nie wiem jak było. Od małego mam ustalone z tatą, że rodzice i menadżer nie będą mówili mi o żadnych propozycjach do czasu, aż będzie konkretna oferta - wtedy dostaję informację. Pierwsza konkretna była oferta przyszła z Wisły Płock i od razu podjęliśmy decyzję.
Przychodziłeś jako 17-latek z Kacprem Kondrackim. Wisła przedstawiła ci konkretny plan na rozwój i stąd decyzja?
Trenowaliśmy z I zespołem, a graliśmy w II drużynie, żeby być w rytmie meczowym i utrzymywać dyspozycję. Wisła była zdeterminowana do transferu, oferta była bardzo konkretna. Może to głupio zabrzmi, ale rodzice podjęli decyzję. W tamtym wieku to rozumiem, bo chcieli dla mnie jak najlepiej. W tym momencie na pewno ja miałbym pierwsze zdanie do powiedzenia.
To było tak, że rodzice ci pokazali palcem i powiedzieli: idź do Wisły, bo tak będzie dobrze czy miałeś coś do powiedzenia?
Oczywiście, że miałem coś do powiedzenia. Rodzice powiedzieli mi, że przedstawiono im fajny projekt, pomysł na mnie. Wszystko mi objaśnili. Spotkaliśmy się w Płocku z dyrektorem Markiem Jóźwiakiem i podpisałem umowę.
Trenowałeś z I zespołem, ale wciąż grałeś na piątym poziomie rozgrywkowym. To dawało ci rozwój?
Mecze miały mnie przygotować do seniorskiej piłki. To w zasadzie były moje pierwsze mecze w dorosłym futbolu. Z każdym meczem miałem się zbliżać, aż do debiutu.
Ale fakt, że z II zespołem byłeś tylko w czasie meczu wpływało jakoś na twoje relacje i to jak gracie?
Raczej bez znaczenia. Wychodziliśmy jako jeden zespół. Często trenowałem z II drużyną w piątek. To był trening taktyczny, więc dobrze rozumieliśmy się na boisku.
Pamiętasz swój debiut?
Oczywiście, że tak!
Kiedy się dowiedziałeś, że zagrasz ze Śląskiem?
O dużym prawdopodobieństwie debiutu dowiedziałem poprzedniego wieczoru. Pojawiły się dwie choroby młodzieżowców w hotelu, ale to nie oznaczało, że zadebiutuję. Dawid Kocyła, który dzień wcześniej był chory, zdołał wyzdrowieć i zagrał. Przegrywaliśmy 1:3 i w pewnym momencie rozgrzewki dostałem znak od trenera: Gerbo, dawaj! Zaczął tłumaczyć mi stałe fragmenty gry, nastawiać mnie pozytywnie. Powiedział, że mam się cieszyć piłką i takie było moje założenie. Pamiętam ten moment. Zostanie ze mną do końca życia.
Miękkie nogi czy wszedłeś na pewniaka?
Nie było miękkich nóg, zwłaszcza że już nie było presji wyniku. To była 90. minuta, więc nie mieliśmy nic do stracenia.
Minęło kilka miesięcy i uzbierałeś 10 [dziś już 11 - red.] występów. Jakie masz przemyślenia na temat ligi?
Uważam, że to bardzo dobra liga.
Zaskoczyło cię coś?
Indywidualne umiejętności poszczególnych zawodników robią różnicę. Najciężej grało mi się przeciwko Yawowi Yeboahowi. Bardzo dobrze dryblował. Miał coś, czego nigdy jeszcze nie widziałem.
Yaw Yeboah to jak na razie najlepszy zawodnik przeciwko któremu grałeś w lidze?
Dobry był. Ciężko powiedzieć o jednym najlepszym. Yaw na pewno pokazał duże umiejętności. Różnicę robi też Łukasz Podolski, przeciwko któremu grałem w moim debiucie w pierwszym składzie. Co ciekawe, podpowiadał mi w czasie meczu. Po meczu udało mi się zdobyć jego koszulkę, więc mam fajną pamiątkę po tym spotkaniu. Kuba Kamiński w meczu z nami też robił robotę.
To ciekawe, z perspektywy telewizji tego nie widać. Poskrobałeś go po achillesie czy tak po prostu zaczął ci udzielać wskazówek?
To były dość proste informacje, typu “nie zamykaj się przyjęciem”. Była sytuacja w naszym polu karnym, stykowa piłka z Erikiem Janżą. Wiedziałem, że zagrałem czysto. Podszedł Lukas i powiedział: “bardzo fajny wślizg, widziałem, że był czysty”. Nie było karnego.
Wskazówki od mistrza świata. To chyba nie jest codzienność?
Nie. Choć myślę, że drużyna Górnika wiedziała, że debiutuję w pierwszym składzie.
Czyli postrzegasz to jako grę psychologiczną?
Myślę, że to pozytywne zachowanie Lukasa. Być może myślał, że jestem pod presją i chciał ją rozładować.
Który mecz uważasz za swój najlepszy?
Wydaje mi się, że najlepiej zagrałem ze Stalą Mielec. Naprawdę dobrze się czułem.
Też tak myślę, a tam wszedłeś na pozycję wahadłowego, może wręcz skrzydłowego. Gdzie się lepiej czujesz: w środku pola czy przy linii bocznej?
Trochę lepiej czuję się w środku pola, ale gra na boku obrony czy pomocy nie jest dla mnie jakimś wielkim problemem.
Gdyby trener powiedział: Fryderyk, grasz dzisiaj na wahadle, to co?
Trzeba zagrać i z każdej sytuacji korzystać.
Wydajesz się bardzo ułożonym, sympatycznym człowiekiem. Myślisz, że ci to pomaga? Świat futbolu jest brutalny, pełny interesów, interesików.
To ma swoje wady i zalety. Wiem, że często mi to pomaga. Potrafię utrzymać spokój na boisku, a czasami naprawdę jest ciężko. Czasami też bywam stłamszony. Niektóre sytuacje mocniej mnie dotkną.
Masz na myśli życie w szatni? Bo na boisku potrafisz pokazać pazura.
Dokładnie.
Polska liga jest ligą fizyczną. Trenerzy zwracają ci uwagę, że musisz popracować nad muskulaturą czy wychodzisz z założenia, że tak zbudowani piłkarze też mogą sobie radzić?
Ostatnio zacząłem współpracę z osobami, które dają mi sztab ludzi. Dzięki temu mogę inwestować w siebie. Jedną z takich osób jest trener od motoryki. Praktycznie co 3 dni trenuję indywidualnie.
Wisła Płock jest klubem docelowym czy, jakkolwiek to brzmi, przystanek w drodze do kariery?
Marzeniem każdego młodego chłopaka w Polsce i na świecie jest zajście jak najdalej. Oczywiście nie chciałbym zatrzymywać się w Płocku, choć bardzo dobrze się tu czuję. Lubię i szanuję klub, wiele mu zawdzięczam, ale chciałbym jak najszybciej, jeśli będę gotowy, wyjechać za granicę?
Jaki masz na to pogląd? Trend w Ekstraklasie jest taki, że każdy kto przysłowiowo trzy razy kopnie prosto piłkę może liczyć na ofertę. Przyjeżdża klub angielski, włoski czy niemiecki, kładzie kilka milionów euro na stół, ale kariery różnie się toczą. Rozumiem, że chcesz wyjechać, ale...?
Ale to musi być przemyślane. Muszę być gotowy pod względem językowym, mięśni, mentalnym - w zasadzie pod każdym względem. Wyjazd za granicę jest czymś innym. Znamy wiele przykładów, niektórzy nie przebili się za granicą.
Z tego co widzę, nie napalasz się jakoś. W sumie to dopiero pierwszy sezon w Ekstraklasie, a kontrakt obowiązuje do czerwca 2024.
Dokładnie, nigdzie się nie śpieszę.
Jakieś przecieki do ciebie docierają? Bo może zaszumieć w głowie kiedy usłyszy się marki klubów, które obserwują zawodnika.
Jest stara zasada z osobą którą mnie reprezentuje - jak będzie konkret, to wtedy będziemy rozmawiać. Dopóki są jakieś luźne zapytania, nie nic konkretnego, to po prostu o tym nie rozmawiamy.
Stawiasz sobie jakieś liczbowe cele na ten sezon?
Nie chcę robić sobie dodatkowej presji, choć zdobycie pierwszej bramki w Ekstraklasie jest dużym marzeniem. Chciałbym też uzbierać jak najwięcej asyst, choć najważniejsza jest dobra gra i pomoc drużynie.
Oglądałem kilka meczów II zespołu i tam było widać, że dysponujesz świetnym podaniem. W pierwszych meczach I drużyny miałem czasami wrażenie, że jest moment zawahania. Pamiętam w meczu z Wisłą Kraków Łukasz Sekulski ruchem wymuszał podanie i była okazja do posłania fajnej piłki prostopadłej, ale wolałeś wybrać bezpieczne rozwiązanie. Jest jeszcze jakiś hamulec czy to tylko początki? A może w ogóle to nie tak?
Na pewno początki były nieco trudniejsze. Z każdym meczem czuję większą pewność siebie i wydaje mi się, że dzięki temu mogę grać coraz bardziej odpowiedzialne piłki, ale też takie, które dają korzyści zespołowi.
W I zespole jest spora grupa młodych zawodników. Z kim trzymasz się najbardziej?
Nie ukrywam, że z młodzieżą, ale to nie oznacza że ze starszymi chłopakami nie mam kontaktu. Dobrze kumpluję się z Damianem Warchołem.
Jako młodsi nie czujecie się wyobcowani?
Nie, nie ma żadnego podziału.
20 lat temu byłoby zapewne inaczej. Zawsze pytam o to starszych zawodników. Mówią, że wchodzicie bez kompleksów, nie panujecie nikomu.
Dokładnie, choć wiadomo, że do starszych zawodników jest większy szacunek. Trzeba wstać, żeby się przywitać, ale to normalne rzeczy. Zwykły savoir-vivre.
Czy mecze z takimi zespołami jak Neftçi Baku, Rubin Kazań czy Łudogorec Razgrad to cenna lekcja dla tak młodego zawodnika?
Na pewno. To też inna jakość zawodników. Niektórzy bardzo mi imponowali. W meczu z Rubinem Kazań Koreańczyk Hwang In-beom zrobił na mnie ogromne wrażenie. W meczu z Łudogorcem próbowałem mocno zaatakować jednego z czarnoskórych zawodników. Zrobił mi tylko odpór i odbiłem się jak od ściany. Przede mną jeszcze dużo pracy.
Gdzie jest twój sufit?
Nie czuję, żeby był gdziekolwiek. Jak każdy chłopak chcę zostać najlepszy na świecie.
Masz swój ulubiony klub?
Tak, Manchester City. Wyprowadzałem kiedyś Davida Silvę na Euro 2012 w meczu z Chorwacją. Zainteresowałem się zawodnikiem, zacząłem oglądać jego mecze. Stąd wzięła się miłość do Manchesteru.
Interesujesz się piłką? Piłkarze często mówią, że futbolu mają dość w tygodniu.
Nie jest tak, że cały czas siedzę i oglądam spotkania. Po meczu mam ochotę odpocząć od piłki, spędzić czas ze znajomymi, z rodziną. Oglądam przeważnie 2-3 mecze w tygodniu. Przeważnie Premier League i Liga Mistrzów.
Przepis o młodzieżowcu. Jaka jest twoja opinia?
Uważam, że nie jest to najlepsze rozwiązanie. Wydaje mi się, że powinien grać najlepszy zawodnik - czy ma 30 czy 15 lat. To na pewno jednak pomaga młodym zawodnikom wejść do ligi, bo trener musi na nich postawić. Jest otwarta furtka, pomoc ze strony Polskiego Związku Piłki Nożnej. Ten przepis pomógł na pewno wielu chłopakom, mi też.
Podobno świętowałeś już nawet zdobycie nagrody “młodzieżowca miesiąca”.
I tak i nie. Trener z kadry wysłał mi zdjęcie “Młodzieżowiec miesiąca PKO Ekstraklasa” i napisał “gratulacje Fryderyk, powodzenia dalej”. Odpisałem “dziękuję” i pochwaliłem się rodzicom. Rodzice tego nie rozsyłali, bo nic oficjalnie nie było. Arek Stelmach z klubu napisał mi, że jest już jakaś nagroda. Potem okazało się, że małym druczkiem jest napisane “nominacja”. Było trochę śmiechu, ale faktycznie głowa się nie zapaliła, bo czekałem na oficjalne informacje.
W Płocku mieszkasz sam?
Tak, rodzina została w Warszawie.
Co obiecujący, 19-letni piłkarz robi w Płocku po treningu?
Przeważnie dodatkowo trenuję - w siłowni ORLEN Arenie, w bloku mam piwnicę, w której mogę trenować też piłkarsko. Jestem w klasie maturalnej, więc staram się też spędzić trochę czasu z książkami, choć ciężko mi to przychodzi. Dużo rozmawiam z rodzicami, dziewczyną. Lubię też pograć.
Fifa?
Tylko do grudnia, bo potem traci klimat. Poza tym counter-strike i Business Tour z kolegami.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.