Łukasz Sekulski może mówić o bogatej karierze. Być może nigdy nie zaznał gry w topowej lidze, może nie wygrał żadnego trofeum, ale grał w kilku poważnych klubach w kraju, a przydarzył się także epizod w rosyjskiej Superlidze. W końcu w 2021 roku wrócił do Płocka, czyli miejsca, w którym przyszedł na świat i gdzie zaczynała się przygoda młodego Łukasza z piłką. To oczywiście nie jest czas na opowieści o młodzieńczych wyskokach kapitana Wisły, choć w Płocku raczej powszechną wiedzą jest, że młody Łukasz lubił się zabawić.
I dziś pewnie nadal tak jest, ale w odpowiednim czasie i z odpowiednim umiarem, bo granie w Ekstraklasie po trzydziestce to już inne wyzwania. Nie ma co ukrywać, że liga przyspiesza, staje się bardziej fizyczna i kto nie daje rady pod tym względem, po prostu odpada. Łukasz Sekulski dla Wisły Płock strzelił 70 bramek, jest rekordzistą pod tym względem i z pewnością nie powiedział ostatniego słowa. Z Pogonią Szczecin się nie udało, choć było bardzo blisko – lecącą w stronę bramki piłkę ofiarnie wybił Dimitrios Keramitsis. To byłby piękny prezent na 35. urodziny kapitana, ale i bez tego świętowanie się udało.
Kapitan przez duże „K”
Ile kapitan daje zespołowi? Tego nie da się zmierzyć liczbami czy innymi wskaźnikami, ale spróbujmy.
W tym sezonie Łukasz Sekulski wyszedł w pierwszym składzie w dziesięciu meczach. Wisła siedem z nich wygrała, dwa zremisowała (co ciekawe, w obu meczach strzelał bramki). Nie zagrał w przegranym meczu z Jagiellonią i zremisowanym z GKS-em Katowice, wcześniej Wisła odpadła też w Pucharze Polski. To oczywiście spore uproszczenie, bo Nafciarze mieli wtedy w ogóle problem z obsadą pozycji napastnika, ale coś jednak to już mówi.
Nie ma też przypadku w tym, że na każdym kroku Łukasza Sekulskiego chwali Mariusz Misiura. Trener docenia jego wkład w spajanie drużyny i motywowanie zawodników. W zasadzie porusza temat kapitana praktycznie na co drugiej konferencji prasowej – przed i zwłaszcza po meczu. Kiedy kapitan wrócił po miesiącu, mimo że przewidywania mówiły o sześciu tygodniach pauzy, trener prosił o docenienie postawy zawodnika. Są piłkarze, którzy woleliby poczekać tydzień czy dwa – może z wygody, może z racjonalnego dbania o swoje zdrowie. To jednak nie jest melodia Łukasza Sekulskiego, który zdaje sobie sprawę, że koniec jest bliżej niż dalej i chce wycisnąć z końcówki swojej kariery maksimum.
Taka zażyłość między kapitanem a trenerem Misiurą też nie jest przypadkowa. Kiedy były trener Znicza Pruszków obejmował posadę w Płocku, zespół był w rozsypce. Fatalnie zakończył się poprzedni sezon (Mariusz Misiura niezliczoną liczbę razy wracał do meczu z Resovią Rzeszów), a wielu zawodników pożegnało się z klubem. Nie da się zbudować zespołu od zera w kilka miesięcy – na jakichś fundamentach trzeba go oprzeć. Dlatego panowie musieli „zawrzeć” pewien układ – formalny czy nie, mniejsza o to. Chodziło o to, żeby wszyscy patrzyli w jednym kierunku, a zawodnik zaufał trenerowi i pociągnął innych za sobą. Mariusz Misiura mówił o „jedności”, a Łukasz Sekulski realizuje to w szatni – w miejscu, do którego szkoleniowiec rzadko się zapuszcza.
Uwielbiany w Płocku
Nie ma przesady w tym, że Łukasz Sekulski jest uwielbiany w Płocku. Zarówno przez kibiców dopingujących zespół za bramką, jak i tych zwykłych. Nie odmawia wizyt w szkołach, zawsze chętnie pozuje do zdjęć, rozdaje autografy. To też ważny aspekt bycia kapitanem – ważne jest „dźwiganie” zespołu na wielu płaszczyznach.
Od jakiegoś czasu wiadomo, że 35-letni dziś Łukasz Sekulski zakończy karierę w Płocku. Sam przyznawał nam kilka lat temu, że może coś w tym jest, że gra tak dobrze, bo gra w domu.
„Coś w tym może być. Są ludzie, którzy dobrze czują się w swoim otoczeniu i wtedy potrafią się pokazać z najlepszej strony, a w innym miejscu jest gorzej” – mówił w 2022 roku.
Ta historia dalej się pisze i wydaje się, że tak będzie, dopóki sam zawodnik będzie mógł grać na sto procent. Póki co Wisła Płock przedłużyła z Łukaszem Sekulskim kontrakt do 30 czerwca 2027 roku – jeśli go wypełni, będzie miał blisko 37 lat. Nie można wykluczyć kolejnych przedłużeń. Medycyna cały czas idzie do przodu, sam „Sekul” czuje ogień i głód gry i nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Czy uda się strzelić sto bramek w barwach Wisły Płock?
Komentarze (0)