Mariusz Misiura pytany przed meczem czy faworytem meczu z GKS-em Tychy jest jego zespół przyznał, że jego zespół praktycznie w każdym meczu w tej lidze będzie faworytem. Szkoleniowiec Wisły wielokrotnie powtarzał też, że chce korzystać z jak największej liczby zawodników.
Trochę z musu (choroba Macieja Gostomskiego, uraz łydki Bojana Nasticia) trener sporo zmienił w składzie. Na ławce usiedli Jime, Iban Salvador czy Łukasz Sekulski, a w 1. składzie zameldowali się Piotr Krawczyk, Dawid Kocyła i Maciej Famulak.
Tym razem zespół odczuł zmiany w składzie. Gra Nafciarzy przez kilkanaście pierwszych minut kompletnie się nie układała. Goście nieco zdominowali Wisłę, co rzadko się zdarzało w tym sezonie. Zespół Artura Skowronka nie potrafił jednak stworzyć zagrożenia pod bramką Bartłomieja Gradeckiego.
Gospodarze potrzebowali pół godziny, by się otrząsnąć i zacząć przeprowadzać groźne sytuacje. Wcześniej z ostrego kąta strzelał Dominik Kun, ale nie zaskoczył tym Marcela Łubika. Potem 2 świetne, w zasadzie 100% sytuacje, miał Maciej Famulak. Raz Łubik instynktownie zostawił nogę i zdołał odbić strzał. W końcówce pierwszej połowy po składnej akcji zespołu pomocnik miał jeszcze lepszą sytuację, ale pogubił się przy oddawaniu strzału i do niczego nie doszło.
Nafciarze przycisnęli
Po zmianie stron trener Misiura szybko wymienił 3 ofensywnych zawodników, ale pojawienie się Salvadora, Jime i Sekulskiego długo nie poprawiało gry. Gwineczyk dostał kilka piłek na wyścigi z obrońcami GKS-u, który zaczął grać wyżej, ale pokazał, że sprinterem nie jest.
Serca kibiców mocniej zabiły w 61. minucie, kiedy to Bartosz Śpiączka wpakował piłkę do siatki. Napastnik tyszan zdemolował przy tym Fabiana Hiszpańskiego, ale do podjęcia decyzji sędzia Piotr Urban potrzebował wideoweryfikacji. Po kilki minutach cofnął gola.
Obie drużyny walczyły o pełną pulę, choć im dalej w mecz, tym większą przewagę miała Wisła. Nafciarze przyciskali, w końcu zaczęli wypracowywać coraz lepsze sytuacje - sygnał dał Kun, jego strzał sprzed pola karnego był zbyt lekki. Przy uderzeniu Jime Marcel Łubik musiał sporo się napocić, ale odbił strzał Hiszpana. Najlepszą sytuację miał Łukasz Sekulski po zagraniu Salvadora - Gwinejczyk wysoko odebrał piłkę i wypuścił napastnika oko w oko z bramkarzem. Kapitan Wisły jednak chybił.
W doliczonym czasie gry, a arbiter doliczył aż 7 minut, Nafciarze przycisnęli naprawdę mocno, ale ani z gry, ani ze stałych fragmentów gry, nie udało się zdobyć bramki. Zespół Mariusza Misiury może czuć ogromny niedosyt - Wiśle uciekły 2 punkty.
Wisła Płock 0-0 GKS Tychy
Wisła Płock: 99. Bartłomiej Gradecki - 16. Fabian Hiszpański (80, 24. David Niepsuj), 17. Przemysław Misiak, 77. Jakub Szymański, 19. Andrias Edmundsson, 37. Oskar Tomczyk - 14. Dominik Kun, 8. Dani Pacheco, 11. Maciej Famulak (50, 18. Jime) - 9. Dawid Kocyła (50, 20. Łukasz Sekulski), 22. Piotr Krawczyk (50, 66. Iban Salvador).
GKS Tychy: 1. Marcel Łubik - 3. Jakub Tecław, 6. Nemanja Nedić, 4. Marko Dijakovic - 20. Mamin Sanyang (74, 7. Wiktor Niewiarowski), 23. Maksymilian Dziuba, 5. Teo Kurtaran (74, 25. Wiktor Żytek), 10. Rafał Makowski, 22. Julius Ertlthaler (90, 8. Marcin Szpakowski), 11. Marcel Błachewicz (86, 14. Mateusz Hołownia) - 18. Bartosz Śpiączka (74, 9. Daniel Rumin).
żółte kartki: Famulak, Szymański, Tomczyk - Nedić, Kurtaran, Śpiączka, Dijakovic, Dziuba.
sędziował: Piotr Urban (Warszawa).
widzów: 5236.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.