Marek Saganowski został zatrudniony pośpiesznie, jeszcze w momencie, gdy utrzymanie w Ekstraklasie było teoretycznie możliwe. Po porażce ze Śląskiem Wrocław z posadą pożegnał się Pavol Stano, a na dwie ostatnie kolejki funkcję objął Marek Saganowski - ówczesny trener II-ligowej Pogoni Siedlce.
Ekstraklasy w Płocku Marek Saganowski nie uratował, czego jednak nie można mu przypisywać jako porażki. Zespół był w zapaści, a czas gonił. Od chwili objęcia stanowiska do meczu z Cracovią, który przypieczęstował spadek do I ligi, minęło zaledwie 11 dni.
I-ligowa rzeczywistość
Kontrakt Marka Saganowskiego obowiązuje do 30 czerwca 2024 roku. Szkoleniowiec został w Płocku, w przeciwieństwie do kilkunastu zawodników. Trener kilkukrotnie powtarzał, że przygotowania były trudne, bo wielu piłkarzy chciało opuścić klub. Od tego czasu minęło już jednak kilka miesięcy.
Początek Wisły w Fortuna I Lidze był słaby, ale później Nafciarze złapali wiatr w żagle. Zbiegło się to z otwarciem stadionu, kiedy to Nafciarze pokonali Polonię Warszawa w efekownym stylu 3:0. Później przyszła pierwsza od ponad roku wyjazdowa wygrana ze Stalą Rzeszów (1:0) i efektowna wygrana z GKS-em Tychy w lidze (4:1). Tu jednak panują opinie, że postawa defensywy gości znacznie ułatwiła zadanie Wiśle i wynik nieco zakłamuje rzeczywistość.
Punktem zwrotnym był mecz w Krakowie - brzydki w wykonaniu obu ekip. Skończyło się na 0:0 na trudnym terenie, co trzeba docenić, ale z drugiej strony Nafciarze pokazali niemoc w działaniach ofensywnych. Tydzień później Wisła skompromitowała się na własnym boisku, przegrywając z Arką Gdynia 0:3 nie mając w zasadzie żadnych argumentów. Tak nie gra zespół, który myśli o top 6 ligi.
Niemoc Wisły
Przerwa na kadrę nie odmieniła zespołu, który w Legnicy wyglądał po prostu katastrofalnie. Jedynym pomysłem Nafciarzy na stworzenie jakiejkolwiek sytuacji pod bramką gospodarzy było dośrodkowanie. W 4. minucie Łukasz Sekulski miał świetną piłkę na głowie, ale pomylił się. Poza tym było słabo. Do tego trzeba dodać odpadniecie z Pucharu Polski, również w słabym stylu, choć na majowy finał na Stadionie Narodowym nikt nie liczył.
W klubie od pewnego czasu panuje jednak przekonanie, że Marek Saganowski nie jest trenerem, który dokończy sezon. Nie chodzi tylko o wyniki sportowe, ale całokształt pracy i sposób bycia. Nieoficjalnie usłyszeliśmy, że pora na zmianę trenera. Wynik 1,33 punktu na mecz (4 wygrane, 4 remisy, 4 porażki) nie jest tym, czego spodziewają się w Wiśle. Wszystko wskazuje na to, że na ławce w meczu z Chrobrym Głogów (piątek 27 października) zasiądzie ktoś inny.
W poniedziałek przy Łukasiewicza 34 przez cały dzień trwały analizy i rozmowy. O godz. 17:00 rozpoczął się trening zespołu i prowadzi go Marek Saganowski. Mogą to być jednak ostatnie zajęcia, które prowadzi dotychczasowy szkoleniowiec. Ruszyła giełda nazwisk. Brani pod uwagę w pierwszej kolejności Polacy.
Niewielu jest trenerów, którzy są wolni i zgodziliby się objąć posadę w Płocku. Krótka listów, których słonnych byłaby zatrudnić Wisła, zapewne zamyka się w 5 nazwiskach. Zapewne można z niej wykreślić Marcina Brosza, który niedawno pożegnał się z reprezentcją Polski U-19 i zapewne liczy na posadę w Ekstraklasie. Wśród potencjalnych kandydatów na pewno są to Janusz Niedźwiedź, niedawno zwolniony z Widzewa Łódź, i Kazimierz Moskal, który 12 dni temu pożegnał się z posadą w ŁKS-ie. Panów, którzy niedawno pracowali Łodzi, można nazywać faworytami.
Od blisku roku pracy nie ma Leszek Ojrzyński, który w wywiadzie dla Radia dla Ciebie przyznał, że dostał ofertę ratowania Ekstraklasy w Płocku. Pracy nie ma też Jerzy Brzęczek, który w Płocku wspominany jest dobrze, ale ostatni epizod w Wiśle Kraków był jednak porażką.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.