Wisła Płock wywalczyła awans do Ekstraklasy i jest to niewątpliwy sukces. Wypada jednak, by działacze się nim nie upoili, bo świętować można góra 24 godziny, a potem trzeba zabrać się do pracy. W przypadku Wisły Płock również do gaszenia pożarów.
Kibice mogli się przyzwyczaić, że w Płocku latem nigdy nie jest spokojnie. A to po scysji z Dominikiem Furmanem odszedł Marcin Kaczmarek, a to po Jerzego Brzęczka zgłosił się Polski Związek Piłki Nożnej, a to Leszek Ojrzyński zrezygnował ze względów osobistych, a to funkcję prezesa stracił Jacek Kruszewski, a to klub spadł z Ekstraklasy. Przez ostatnią dekadę latem był przeważnie mniejszy lub większy galimatias.
Wnioski nie zostały wyciągnięte. Niestety.
W piłce nie ma sentymentów
O tym, że Dariusz Sztylka romansuje ze Śląskiem Wrocław wiadomo było co najmniej od listopada. Czy władze klubu w jakiś sposób zareagowały? Czy nie były w stanie się dogadać co do oceny pracy dyrektora i zabrakło sprawczości? Fakty są takie, że dyrektor sportowy Wisły Płock pracował co prawda z pełnym zaangażowaniem dla Nafciarzy, ale przy tym były kontakty ze Śląskiem Wrocław. Moim zdaniem profesjonalny klub nie może sobie na coś takiego pozwolić, a sprawa została rozwiązana przez władze Wisły Płock w najgorszy możliwy sposób. Klub po prostu został zaskoczony za pięć dwunasta.
Uważam, że w okolicach lutego/marca powinno dojść do rozmowy w trzyosobowym gronie i decydujemy: Darek, zostajesz z nami czy odchodzisz? Tylko jeśli sam zarząd nie jest w stanie wypracować takiej koncepcji, to mamy stagnację, a to źle dla klubu. Bardzo źle.
W idealnym scenariuszu mniej więcej na 3 miesiące przed końcem ligi sprawa powinna zostać postawiona na ostrzu noża i albo jesteśmy zadowoleni z twojej pracy i podpisujesz nowy kontrakt albo go rozwiązujemy i szukamy nowego dyrektora sportowego. Dani Pacheco równie dobrze mógł nie strzelić z rzutu wolnego, to znaczy że ktoś lepiej czy gorzej wykonał swoją pracę? Osąd pracy Dariusza Sztylki to temat na osobne rozważania.
Oferty przedłużenia nie było (to znaczy była, ale bez mocy sprawczej, to znaczy jakby jej nie było), władze Wisły Płock łudziły się do końca i dziś tak naprawdę nie wiemy czy po zwycięstwie finale baraży była szansa na zatrzymanie dyrektora sportowego. Moim zdaniem nie było gwarancji w momencie, kiedy dzwonił Śląsk Wrocław - to jest sentyment, dom, możliwości finansowe. Tak, Dariusz Sztylka ma szansę postawić sobie pomnik we Wrocławiu, co jest dla niego dużo bardziej atrakcyjne od pracy w Płocku.
Tylko że moim zdaniem do takiej sytuacji w ogóle nie powinno dojść. Jak już mówiłem, sprawa powinna zostać przecięta w marcu. Podajemy sobie ręce, a my rozmawiamy z nowymi dyrektorami sportowymi i w momencie kiedy jesteśmy w barażach, a wiedzieliśmy to kilka tygodni przed awansem, siadamy i kreślimy wspólnie wizję. Bo dziś mamy sytuację, w której casting wygrał Radosław Kucharski, ale ani nie był królową balu, ani też nie ma dużo czasu na planowanie okienka.
Chaos w gabinetach
To kolejny problem klubu z Łukasiewicza 34. Za tydzień Wisła Płock wraca do treningów, a w klubie cisza. Co prawda słychać o dogadanych umowach dla Bartłomieja Gradeckiego, Marcusa Haglinda-Sangre czy Krystiana Pomorskiego. Tylko że to jest elementarz, a Wisła nie jest już w I klasie szkoły podstawowej. W V klasie nikt się nie pyta "czy umiesz czytać?", tylko wymagane jest czytanie tekstu ze zrozumieniem. W Płocku niby to wiedzą, ale czegoś brakuje.
Z Płocka nie dochodzą nawet żadne plotki transferowe. Pal licho, że nie ma ich Portal Płock czy inne lokalne media. Trudno znaleźć gdziekolwiek jakąś wzmiankę o tym, że jakiś poważny zawodnik jest łączony z Wisłą Płock. A to Nafciarze muszą się dostosować do ligi w której będą grać, a nie odwrotnie. Wciąż do ułożenia jest kwestia szeregu zawodników, którzy wracają z wypożyczeń. Niby skąd nowy dyrektor sportowy ma wiedzieć co z nimi zrobić? Wszystko w tym klubie musi być na barkach trenera?
Prezes Piotr Sadczuk zapowiadał, że czasu na świętowanie nie ma, pora na cieżką pracę. I jasne, udało się odwiesić zakaz transferowy, w końcu udało się znaleźć dyrektora sportowego, ale to jednak trochę mało jak na 2 tygodnie po wywalczeniu awansu.
Nie wiem czym zajmują się władze klubu, może i jest praca, ale pytanie czy ona nas do czegoś doprowadzi. Z każdym dniem mam wrażenie, że Wisła Płock będzie tym uczniem, który na pierwszej lekcji zgłosi nieprzygotowanie. Sęk w tym, że ten limit się szybko wyczerpie.
Komentarze (0)