W poprzednim sezonie w fazie grupowej przeciwko Veszprem Orlen Wisła Płock rozegrała jeden z najlepszych, o ile nie najlepszy mecz w Lidze Mistrzów w historii. Nafciarze mieli wówczas nóż na gardle, a tamta wygrana z Węgrami (32:22) pozwoliła myśleć o wyjściu z grupy.
Niewiele wskazywało na podobny scenariusz w tym spotkaniu. Nafciarze wciąż szukają optymalnej formy, a w dodatku kontuzje wykluczyły Michała Daszka, Mitję Janca i Przemysława Krajewskiego.
Mur Alilovicia
Nafciarzom od początku kompletnie nie wychodziła gra w ataku. Przez pierwszych 10 minut podopiecznym Xaviego Sabate udało się zdobyć 1 bramkę - Rodrigo Corralesa z rzutu karnego pokonał Miha Zarabec. Mistrzom Polski nie pomogła gra w przewadze, kiedy to na 2 minuty wyleciał Ludovic Fabregas. W bramce dwoił się Mirko Alilović i tylko dzięki świetnym interwencjom Chorwata Wisła nie przegrywała wysoko od pierwszych minut. Wszystkiego Alilović odbijać jednak nie mógł i przewaga Veszprem urosła do 3 bramek (2:5). Xavi Sabate poprosił o czas.
Niewiele to pomogło, niscy rozgrywający Wisły mieli potężne problemy ze sforsowaniem rosłej obrony Węgrów, a nawet jeśli udawało się szybciej rozegrać piłkę, to w bramce Veszprem świetnie spisywał się Corrales. Nie zawodził tylko Zarabec. Przyjezdni też jednak nie błyszczeli w ataku. Siadła ich skuteczność i w 19. minucie Tomas Piroch zdobył bramkę na 5:5.
Mecz na kilka minut się wyrównał, ale po karze dla Mirsada Terzicia goście szybko odskoczyli na 4 bramki (7:11). W końcówce Wisła podgoniła, a miała nawet szansę na złapanie kontaktu z mistrzami Węgier, ale rzut Dawida Dawydzika odbił bramkarz.
6 z 10 bramek Wisły w pierwszej połowie zdobył Miha Zarabec. Wisła przegrywała 10:12.
Mistrzowie Węgier za mocni
Po zmianie stron goście szybko odskoczyli na 4 bramki, ale potem 4 trafienia z rzędu zaliczyła Wisła i na 20 minut przed końcem było 14:15. Mecz toczył się bramka za bramkę, aż w końcu w 48. minucie bramkę na 18:18 zdobył Gergo Fazekas. Chwilę wcześniej za brutalny faul na Szicie wyleciał Sergei Kosorotov.
Nafciarze mieli nawet piłkę na objęcie prowadzenia, ale niezrozumiałą decyzję podjęli sędziowie i nie dopatrzyli się faulu na zawodniku Wisły.
Veszprem znów odskoczyło na 2 bramki przewagi i już do końca kontrolowało przebieg wydarzeń na parkiecie. Mistrzowie Węgier okazali się lepsi od mistrzów Polski, wygrywając w Orlen Arenie 27:24.
Po pierwszej serii gier Orlen Wisła Płock ma na koncie 2 punkty. Za 2 tygodnie podopiecznych Xaviego Sabate czeka rewanż na Węgrzech.
Orlen Wisła Płock -Veszprem HC 24:27 (10:12)
Orlen Wisła: Alilović, Halgrimsson - Piroch 2, Sroczyk, Serdio 1, Panic, Susnja, Zarabec 10, Fazekas 5, Sisko, Terzić, Dawydzik, Mihić 4, Szita 1, Cokan, Michałowicz 1.
Veszprem: Corrales, Jensen - Grahović, Descat, Elisson 7, Cindrić 6, Remili 4, Vegh, Palmarsson, Pechmalbec, Janowszky, Vailupau 3, Casado 1, Fabregas 6, Kosorotov.
Kary: Wisła 2 min, Veszprem 4 min.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.