reklama
reklama

Wisła II Płock lideruje w IV lidze. Z trenerem Łukaszem Nadolskim rozmawiamy o awansie, stylu i warunkach pracy i Glebie Kuchko [WYWIAD]

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Michał Wiśniewski

Wisła II Płock lideruje w IV lidze. Z trenerem Łukaszem Nadolskim rozmawiamy o awansie, stylu i warunkach pracy i Glebie Kuchko [WYWIAD] - Zdjęcie główne

foto Michał Wiśniewski

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportDrugi zespół Wisły Płock rok zakończy na 1. miejscu w tabeli Forbet IV Ligi, a wciąż ma zaległy mecz do rozegrania. O tym, czy zespół awansuje, jak wygląda praca w II zespole i jaką drogą podąży trener rozmawiamy z Łukaszem Nadolskim.
reklama

Łukasz Nadolski był zawodnikiem Wisły Płock w latach 2010-2014, a od 2019 roku w różnych rolach pracuje w klubie. Był analitykiem zespołu, asystentem trenera, a w jednym meczu popradził nawet I zespół - 6 marca 2022 roku Wisła Płock wygrała z Górnikiem Łęczna 3:1. O tym czy chce podążyć ścieżką I trenera, blaskach i cieniach tej pracy, a także perspektywach II zespołu rozmawiamy 36-letnim Nadolskim.

Czy stworzył pan potwora z drugiej drużyny Wisły Płock?

Łukasz Nadolski: To bardzo odważne określenie, na pewno trochę na wyrost. Uważam oczywiście, że zdobycz punktowa jest bardzo dobra, ale cały czas trzeba twardo stąpać po ziemi. Jestem po jednej rozmowie z dyrektorem i będziemy jeszcze rozmawiać na temat kształtu zespołu na wiosnę. Zobaczymy, jakie będą cele. Lepiej być na pierwszym miejscu, niż gdzieś dalej - to jasne. Na pewno mamy drogę, na której możemy powalczyć o awans, ale jestem bardzo daleki od tego słowa. Skupmy się na naszych celach transferowych, żeby dobrze przygotować się do wiosny. Zobaczymy jakie będą decyzje klubu, co do kształtu tej kadry. Wtedy będziemy mogli coś więcej powiedzieć, a wszystko i tak zweryfikuje boisko.

reklama

Nie ma trener dziś komfortu, że pozostaną wszyscy zawodnicy, którzy obecnie są. Niektórzy zawodnicy zapewne pojadą na obóz z pierwszą drużyną, zostaną być może na stałe dołączeni do seniorów i czy w ich miejsce będą uzupełnienia. Jak to wygląda?

Naszym sukcesem było to, że kadra zawodników trenujących ze mną na co dzień była solidna. To było 23 zawodników z pola. Trzech było przypisanych do meczów w zespole U-19. Filip Lodziński był wypożyczony do Świtu Staroźreby, ale trenował z nami. Tak naprawdę miałem 19 zawodników, bez wsparcia I zespołu.

Tak jak pan mówi - wiosna jest cięższa. Fajnie byłoby utrzymać tę kadrę, ale, nie ma co ukrywać, są zawodnicy trochę bardziej doświadczeni. Na pewno będą chcieli znaleźć lepszy klub, niż IV-ligowy. Mówię tu o Bartku Zynku czy Kubie Witku, którzy są wartością dodaną w moim zespole. Może też być tak, że mam 20 zawodników, a po obozie zostanie 16, bo ktoś właśnie może zostać włączony do kadry. To duży znak zapytania.

reklama

W ostatnich 5 kolejkach nie będę mógł mieć wsparcia I zespołu. Takie są przepisy. Oby te kolejki były decydujące, żebyśmy się liczyli w walce o awans. Nie ukrywam, że to duży problem. Dlatego kadra musi być odpowiednia. Zawodnicy, którzy będą trenować w zespole będą musieli udźwignąć najważniejsze mecze w sezonie. 

Zdarza się też tak, że zawodnicy I drużyny szukają minut w II zespole. To np. Adrian Szczutowski czy Sebastian Strózik, są też zawodnicy wracający po kontuzji. Jakby nie patrzeć - blokują miejsca młodym chłopakom.

To z jednej strony bardzo duży plus, bo zawsze podkreślam, że dają odpowiednią jakość kiedy “schodzą”. Do żadnego “zejścia” z I zespołu nie mam broń Boże żadnych zastrzeżeń. Wielokrotnie pomagali nam, decydowali o losach meczu. Druga strona medalu jest taka, że automatycznie młodzi zawodnicy dostawali mniej minut. To ogromny problem. Cel można postawić. Sportowo nigdy nie wiemy jak wyjdzie, a cierpią na tym trochę młodzi zawodnicy. Gdyby był ogromny sukces w postaci awansu, nawet jeśli teraz trochę mniej grają, to dla nich III liga byłaby świetnym przystankiem i drogą do tego, żeby rywalizować w I zespole. IV liga jest bardzo wymagająca. Można się śmiać, ale między nami a 7. Mazovią różnice punktowe są małe. Uważam, że te zespoły mają duży potencjał finansowy i transferowy jak na tę ligę, mogą ściągać zawodników z wyższych lig. Ja z jednej strony mam przywilej, że mogę korzystać z zawodników z I zespołu, oni cały czas trenują z tą samą grupą ludzi i mogą robić mocne transfery.

reklama

Czy doświadczenie z pracy w sztabie I zespołu procentuje przy pracy z młodzieżą i seniorami, którzy “schodzą” do IV ligi? Połączenie tego wszystkiego nie wydaje się łatwe.

Na pewno problemem jest to, że od poniedziałku do piątku trenujemy z jedną grupą ludzi, a na mecz wychodzi 3-4 z nich. Oczywiście to problem, ale po raz kolejny podkreślam: zawodnicy “schodzący” dają jakość i wynik się broni. Pod kątem trenerskim to wyzwanie. Na pewno to 4,5-letnie doświadczenie z Ekstraklasy, niestety zakończone dużym niepowodzeniem i spadkiem… To było jednak ogromne doświadczenie i z tego korzystam. Pracowałem z kilkoma trenerami i od każdego można było wyciągnąć pozytywne rzeczy, ale i podpatrzeć czego bym nie chciał robić. Bardzo dużo od każdego z nich się nauczyłem. To procentuje. To moja pierwsza samodzielna praca i może dobrze, że to poziom IV ligi. Nie jest to wysokie “C” i na razie można spokojnie pracować, czegoś popróbować. Na pewno popełniam błędy, ale to normalne. Fajne doświadczenie, bo to też zupełnie inna odpowiedzialność. W Ekstraklasie byłem analitykiem, asystentem, ale główną odpowiedzialność na siebie brał I trener. Tutaj zawsze spada na mnie odpowiedzialność. Jeśli ktoś złapie kontuzję, to zastanawiam się czy odpowiednio dobrałem trening. Przegramy mecz, to myślę co mogłem zrobić lepiej. Jak wygramy to też myślę co mógłbym poprawić. To bardzo duża odpowiedzialność i to jest różnica, mimo iż to IV liga.

reklama

To praca 24h na dobę? Chodzi mi o to, że człowiek może mieć wolny czas, odpoczywać w domu, oglądać film w kinie czy jeść obiad w restauracji i w każdej chwili może coś wpaść do głowy. 

Staram się zachować odpowiedni balans, higienę pracy. Na pewno nie robię tego co robiłem pod kątem analizy przeciwnika w Ekstraklasie, bo to nie ma sensu. W Ekstraklasie obserwowałem 7-8 poprzednich spotkań rywala, tutaj staram się zamknąć na 2, plus skróty dostępne na YouTubie. Byłem analitykiem i wiem, że to ważne. Mamy mocny zespół, teoretyczną przewagę personalną, jesteśmy dobrze przygotowani, ale zawsze trzeba spojrzeć na przeciwnika, dobrać odpowiednie środki, skład, pokazać zawodnikom, nawet w IV lidze, z kim się będą się mierzyć na danych pozycjach, kto jest niebezpieczny, co można wykorzystać. I runda pokazała, że funkcjonuje to w miarę sensownie.

Jakie warunki treningowe ma II drużyna? Stadion miejski wciąż jest w remoncie, ale wiosną się skończy i możecie na niego wrócić?

To temat do rozmowy. Nie ma jeszcze decyzji. 

Zacząłem pracę w lipcu i od tej pory, jeśli gramy mecz u siebie, trenujemy tylko na nawierzchni sztucznej. Jeżeli gramy mecz na wyjeździe, a wszyscy w IV lidze, oprócz Sokoła Serock, mają trawę naturalną, to klub udostępnił nam 2 treningi na Borowiczkach, na naturalnej płycie, za co bardzo dziękuję. To bardzo ważne. Jeśli mecz jest w sobotę, to w środę i piątek wchodzimy na naturalną murawę. W środę zazwyczaj jest intensywnie, są duże gry. W piątek jest rozruch przedmeczowy, żeby zawodnicy poczuli naturalną trawę. Sprawdza się, przegraliśmy tylko 2 mecze na wyjeździe. Można było lepiej, można było gorzej. 

Uważam, że mecze na sztucznej nawierzchni to nasz przywilej. Trenujemy na tej nawierzchni, jesteśmy dobrze przygotowani. Stadion Miejski być może będzie dostępny, ale ja mimo wszystko chciałbym zostać do końca sezonu na sztucznej nawierzchni. Zespoły przeciwne mogą trenować na sztucznej przed meczem z nami, ale to nigdy nie zastąpi systematycznych meczów i treningu. Statystyki to pokazują - wygraliśmy wszystkie mecze u siebie.

Nawet w profesjonalnej piłce kluby tak robią. Pamiętam jak kilka lat temu np. CSKA Moskwa grał w Lidze Mistrzów grała na sztucznej murawie. Wielkie firmy miały z tym problemy.

Trochę czasu spędziłem jako zawodnik w Norwegii, łącznie 3,5 roku. Tam połowa ligi, może i więcej, ma sztuczną nawierzchnię. To bardzo dobre nawierzchnie. To wynika z pogody - nie ma potrzeby aż takiego dbania o trawę. Nie byliby w stanie tego utrzymać. Oni ją leją przed treningiem czy meczem. Szybkość grania, operowania piłką… to naprawdę jest inny sport. Trawa jest bardzo dobra, nowej generacji i to przywilej tych zespołów. Kiedy liga jest bardzo dobra, to każdy jest na to przygotowany, wiadomo. 

My nie lejemy trawy, nie mamy takich możliwości, ale sztuczna nawierzchnia zmienia trochę reguły z zasady. Wiadomo, że wciąż trzeba umieć przyjąć, podać, wykonać rzeczy taktyczne, ale uważam, że mamy 10% przewagi grając na sztucznej nawierzchni. 

Trener dostosowuje taktykę do zawodników, których posiada, czy jednak stara się wpajać im swoją myśl szkoleniową, odcisnąć na drużynie swoje piętno? Zastanawiam się w ogóle w jakim stopniu jest to wykonalne, skoro przez cały tydzień trenuje jedna grupa, a mecz często gra zupełnie inny zespół.

Nawet jak ktoś z nami nie trenuje, a dużo było takich przypadków, że zawodnicy z I zespołu przychodzili tylko na mecz. Tych 3-4 zawodników w polu, których mam na boisku, wiedzą o co chodzi i znają założenia taktyczne. 

Później, jak zawodnicy schodzili 2 czy 3 raz, znali już ogólne założenia. Nie wiem czy to dużo czy mało, ale ja uważam, że dużo - przed meczami jest zawsze odprawa. Staramy się pokazać założenia, analizę przeciwnika. Jedni powiedzą, że gość zwariował. Zawodnicy z I drużyny przychodzą i, z całym szacunkiem, muszą słuchać o zawodnikach IV-ligowych, ale myślę, że nikt negatywnie na to nie patrzy. Trzeba szanować rywala i myślę, że z każdym można przegrać na tym poziomie jeśli nie podejdzie się profesjonalnie i nie będzie przygotowania.

Wszedłem do II zespołu. Nie chciałem dużo zmieniać - trener Saganowski grał 4 w obronie. Chciałem utrzymać ustawienie 4-3-3 lub 4-2-3-1. Chodziło o to, żeby utrzymać 4 z tyłu i systemy tak bardzo się nie różniły. To pierwsza rzecz. Po drugie wiedziałem, że mój system 4-3-3 jest bardzo uniwersalny. Mogę zagrać 3 napastnikami, przykładowo Szczutowski, Strózik i ktoś jeszcze młody, ale mogę zagrać z 1 napastnikiem i 2 skrzydłowymi. Zadania się nie zmieniają. Tak samo w środku pomocy - mogę zagrać 3 ofensywnymi zawodnikami, mogę postawić na defensywę. Niezależnie kto “schodzi”, mogę wrzucić go do tego systemu i powinno to funkcjonować.

Czyli założenie jest też takie, żeby zawodnicy z II drużyny dowołani do I zespołu nie czuli aż takiego przeskoku?

Tak. Nie wiedziałem jak będzie u trenera Saganowskiego. Często jest tak, że drużyna rezerw musi grać takim samym systemem jak pierwszy zespół. To zależy od polityki klubu, trenera, dyrektora sportowego. Ten system nie jest taki sam, bo też inaczej patrzę na niektóre rzeczy, to normalne. Chciałem jednak, żeby nie było aż takich różnic, czyli ja nie gram 3-5-2, a pierwszy zespół 4-2-3-1. Różnic jest dość dużo, ale chciałem utrzymać 4 z tyłu.

Trener Żuraw w ostatnich meczach proponował 3 z tyłu. Czy przed drugą drużyną stanie zadanie grania w ten sposób?

Pewnych rzeczy nie mogę zdradzić. Mogę powiedzieć, że trener Żuraw nie narzucił mi przejścia na “trójkę”. Jak będzie przygotowywał się I zespół? To już pytanie do trenera Żurawia. Na pewno przed rozpoczęciem rundy będzie rozmowa między nami. Odbyła się już jedna, ale wtedy trener nie narzucił mi zmiany systemu. To zawsze decyzja I trenera i klubu.

Dochodzimy do tematu, który interesuje wielu kibiców: Gleb Kuchko. Niesamowity talent. Nie oglądam wszystkich meczów II drużyny, ale widziałem sporo, a słyszałem jeszcze więcej. Ma niesamowity ciąg na bramkę, szybkość, lekkość, a jednak nie doczekał się awansu do I drużyny. Jak trener widzi swojego podopiecznego?

Znam opinie. Sam byłem bardzo ciekawy, bo one pojawiły się o wiele wcześniej, że to wyróżniający się chłopak. Kiedy pracowałem z I drużyną był zapraszany na zajęcia, widziałem jak trenował i byłem ciekawy jak będzie wyglądał na co dzień. 

Potwierdzam niesamowity potencjał, bardzo dobrą grę 1 na 1. Przede wszystkim jest bardzo normalnym człowiekiem, który chce pracować, a to moim zdaniem w piłce połowa sukcesu. Jeśli dołoży się umiejętności Gleba, to na pewno dojdzie do wysokiego poziomu - w Polsce czy za granicą. Przed nim jednak dużo pracy, m.in. nad grą w defensywie, a także rozumienia gry.

Czy trener widzi szansę, żeby wiosną był włączony do kadry I drużyny?

Uważam, że tak. Ten potencjał jest do wykorzystania. Skuteczność w grze 1 na 1 i szybkość grania to kapitał każdego zawodnika. Taka jest obecna piłka i tacy zawodnicy są w cenie. Pod koniec rundy został włączony do I zespołu. Uważam, że powinien pojechać na obóz, gdzie trener Żuraw go sprawdzi, co zresztą już robi. Decyzja należy do klubu i I trenera - ja tylko mogę zasygnalizować, że się nie nadaje, ale z wykrzyknikiem - on musi cały czas nad sobą pracować. To jeszcze nie jest zawodnik, który wejdzie do I zespołu i będzie osobą wiodącą. To zawodnik, którego trzeba spokojnie wprowadzić, ale w mojej opinii jest na to już gotowy.

Ważniejszy jest dziś awans do III ligi czy jednak wypromowanie 1,2 może 3 zawodników na szerokie wody futbolu? Oby do Wisły, ale może też do innego zespołu I czy II ligi. 

To bardzo dobre pytanie. Mamy komfort punktowy i możemy zrobić 2 rzeczy: powalczyć o awans, ale też możemy trochę przystopować, dać szansę młodzieży i okej, pewnie będziemy niżej w tabeli, ale młodzi zawodnicy dostaną pół roku. Ta liga to nie jest zły poziom, zwłaszcza spotkania z topowymi zespołami. Jestem po jednej rozmowie, pewnie będziemy rozmawiać jeszcze kilka razy. Jakaś decyzja musi być. To decyzja klubu, prezesa i dyrektora sportowego. Ja jestem w stanie się dostosować i zobaczymy. Nie jestem w stanie powiedzieć jaki będzie plan, a nie chcę też wychodzić przed szereg. 

Pojedziecie gdzieś na zimowy obóz?

Nie. Nie nalegam na to, wiem jaka jest sytuacja. Klub szuka oszczędności tam gdzie może. Obóz byłby fajną opcją, ale nie wychodzę z taką propozycją. Będziemy przygotowywać się w Płocku. Mamy dobre sparingi z zespołami z III ligi i czołówką IV ligi, a także sparing wewnętrzny z I zespołem, po meczu z Lechią Gdańsk. Zawodnicy, którzy nie zagrają z Lechią zagrają z nami. Jesteśmy w stanie przygotować się do rundy w domu, tak jak zrobiliśmy to latem. 

Porozmawiamy trochę o trenerze. Póki co krótki epizod w roli I trenera w profesjonalnej piłce, ale średnia 3 punktów na mecz. Czy świta trenerowi w głowie, żeby pokonywać kolejne szczeble w tej drabinie? Na razie jest drugi zespół w IV lidze, może będzie awans, może go nie będzie. Trzeba też mieć różne licencje. Czy trener nad tym pracuje?

Mam licencję UEFA A, z którą mogę prowadzić zespół w II lidze. Myślę, że najbliższy rok-dwa pokażą moją drogę. Nie mam przekonania, że chcę być I trenerem. Póki co zbieram doświadczenie. To było niesamowite doświadczenie w Ekstraklasie, teraz w IV lidze jako I trener. Na razie nie jestem w stanie odpowiedzieć czy chcę być I trenerem czy jednak rolę asystenta. Są tacy ludzie i uważam, że są bardzo cenni w sztabach. Lepiej być dobrym asystentem, niż przeciętnym pierwszym trenerem. Tak naprawdę pozycja I trenera jest bardzo stresująca, odpowiedzialna. Powiem nieskromnie - jestem człowiekiem ambitnym. Nawet mecze w IV lidze bardzo mocno mnie zżerają pod kątem nerwowym. Kosztuje mnie to naprawdę sporo zdrowia, to spory minus tej pracy. Z biegiem czasu na pewno można sobie z tym poradzić, inaczej na to spojrzeć. Jako asystent też jesteś odpowiedzialny za swoją pracę i ja biorę odpowiedzialność za spadek do I ligi. Mogliśmy inaczej reagować w pewnych kwestiach. Mimo wszystko jest jednak mniejsza, niż I trenera.

Czy to wynika też z tego, że w Polsce jak trenerowi idzie, to jest noszony na rękach, a jak przestaje, to wylewa się wiadro pomyj? Po drugie w naszych warunkach praca I trenera jest jednak niestabilna.

Asystenta też, bo najczęściej odchodzi razem z trenerem. Dzięki władzom klubu, prezesom Kruszewskiemu i Marcowi mogłem być przy I drużynie tak długo, będąc asystentem i analitykiem. Musiałem ponieść odpowiedzialność za spadek i odejść z I zespołu. Takie były decyzje i to normalne. Nie mam o to żalu, broń Boże. 

Praca I trenera jest często krótka i niestabilna. Chciałbym też powiedzieć szerszej publiczności, że łatwo jest oceniać. Ty jesteś odpowiedzialny, ale nie zawsze wszystko jest tak, jak sobie wymyślisz, jak sobie ułożysz. Nie na wszystko masz wpływ. Czasami nie jest tak dobrze, jak wygląda tabela, a często nie jest tak źle jak są słabe wyniki. Trener jest naprawdę wartościowym człowiekiem, trenerem, ale nie wstrzeli się w swój pomysł, nie wstrzeli się w zespół. Może być skuteczny w innym miejscu, a danym miejscu nie. Patrząc na ten hejt i to co się dzieje, to nie jest łatwo trenerowi. Kto ma dystans, ten ma, kto nie, ten nie. To blaski i cienie tej pracy. 

reklama
reklama
Artykuł pochodzi z portalu portalplock.pl. Kliknij tutaj, aby tam przejść.
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama