Czy to jest moment, w którym Wisła zabetonuje się na pozycji lidera Orlen Superligi i wywalczy korzystny układ przed ewentualnym finałem play offów?
Oczywiście wszyscy byśmy sobie tego życzyli po zwycięstwie w Kielcach, zwłaszcza że ostatniego triumfu w Hali Legionów minęło 13 lat. Wygraliśmy różnicą jednej bramki, ale przez większą część drugiej połowy prowadziliśmy różnicą 3,4,5, chyba nawet 6 bramek. Chcemy wygrać też w Płocku i po rundzie zasadniczej być liderem tabeli.
W ostatnich latach Orlen Wisła regularnie ogrywa Industrię Kielce, ale nie przełożyło się to jeszcze na tytuł mistrzowski. Wiem, że to nudne pytanie, ale dyrektor widzi tę drużynę codziennie i może widzi więcej: czego potrzeba do zwycięstwa w czwartek?
Zgadza się, ciągle padają te same pytania i odpowiedzi też są podobne. To są mecze walki. Trzeba zacząć od dobrej obrony i bramkarza, który odbije 12-14 piłek. To już będzie dobry występ. Wszystko powyżej jest już świetnym wynikiem, tak jak np. występ Marcela Jastrzębskiego w meczu z Magdeburgiem, gdzie zanotował bodajże 19 obron albo Andreas Wolf w pamiętnym meczu 2 lata temu - odbił wtedy 22 piłki. To są rzeczy dodane, bo bramkarz może w taki sposób sam praktycznie wygrać mecz. Kluczowe będzie też wystrzeganie się prostych błędów. To droga do sukcesu.
W jakiej kondycji fizycznej jest zespół po przerwie na mecze lub konsultacje kadr narodowych?
Są zawodnicy, którzy grali kwalifikacje olimpijskie, u nas czy w kieleckim zespole. W 4 dni musieli zagrać 3 mecze, jak np. Gergo Fazakes w kadrze Węgier. Jest na na pewno bardzo zmęczony, ale i szczęśliwy, bo awansowali na Igrzyska Olimpijskie po wielu latach przerwy. Muszą trenować, ale na pewno dostaną od trenera trochę luzu, by byli w pełni sił i podładowali akumulatory.
Zawodnicy byli zmęczeni po tym okresie. Ruszyli w zasadzie od razu po mistrzostwach, gramy co 3 dni bez przerwy. Meczów i wyjazdów jest dużo, więc to wszystko się nasila.
Czy Xavi Sabate jest specjalistą od wciągania teoretycznie silniejszych rywali do gry na swoich zasadach? Wisła potrafi postawić się, nie dać sobie narzucić warunków.
Każdy trener ma swój plan na mecz i chce go realizować. Trener Sabate na pewno przygotowuje się do tego meczu, bo płocko-kielecka rywalizacja odbija się echem w całej Europie.
To pytanie pewnie trzeba zadać trenerowi, ale jestem ciekawy pana spostrzeżenia: czy dla Xaviego Sabate wygranie mistrzostwa Polski to już sprawa ambicjonalna?
Każdy chce w Płocku wygrać mistrzostwo Polski, poczynając ode mnie i trenera. Długo na to czekamy. W 2 ostatnich latach różnica jest niewielka, decydują pojedyncze bramki. Wygraliśmy póki co 2 Puchary Polski.
System play off będzie sprzymierzeńcem Wisły czy mogą się wydarzyć niespodzianki?
W play offach zawsze mogą zdarzyć się niespodzianki. Dla wielu zespołów to szansa, mogą się lepiej przygotować pod ten mecz, a przypomnę, że gramy do 2 zwycięstw. To duże obciążenie dla zawodników, którzy grają w kadrach narodowych czy w europejskich pucharach.
Jeśli przejdziemy PSG, to w czwartek 2 maja możemy grać z Barceloną, wracamy w piątek, a w weekend jest final four Pucharu Polski. Potem chłopcy jadą na kadrę, grają dwumecz eliminacji, wracają i gramy o mistrzostwo Polski. Trzeba mieć naprawdę szeroką ławkę, żeby walczyć na 3 frontach. To niebezpieczne, bo nigdy nie wiadomo iloma zawodnikami będziemy kończyć ligę.
Dyrektor zna rywalizację płocko-kielecką od lat. Czy pana zdaniem te komunikaty o problemach ze zdrowiem Daniego Dujszebajewa, Arka Moryty czy Tomka Gębali to realna informacja czy forma gry psychologicznej? Wiemy, że nie zagra Szymon Sićko, który odniósł poważną kontuzję.
Szymonowi życzymy szybkiego powrotu do zdrowia, na pewno nie zagra.
Tak, myślę, że to gra. Widziałem mecze, gdzie w prasie pojawiały się informacje o braku jednego czy drugiego zawodnika w kadrze na mecz, a rozpoczyna się rozgrzewka i ci ludzie wybiegają na parkiet. Nie przywiązuję się do tego. Szykujemy się na to, że zagrają najsilniejszym składem jaki mają. Przypomnę, że Arek Moryto miał nie grać w grudniu, a jednak zagrał.
Zapowiada się komplet w Orlen Arenie. Pełna, kipiąca z emocji hala to coś, co gra na korzyść Wisły? Hala może ponieść, ale może przytłoczyć.
To zależy od tego jak mecz się układa. Kiedy wynik jest na styku albo prowadzisz, to doping cały czas jest. Pamiętam mecz, bodajże 2011 rok, finał Pucharu Polski z Kielcami, przegrywamy różnicą 13 bramek. Było spotkanie z kibicami i pytania “gdzie jest Wisła?”, a potem wygraliśmy 2 razy z Kielcami. Przy stracie 7-8 bramek doping gaśnie. Ostatnie mecze pokazują jednak, że hala niesie zawodników. Kiedy jeszcze grałem i miałem całą halę za sobą, to czasami własnych myśli nie słyszysz, ale jesteś do tego przyzwyczajony, masz kibiców za sobą i grasz u siebie. Zespół, który tutaj przyjeżdża, wiadomo, zostanie przywitany gwizdami. Niejeden zawodnik może się złamać.
Ostatnio głosów jest trochę mniej, ale były takie momenty, kiedy mówiło się, sam się do tego przyznaję, że “świętej wojny już nie ma”. Ostatnie lata pokazały, że termin jest jak najbardziej aktualny - są ostre faule, czerwone kartki, zwroty akcji i, po prostu, dobra gra.
Jeszcze 15-20 lat temu w tym meczach łamane były nosy, kości trzeszczały. Powiedzmy, że nie było to nie było do końca zdrowe. Zmieniło się to. Ostra gra się zdarza, ale zawodnicy też się pilnują, szanują swoje wzajemne zdrowie. Poza tym mogą zostać zawieszeni na dłuższy okres. Gra jest jednak mocna, nikt nikomu nie odpuszcza. Każdy wie, o co walczy.
Wisła wygra w czwartek?
Tak.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.