Poobijana, lecz szczęśliwa - Kasia Pakulska zacisnęła zęby i jako druga wśród kobiet przejechała linię mety w trakcie Mtbcross Maraton w podkieleckim Piekoszowie.
Wczoraj w podkieleckim Piekoszowie, w Górach Świętokrzyskich odbyła się kolejna edycja Mtbcross Maraton. Jak na góry przystało, na zawodników i zawodniczki czekała ciężka i wymagająca trasa, a wyzwania nie ułatwiała wysoka temperatura.
Po serii dwóch upadków w Gdańsku i Lipnie, podczas których Kasia Pakulska złamałam kierownicę i mocno ucierpiały jej żebra, śledziona i lewa noga, ten start był dla niej występem kontrolnym.
- Chciałam pozbyć się z głowy blokady spowodowanej tymi upadkami i przełamać się, a nie ma na to lepszego sposobu niż ponowne zmierzenie się z wyścigiem - wyznaje gostynińska kolarka.
Cel Kasi na ten start był jeden: spokojnie, a przede wszystkim bezpiecznie przejechać trasę.
Już od początku wyścigu, kurz spowodował, że widoczność była niemalże zerowa. Kasi zapaliła się lampka kontrolna i asekuracyjnie przejechała ten odcinek, bez przepychanek. Dalszą cześć trasy jechała już swoim tempem, bez szarży, choć na dziurach i korzeniach mocno odczuwała skutki ostatnich upadków. Do tego upał i spiekota sprawiły, że był to dla niej wyjątkowo ciężki wyścig, lecz mimo to na metę dojechała 2 wśród Kobiet.
- Obite żebra będę odczuwała jeszcze przez dłuższy czas, ale myślę, że najgorsze już za mną. Mam tylko nadzieję, że limit wypadków i kontuzji wyczerpałam już w tym sezonie. - komentuje cyklistka.
Najbliższy wyścig z udziałem Kasi Pakulskiej już w najbliższą sobotę w Trąbkach Wielkich k. Gdańska z cyklu Vienna Life Lang Team Maraton do obejrzenia w TVP SPORT.