Na wstępie Zbigniew Buraczyński przypomniał okoliczności ustanowienia Święta Pracy. W 1886 roku, w wyniku strajku robotników w Chicago, skrócono dzień pracy z 12 do 8 godzin dziennie. Jak mówił poseł Arkadiusz Iwaniak, dziś to wydaje się normalne, a mimo to normy i tak są łamane.
- W 1918 roku to Piłsudski wydał dekret, mówiący o tym, że powinniśmy pracować 8 godzin, a w sobotę 6 godzin. Dziś w sobotę zasadniczo nie pracujemy, a 8-godzinny dzień pracy wydaje się normalny, powszechne. Okazuje się, że w świecie cywilizowanym, który nas otacza, 750 tys. osób rocznie umiera z przepracowania. To dane Światowej Organizacji Zdrowia - mówił poseł Iwaniak. - To też ważny moment, żeby upomnieć się o godne warunki pracy, po prostu godne życie.
Poseł mówił o zrównaniu płac kobiet i mężczyzn, godnej emeryturze, warunki pracy - przywołał przy tym PKN ORLEN.
- Gdyby podać prawdziwe statystyki, to tam niemal codziennie dochodzi do jakichś wydarzeń. Oczywiście są one skrzętnie ukrywane, bo kampania sukcesu jest przecież ogromna. 1 Maja upominamy się o godną płacę, ale też o to, żeby pracować w godnych warunkach - mówił poseł Lewicy.
Poseł przez ponad 10 minut krytykował rząd i obecną sytuacją w kraju. Wskazywał, że państwo zabiera pieniądze samorządom, inflacja zżera podwyżki. Mówił o aferach PiS, m.in. tej związanej z przyznawaniem środków z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju "firmie, która powstała wczoraj" czy przyznawaniu willi fundacjom i stowarzyszeniom związanym z partią. Przypomniał też, że to rząd Sojuszu Lewicy Demokratycznej i Polskiego Stronnictwa Ludowego wynegocjował wstąpienie Polski do Unii Europejskiej.
- Nie pozwolimy PiS-owi wyprowadzić Polski z Unii Europejskiej. Musimy zawalczyć o pieniądze z KPO, bo one dadzą nam impuls, żeby inflacja była zupełnie inna. Możemy opowiadać, że inflacja wynika z pandemii, bo to jest prawda. Możemy mówić, że ona wynika z wojny za naszą wschodnią granicą, bo to prawda. Tylko dlaczego wszędzie jest jednocyfrowy wynik inflacji, a u nas dwucyfrowy? Może dlatego, że rząd poza rozkradaniem państwa do niczego innego się nie nadaje - atakował PiS.
Głos zabrał jeszcze Adrian Brudnicki, współprzewodniczący Nowej Lewicy w Płocku. Mówił o projekcji Głównego Urzędu Statystycznego, który wyliczył, że do 2100 roku Polaków będzie 27 milionów (dziś mniej niż 38 mln).
- Ta liczba jest porażająca, jeśli chodzi o rynek pracy. To nie tylko kwestia, że nasza populacja zmniejszy się o ponad 10 milionów ludzi, ale jeszcze odwróci się piramida. Będzie bardzo dużo seniorów i garstka osób pracujących na nich. Mamy tylko dwie drogi: albo zwiększymy zastępowalność pokoleń, co wychodzi nam słabo, albo druga droga, nieunikniona: otworzymy swoje podwoje na pracowników z innych krajów, z innych krańców świata. Nie wiem z jakiej części, ale choćby trochę myślę, że musimy to zrobić - mówił Brudnicki.
Współprzewodniczący Lewicy wskazywał, że zapraszał na uroczystości pracowników z Azji, którzy przyjechali budować instalację Olefin. Nie stawili się jednak. Brudnicki zwrócił się jednak do nich po angielsku mówiąc: "Witam was przyjaciele z wielu krajów świata".
W trakcie uroczystości rozbrzmiał Mazurek Dąbrowskiego, Oda do Radości, a na zakończenie jeszcze Międzynarodówka.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.