reklama
reklama

Dlaczego Wisła wiosną wygląda źle? Paweł Magdoń: Nie boję się odpowiedzialności [WYWIAD]

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Wisła Płock S.A.

Dlaczego Wisła wiosną wygląda źle? Paweł Magdoń: Nie boję się odpowiedzialności [WYWIAD] - Zdjęcie główne

foto Wisła Płock S.A.

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Gostynin Wisła Płock zimowa na bardzo bezpiecznym, 6. miejscu, z 12-punktową przewagą nad strefą spadkową. Bywały mecze, w których podopieczni Pavola Stano kreowali sytuacje i można powiedzieć, ze grali dobrze, ale były też takie, gdzie drużyna wyglądała bardzo słabo. Efektem jest zaledwie 9 punktów Nafciarzy wiosną, co przełożyło się na spadek w tabeli niemalże pod kreskę i walkę o utrzymanie. Dlaczego tak się stało, czy klub musiał sprzedawać zawodników przez problemy finansowe i jakie są problemy drużyny? Rozmawiamy z Pawłem Magdoniem, dyrektorem sportowym Wisły Płock.
reklama

Jak duże problemy finansowe miała Wisła Płock?

Paweł Magdoń: Wiadomo, że budżet nie jest z gumy. Na letnie okno transferowe mieliśmy ograniczone środki, ale uważam, że transfery były po części udane. Co do szczegółów budżetowych, nie mam konkretnej wiedzy jaka to jest kwota i jaki był deficyt. Miałem określoną kwotę na zawodników i tego się trzymałem.

Czy była groźba, że piłkarze będą pisali wezwania o zapłatę? W takiej sytuacji po 2 tygodniach mogliby rozwiązać kontrakt z winy klubu. Takie informacje pojawiały się w mediach. 

W przypadku braku transferów wychodzących takie sytuacje mogłyby się pojawić. Prezes mówił wielokrotnie, że jesteśmy klubem, który musi tak funkcjonować, żeby co jakiś czas pojawił się transfer wychodzący. U nas to się skumulowało w jednym momencie, bo takie były możliwości i z nich skorzystaliśmy.

Wszyscy sobie zadają pytanie: dlaczego jest tak źle? Runda wiosenna to póki co katastrofa pod względem punktowym.

Zgadzam się z postrzeganiem kibiców. Nie będę chował głowy w piasek. Rozumiem kibiców, że są sfrustrowani naszą zdobyczą punktową. Patrzę na to trochę szerzej, bo tak naprawdę oceniam nie tylko to, jak punktujemy, ale też jak gramy, funkcjonujemy, co mogliśmy zrobić lepiej. Na pewno w większości, przede wszystkim końcówki meczów powinny być lepsze. Dlatego jest taki problem.

Boli to, że zespół nie dowiózł prowadzenia np. w meczu z Jagiellonią Białystok?

Bolą mecze, które przegrywaliśmy. Mam na myśli mecze z Pogonią Szczecin, Miedzią Legnica, meczu w Zabrzu i mecz z Jagiellonią Białystok… Pierwsza połowa w naszym wykonaniu była fantastyczna, a na drugą wyszliśmy jak trochę inny zespół. Takie sytuacje się zdarzają, wiemy, jak to wygląda w innych miejscach. Nie zawsze jest tak, że zespołowi będzie dopisywało szczęście. Nam szczęście w tej rundzie nie dopisuje.  Jednak tu też nie chodzi o szczęście, a o to, żebyśmy sobie w takiej sytuacji poradzili. Wiemy, że jedziemy na bardzo ważny mecz do Wrocławia.

Można mówić, że pechowo straciliśmy bramkę z Widzewem czy Pogonią Szczecin, ale ta runda składa się na taki obraz, że chyba nie możemy mówić o pechu.

Nie, nie o pechu. Mówię o kontrolowaniu meczu przez pełne 90 minut. Nasza koncentracja uchodzi. Nawet taki mecz na Górniku, gdzie prowadzimy 2:0 i nic się nie dzieje do momentu pierwszej bramki dla gospodarzy. Po stracie tej bramki zaczęły się nasze problemy. W meczu z Jagiellonią, kiedy straciliśmy bramkę przy wyniku 2:0… To też pokazało, że nie możemy sobie poradzić z tym, że coś nie układa się po naszej myśli.

Na kogo zdaniem dyrektora rozkłada się wina obecnej sytuacji punktowej? Cały czas mówię o rundzie wiosennej.

Nie szukamy tutaj winnych, nie o to chodzi. Oczywiście ja za to odpowiadam i biorę tę odpowiedzialność. Nie boję się jej. Dziś mamy 37 punktów i jedziemy na mecz ze Śląskiem, który ma nam zapewnić utrzymanie. Tu chodzi o to, żebyśmy jeszcze nie oceniali sezonu, bo zostały 3 kolejki. Czas na pełną ocenę przyjdzie po ostatnim meczu.

Czy dyrektor widzi problem mentalny w drużynie? Często się to właśnie ujawnia, że zawodnicy zwieszają głowy po stracie bramki, nie widać tego ognia. Mecz ze Stalą Mielec był “letni”.

Patrzę na to tak, że mamy doświadczoną kadrę. Są w niej zawodnicy, którzy łącznie zagrali pewnie kilkaset meczów w Ekstraklasie. Uważam, że oni powinni sobie z taką presją poradzić, zwłaszcza w końcówce sezonu. Wiemy, że zawaliliśmy początek rundy i poszczególne mecze, ale ja wierzę w tych chłopaków. Wierzyłem w nich wcześniej, wierzę w nich teraz. Wierzę w sztab szkoleniowy, który ich prowadzi. Sytuacja jest, jaka jest, ale nadzieją na lepsze jutro jest to, że mamy doświadczonych piłkarzy, doświadczoną szatnię. Wierzę, że sobie z tym kryzysem poradzimy. 

Zimą Wisła wytransferowała 3 zawodników z pierwszego lub pogranicza pierwszego składu. Czy to było konieczne?

Patrząc na to jak klub musi funkcjonować i to na co dziś pieniądze wydajemy, żeby funkcjonował na normalnym poziomie, to te transfery wychodzące po prostu musiały być.

Gdyby ich nie było, to byłby problem finansowy?

Nie wiem do końca jak wyglądają finanse jeśli chodzi o tabelki. Właścicielem klubu jest miasto, budowany jest piękny stadion za ogromną kwotę. Mieliśmy dziurę w budżecie i to nie chodzi o to, żeby iść do właściciela i prosić o kolejne miliony. Chodzi o to, żebyśmy sobie z tym radzili. To nasza praca. 

Czy do zawodników dociera, że to może być mecz o być albo nie być w Ekstraklasie?

Myślę, że zdają sobie sprawę, że musimy lepiej wyglądać jako zespół. Sądzę, że wiedzą jaka ciąży na nich odpowiedzialność, bo to oni wychodzą na boisko. Jak już mówiłem, mamy doświadczoną kadrę, zawodników, którzy mierzyli się z taką sytuacją. Myślę, że sobie z tym poradzą.

Kiedy nie idzie trener Pavol Stano rzadko przeprowadza zmiany, nie wykorzystuje limitu. Być może dlatego, że nie ufa zawodnikom, którzy są na ławce rezerwowej. Niewiele dziś wiemy o formie takich piłkarzy jak Miroslav Gono czy Martin Hasek. 

Liczyliśmy, że pokażemy tych zawodników w innym momencie. Mówię tutaj o Mirze Gono, Igorze Drapińskim, który za chwilę będzie grał na Mistrzostwach Europy, Pawle Chrupalle, Dawidzie Kocyle. To nie jest właściwy moment. Trudno, żeby oni mierzyli się z taką odpowiedzialnością. 

Co do Martina Haska to uważam, że są jeszcze 3 mecze. Na treningach wygląda dobrze i kwestią czasu jest kiedy zobaczymy go na boisku.

Czy dyrektor przejmuje się docinkami z trybun i transparentami? W czerwcu wygasa pana umowa. Toczą się rozmowy o jej przedłużeniu?

Przez całą karierę piłkarską mierzyłem się z presją. Zawsze gdzieś na mnie ciążyła. Byłem zawodnikiem, który nie bał się odpowiedzialności za zespół. Nie boję się dziś wziąć odpowiedzialności za to, co jest dzisiaj. Jak mówiłem, rozumiem kibiców. Mają prawo wyrazić swój żal. Nie mam o to pretensji. Skupiam się na pracy - sobie, sztabie, żeby Wisła Płock w kolejnym sezonie grała w Ekstraklasie. Co do kontraktu, to nie ja o tym decyduję. Moją rolą jest zrobić wszystko, żeby klub grał w Ekstraklasie. 

Dlaczego z klubu odeszli Maciej Sikorski i Norbert Onuoha? Szymon Janczyk z Weszło pisał o szarpaninie między panami.

Odnośnie trenera Sikorskiego Klub wydał oficjalny komunikat i nie chciałbym komentować tego szerzej. Ja mogę tylko powiedzieć, że z trenerem Sikorskim i trenerem Onuohą mam bardzo dobry kontakt. Nie będę mówił o szczegółach, bo nie o to chodzi. Powiem tylko, że musieliśmy jako klub tak zareagować. 

W ostatnich godzinach o swoim odejściu poinformował Marek Brzozowski i zawrzało. Akademia zrobiła w ostatnim czasie postęp i stała się, chyba można tak powiedzieć, perełką klubu. 

Akademia powinna być perełką każdego klubu - od tego trzeba zacząć. Markowi na pewno trzeba podziękować za pracę, którą wykonał. Coś się zaczyna, coś się kończy. My jako klub na pewno w niedługim czasie przedstawimy koncepcję jak to będzie wyglądać w przyszłości. 

Czy Marek Brzozowski musiał odejść przez konflikt personalny z panem?

Nie, ja w ogóle nie miałem wpływu na akademię. Akademia żyje swoim życiem. Ja oczywiście chciałbym, żeby akademia dostarczała więcej zawodników do rezerw i I zespołu. To jest jej główny cel. W tym momencie trudno o tym mówić, bo nie mamy takiego zawodnika. Mam nadzieję, że w krótkim czasie kilku takich dołączy. Strategią naszego klubu jest nie tylko zdobywanie punktów, ale też wychowywanie młodzieży i promowanie talentów. 

Jak już o tym mówimy, to ciężko powiedzieć, żebyśmy w tym sezonie kogoś wypromowali. Swoje epizody mieli Aleksander Pawlak, Dawid Kocyła, Igor Drapiński, ale tak naprawdę o nikim nie powiemy, że skauci ustawiają się w kolejce. 

Jest jeszcze kilku dobrych chłopaków. Mam na myśli np. Tomka Walczaka, który zaczął dobrze wyglądać, co jest potwierdzeniem tego, jak pracujemy w klubie. Dwa - Igor Drapiński jedzie na Mistrzostwa Europy i jest zawodnikiem podstawowego składu reprezentacji, mimo iż w klubie nie dostaje tyle minut, ile by chciał. Uważam, że praca z młodzieżą to nie jest tylko to, ile minut mają na boisku, ale to, co robimy w tygodniu, w każdym mikrocyklu, ile trenerzy zwracają uwagi na pracę z młodymi zawodnikami. Mogę powiedzieć śmiało, choć kibice tego nie widzą: każdy z tych chłopaków zrobił progres. Widać to choćby po Olku Pawlaku, którego trener wyciągnął z IV ligi czy Igorze Drapińskim, który jedzie na Mistrzostwa Europy. Widać to po Tomku Walczaku, którego wzięliśmy z juniorów Escoli, a dziś jest zawodnikiem, który jeśli odejdzie, to jest potencjałem. Bardzo utalentowany piłkarz. To też świadczy o naszej pracy. Nie same minuty, ale praca. Wiemy jak to robić.

Tomek Walczak odejdzie?

Przedstawiliśmy propozycję kontraktu. Bardzo chcemy, żeby z nami został. Uważam, że jest to bardzo utalentowany chłopak, z niesamowitym charakterem. Fajnie, gdyby kolejny krok w dorosłej piłce zrobił w Wiśle, ale to już nie zależy od nas.

Trener Stano mówił, że środowisko zawodnika zażądało wpisania w kontrakt zawodnika minut, które musiałby rozegrać w I zespole.

Nie chciałbym mówić o szczegółach, ale u nas żaden piłkarz nie ma zagwarantowanych minut. My możemy gwarantować fachowość i trening, tylko i wyłącznie. 

Pojawiły się też plotki, że Michał Mokrzycki wcale nie pali się do powrotu do Wisły Płock. W ŁKS-ie gra, ŁKS ma niemal pewny awans. Michał miał stwierdzić w pokoju na Twitterze, że chciałby zostać w Łodzi.

Nie za bardzo interesuje mnie co Michał mówił w tym pokoju, to nie moja sprawa. Michał ma z nami ważny kontrakt i to my będziemy decydowali co będzie dalej.

Czy jest dogadana kwota, za którą ŁKS mógłby go pozyskać latem?

Nie.

Czyli latem wraca.

My decydujemy. 

Wiem, że dyrektor w to nie wierzy, ale… co w przypadku spadku do I ligi? Są jakieś klauzule w kontraktach poszczególnych zawodników?

Nie chciałbym o tym rozmawiać, bo to nie czas i miejsce na zastanawianie się co będzie od nowego sezonu. W tym momencie wszystkie siły i działania są skupione na tym, żebyśmy zostali w Ekstraklasie.

Czy zimą był pan w stanie przewidzieć, że Wisła mając 12 punktów przewagi nad strefą spadkową, zamiesza się w walkę o utrzymanie? 

Patrząc na to jaki mamy zespół, jak doświadczeni to piłkarze, jak niewielka była strata do ścisłej czołówki. Rozmawialiśmy, choćby na obozie w Turcji, jak można powalczyć o fajne pieniądze, fajne miejsce… Nie spodziewałem się, że znajdziemy się w takim miejscu, w jakim jesteśmy dzisiaj. To pokazuje, jak nieprzewidywalna jest piłka i jak trzeba cały czas być skoncentrowanym na punktowaniu, robić cały czas kroki do przodu. Jesteśmy w trudnej sytuacji, ale mamy 5 punktów przewagi nad Śląskiem. Zostało to wypracowane na boisku i nie zamierzamy tego stracić.

Popiera pan nadal metody pracy Pavola Stano?

Tak. Widzę jak trener pracuje, ile energii w to wkłada, jakie ma podejście do pracy, piłkarzy, treningu. Wierzę w trenera i będę wierzył do samego końca.

reklama
reklama
Artykuł pochodzi z portalu portalplock.pl. Kliknij tutaj, aby tam przejść.
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
reklama