reklama
reklama

Katastrofalny mecz Wisły na swoim stadionie. Nafciarze wyraźnie gorsi od Warty Poznań

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Tomasz Miecznik

Katastrofalny mecz Wisły na swoim stadionie. Nafciarze wyraźnie gorsi od Warty Poznań  - Zdjęcie główne

foto Tomasz Miecznik

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości GostyninPodopieczni Pavola Stano zagrali jeszcze gorsze spotkanie, niż tydzień temu w Niecieczy. Wisła Płock przez 90 minut oddała jeden celny strzał na bramkę gości - na niespełna kwadrans przed końcem meczu Łukasz Sekulski próbował lobować bramkarza rywali z połowy boiska.
reklama

Przed meczem Pavol Stano zapowiadał, że nie będzie przeglądu wojsk i "darmowych" minut dla młodych zawodników. Nafciarze mają grać do końca, o jak najwyższy cel. Bo wyższe miejsce w tabeli to nie tylko prestiż, ale i większe wpływy do kasy klubu. Utrzymanie w lidze jest zapewnione, ale drużyna wciąż ma o co walczyć. 

Do wyjściowego składu na mecz z Wartą Poznań wrócił Rafał Wolski. Dyrygent za bardzo nie pomógł Wiśle. Szkoleniowiec gości świetnie przygotował swój zespół do gry na stadionie przy Łukasiewicza 34. Poznaniacy nie pokazywali piłkarskich fajerwerków, dryblingów, gry na 1 kontakt. Wystarczył dobrze zorganizowany wysoki pressing, agresja, doskok. To, czego Wisła nie lubi. 

reklama

- Wisła Płock to drużyna, która bardzo lubi grać w ataku pozycyjnym. Miałem okazję być na stażu w Żilinie, gdzie trener Stano pełnił funkcję asystenta, później trenera. De facto nie musiałbym oglądać meczów Wisły, wiedziałem jak Wisła chce grać - mówił po meczu Dawid Szulczek, opiekun Warty. - Byliśmy demonami pressingu w pierwszej połowie i kapitalnie się to oglądało. 

Pierwsze 45 minut w wykonaniu gospodarzy było po prostu katastrofalne. Warta chętnie oddawała piłkę Wiśle i pozwalała rozgrywać Nafciarzom swoje akcje - zazwyczaj ok. 10-20 metrów przed polem karnym Damiana Węglarza, który zastępował dziś Krzysztofa Kamińskiego. Wisła pod wodzą Pavola Stano usilnie próbuje rozegrać akcję krótkimi podaniami, nawet jeśli akcja toczy się niemal w polu karnym. Wyprowadzenie piłki od tyłu dziś kompletnie zawiodło - stoperzy oddawali piłkę bocznym obrońcom, ci albo rewanżowali się podaniem zwrotnym albo przeważnie ją tracili. Druga linia totalnie nie funkcjonowała, brakowało przetrzymania piłki. Było co prawda kilka okazji do wyjścia z kontrą po przechwycie, ale albo przyjęcie piłki zajmowało zbyt długo, a to podanie było niedokładne, a to Kristian Vallo poślizgnął się w czasie dryblingu. Festiwal niemocy. 

reklama

Warta naciskała, a Nafciarze prosili się o kłopoty i je znaleźli. Pod koniec pierwszej połowy Węglarz podał wprost pod nogi Miłosza Szczepańskiego, a ten bez problemu umieścił ją w siatce. 

Trener Stano nie zareagował zmianami już w przerwie, ale zespół się nie podniósł. Warta nieco odpuściła, nie atakowała już niemalże w polu karnym Wisły, ale gospodarze i tak mieli gigantyczne problemy z przedostaniem się z piłką w miejsce, z którego można zagrozić bramce rywali. W końcu w 60. minucie na boisku zameldował się Sekulski i gra nieco drgnęła. Pojawiły się pierwsze akcje na jeden kontakt, czasami udało się zebrać wybitą piłkę, ale przez 90 minut nie udało się stworzyć chociaż pół klarownej okazji. Jedyny celny strzał Wisły to uderzenie Sekulskiego z połowy boiska. 

reklama

Tymczasem Warta korzystała z prezentów Wisły. Najpierw zupełnie niepotrzebny faul Filipa Lesniaka przed polem karnym przeistoczył się w rzut wolny dla gości, a chwilę później strzał Mateusza Kupczaka odbił się od Dusana Lagatora. Piłka zmyliła interweniującego Węglarza i w 83. minucie było już 2:0. Zaledwie 120 sekund później fatalne podanie Damiana Michalskiego wszerz boiska przejął Frank Castaneda, popędził samotnie niemal przez całą połowę i bez problemów ustalił wynik na 3:0. 

Wyniki w tej kolejce sprzyjały Wiśle i mimo porażki udało się utrzymać 6. miejsce w tabeli. Do końca sezonu zostały jeszcze dwa spotkania - w piątek 13 maja o godz. 20:00 Nafciarze zagrają na wyjeździe z Cracovią. 

Wisła Płock - Warta Poznań 0:3 (0:1)

bramki:

0:1 - Miłosz Szczepański 37'

0:2 - Mateusz Kupczak 83'

0:3 - Frank Castaneda 85'

Wisła Płock: 96. Damian Węglarz - 89. Aleksander Pawlak (83', 91. Tomasz Walczak), 2. Damian Michalski, 4. Adam Chrzanowski, 77. Piotr Tomasik - 11. Jorginho (61', 20. Łukasz Sekulski), 14. Mateusz Szwoch, 92. Dominik Furman (83', 94. Dušan Lagator), 10. Rafał Wolski, 15. Kristian Vallo (61', 23. Filip Lesniak) - 24. Marko Kolar (83', 25. Jakub Rzeźniczak).

Warta Poznań: 33. Jędrzej Grobelny - 2. Jan Grzesik, 6. Łukasz Trałka (70', 28. Aleksandr Pavlovets), 44. Dawid Szymonowicz, 4. Robert Ivanov, 3. Jakub Kiełb - 30. Miłosz Szczepański (56', 77. Jayson Papeau), 8. Niilo Mäenpää (80', 11. Michał Jakóbowski), 21. Mateusz Kupczak, 16. Miguel Luis (56', 15. Michał Kopczyński) - 10. Milan Corryn (56', 7. Frank Castañeda).

Żółte kartki: Lesniak - Castañeda, Kupczak.

Sędzia: Damian Kos (Gdańsk).

reklama
reklama
Artykuł pochodzi z portalu portalplock.pl. Kliknij tutaj, aby tam przejść.
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama