Na czwartkowym meczu w Orlen Arenie zjawił się komplet widzów. Kielczanie mają ogromny problem z kontuzjami, do Płocka przyjechali w zaledwie 12-osobowym składzie.
- To osłabienie może być też plusem, bo zawodnicy będą grać bez presji, na luzie, a to może okazać się kluczowe - wskazywali przezd meczem reporterzy w Polsacie Sport.
Po minucie Miha Zarabec ograł rywala i otworzył wynik dla gospodarzy. Ale po trzech nieudanych rzutach Nafciarzy zrobiło się 3:1 dla Industrii, trzy razy trafił Dylan Nahi. Po 10 minutach Kielce wygrywały 6:5, wyrównał Michał Daszek.
Po kwadransie Wisła wyszła na prowadzenie 8:7, trafił Tin Lucin. Ale goście nie odpuszczali, po dwóch akcjach prowadzili 9:8, na dodatek Zarabec otrzymał dwie minuty kary. Wisła grała niedokładnie, nieco nerwowo, traciła piłkę.
Po 22 minutach Industria wygrywała 11:10, na trybunach nie ustawał doping, a szkoleniowiec gości poprosił o czas. Gospodarze mieli duże problemy w ataku, bezproduktywne było koło, do pozycji nie dochodzili skrzydłowi.
Nafciarze grali jednak niezwykle ambitnie, 30 sekund przed końcem Tomas Piroch doprowadził do remisu po 14. Niesety, w ostatnich sekundach zespół z Kielc zdołał trafić i do przerwy wygrywał 15:14.
- Spodziewaliśmy się bardzo wyrównanego spotkania i tak jest. Skuteczność mamy do poprawy, ale jest jeszcze druga połowa - mówił w przerwie skrzydłowy Wisły Przemysław Krajewski.
W drugiej połowie piękną paradą sygnał do ataku dał płocczanom Marcel Jastrzębski, ale gospodarze popełniali błędy, faule w ataku. W 37. minucie było już 19:16 dla Kielc, a zdenerwowany trener Wisły Xavi Sabate poprosił o czas. Emocje na trybunach rosły, bo mecz nie układał się po myśli kibiców Wisły, a teoretycznie osłabione Kielce grały lepiej, niż w pierwszej rundzie u siebie.
Kielce podwyższyly na 20:16 i sytuacja płocczan stała się fatalna. Na dodatek karnego nie wykorzystał Lucin, w ręce rywali podał Zarabec, Industria punktowała bezlitośnie i przy stanie 24:17 stało się jasne, że punkty - chyba nieco niespodziewanie łatwo - pojadą do Kielc.
Zrobiło się 26:18, czyli aż 11:4 w drugiej połowie! Koszmar. Przy stanie 23:31 osiem minut przed końcem zszokowany trener Sabate nie wiedział, co się dzieje z jego zespołem, poprosił o czas, ale nie mogło to wiele dać. Ambitny zryw Wisły sprawił, że przegrała ona "tylko" pięcioma bramkami i straciła prowadzenie w lidze. Ale przy aż 11 stratach (4 rywali) i zaledwie 2 bramkach z kontry (przy 8 rywali) nie mogło być inaczej.
Orlen Wisła Płock - Industria Kielce 29:34 (14:15)
Bramki dla Wisły: Wisły: Lucin 8, Mihić 6, Krajewski 6, Zarabec 3, Daszek 2, Piroch 1, Fzekas 1, Mindegia 1, Żytnikow 1
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.