Płocka rafineria od początku istnienia zaopatruje się w Wodę bezpośrednio z dna Wisły. Zbudowany w 1962 roku kolektor K2 się zużył i po prostu wymaga wymiany. To jedna z trzech rur, która zaopatruje zakład w wodę, a ta jest potrzebna chociażby do chłodzenia instalacji, produkcji pary wodnej w elektrociepłowni czy do celów przeciwpożarowych (po zakończeniu inwestycji zakład będzie gotowy do gaszenia 3, a nie 2 dużych pożarów). Orlen wymienia 3,2 km rurociągu, ale to niesie za sobą konsekwencję: wycinkę drzew i ingerencję w niewielki obszar Jaru Brzeźnicy, na odcinku ok. 130 metrów w 2 odcinkach.
- Teren nad rurociągiem jest zakrzewiony. Nie było przepisów prawnych regulujących zasadę zabezpieczenia terenu nad rurociągiem. Jest to teren zaniedbany, zakrzewiony. Wymagany jest, zgodnie z przepisami prawa, pas technologiczny o pustej przestrzeni. To teren na którym występują ograniczenia technologiczne i środowiskowe z zagospodarowaniem nieruchości - tłumaczył na sesji rady miasta Arkadiusz Ciesielski, przedstawiciel Orlenu.
Jak tłumaczył Ciesielski, rurociągu nie można było ułożyć w innej trasie, bo trzeba by wyciąć starsze drzewa. Pozostawienie skorodowanego rurociągu o takiej średnicy wiązałoby się z ryzykiem powstania niekontrolowanego zapadliska terenu. A co by się stało, gdyby Orlen nie wymienił kolektora? Brak zasilania zakładu w wodę mógłby skutkować awarią. Poza tym elektrociepłownia musiałaby wstrzymać pracę, co przełożyłoby się na brak ciepłej wody w kaloryferach ok. 85% płocczan. Z dostarczania wody przez ten kolektor korzysta też kilka Rodzinnych Ogrodów Działkowych - chodzi nawet o 2 tys. działek w ROD (Medyczna, Wiśniowy Sad, Dobrzyńska Klin).
Orlen musi też zabezpieczyć tzw. strefę bezpieczeństwa. W terenie Jaru Brzeźnicy będzie miała 20 metrów. Pod topór pójdzie 117 drzew, w większości w dobrym stanie, a także kilkaset krzewów. Orlen zapłaci za to miastu ok. 2 mln złotych, a także nasadzi 164 nowe drzewa i 55 tys. metrów kwadratowych krzewów do 2025 roku.
- Nasadzenia kompensacyje będą większe, niż te które zostaną usunięte. Ponadto zapewnimy 3-letni okres pielęgnacji po nasadzeniu i poniesieniemy wyznaczone prawem opłaty. Uporządkujemy teren nad pasem rurociągu i w przyszłości nie będzie trzeba przechodzić procedury wycinki, gdyby coś się wydarzyło - mówił Ciesielski.
Przedstawiciel Orlenu wyjaśnił też dlaczego inwestycja nie może zostać w całości zrealizowana w technologii mikrotunelingu.
- Mikrotuneling będzie, ale tylko pod ulicami, by nie kopać w asfalcie, a ruch mógł się odbywać płynnie. Wykonawca wskazuje, że ta metoda jest możliwa na krótkich, prostych odcinkach. Nie da się zrobić mikrotunelingu na całym odcinku biegu rurociągu, bo są wysokie wzniesienia na krótkich odcinkach. Przewierty byłyby bardzo, bardzo głębokie. Jest to technicznie niemożliwe. Jedyna technologia to technologia wykopu - mówił.
Jak tłumaczył Piotr Dyśkiewicz, zastępca prezydenta ds. komunalnych, miasto nie zamawiało dodatkowej ekspertyzy potwierdzającej brak możliwości wymiany rurociągu metodą bezwykopową, bo to co przedstawił wykonawca jest "mocnym dowodem i tak logiczne, że nie ma nad czym dyskutować". Inaczej się po prostu nie da.
Wymiana kolektora będzie kosztować ponad 100 mln złotych. Instalacje Orlenu zużywają rocznie ok. 28 milionów metrów sześciennych wody. Do Wisły wraca około połowa, choć Orlen zapewnia do dąży do zapewnienia obiektu zamkniętego.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.