reklama
reklama

Piękna walka Wisły, zabrakło bardzo niewiele. Znów srebro dla Nafciarzy [ZDJĘCIA]

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Gostynin Była walka, ambicja, ale nieco zabrakło. W meczu decydującym o złotym medalu PGNiG Superligi piłkarzy ręcznych ORLEN Wisła przegrała na wyjeździe z Barlinkiem Industrią Kielce 24:27 (11:15). W pierwszej połowie różnicę zrobił bramkarz gospodarzy i Kielce odskoczyły na 4 bramki.
reklama

Ostatnie pojedynki obu ekip to rewanże w ćwierćfinale EHF Champions League. Nafciarze zakończyli wspaniałą przygodę w Lidze Mistrzów po środowej, minimalnej, wyjazdowej przegranej z Mistrzem Niemiec SC Magdeburg. Ale i tak osiągnęli historyczny sukces, awansując do czołowej ósemki w Europie.

Kielczanie awansowali dalej, po czwartkowej domowej wygranej z węgierskim Telekom Veszprem zameldowali się w Final4 LM.

Jesienią w Płocku Wisłą wygrała 29:27, ale wiadomo było, że to bardzo mała zaliczka przed rewanżem.

- Zawsze dobrze jest mieć przewagę, jednak musimy pamiętać, że łatwo ją stracić. Musimy starać się rozegrać każdą akcję maksymalnie skoncentrowani i dojść do końca pojedynku z opcjami zwycięstwa. Taki jest plan – mówił przed meczem Niko Mindegia, rozgrywający Wisły.

W niedzielę gospodarze rozpoczęli od prowadzenia, Nafciarze szybko wyrównali. Gdy nie trafił Tomas Piroch, Barlinek wykorzystał swoją akcję i po niespełna pięciu minutach prowadził 4:2.

Wisła miała problemy w ataku, Andreas Wolff złapał loba Michała Daszka ze skrzydła. Płocczanie starali się twardo walczyć w obronie, ale Kielce jednak dochodziły do czystych sytuacji rzutowych i Marcel Jastrzębski był bezradny. 

Wisła zacięła się w ataku, nie trafił do siatki Siergiej Kosorotow, sędziowie sygnalizowali grę pasywną.

- Jesteśmy z wami, Nafciarze jesteśmy z wami! - słychać było głośny doping z sektora fanów Wisły.

Po 7 minutach bez gola Wisła wreszcie trafiła (na 3:5). Gra się zaostrzyła, nikt nie odpuszczał, sędziowie zaczęli dzielić kary dwuminutowe. Zawodnikiem nr 1 w pierwszym kwadransie był Wolff, obronił m.in. karnego Tina Lucina.

W ataku gospodarzom wchodziło wszystko, po 16. minutach było już 8:4 i trener Wisły Xavi Sabate poprosił o czas, bo sytuacja zrobiła się bardzo groźna. Po zrywie płocczan - i to w osłabieniu - na tablicy pojawił się wynik 9:7 po 21 minutach!

Agresywnie grający Barlinek wymuszał błędy płocczan i znów przewaga miejscowych wzrosła do 4 bramek. Gracze z Kielc wywierali też presję na sędziach niemal w każdej akcji. Trezba też przyznać, że nie było to zbyt udane 30 minut Jastrzębskiego.

Do przerwy Kielce prowadziły 15:11 i to ten zespół miał już dwubramkową zaliczkę w bilansie obu ligowych meczów.

W drugiej połowie w bramce Wisły pojawił się Ignacio Biosca. W słupek rzucił Kosorotow, poprawił się po 2 minutach, ale płocczanie w tym okresie niestety nie mieli argumentów ani w ataku, ani w obronie. 

W 34. minucie Barlinek miał już 5 bramek przewagi. Fatalne błędy popełnili w ataku Mindegia i Przemysław Krajewski i Piroch, Wisła nie wykorzystała dwóch okresów gry w przewadze.

Ale nadzieja nie gasła, bo błędy popełniali też kielczanie, a w bramce błysnął Biosca. Zrobiło się tylko 17:15, było też 19:17. I wówczas kielczanie - na kwadrans przed końcem - odskoczyli na 4 bramki, a na dodatek Abel Serdio powędrował na ławkę kar.

10 minut przed końcem Krajewski był w kontrze z piłką 10 metrów przed bramką i... zgubił piłkę. Kibice Wisły złapali się za głowy, bo przecież tak proste błędy Nafciarzom się nie zdarzają... Po 50. minutach było 22:18.

Ponownie o czas poprosił Sabate. Trafił Daszek i wciąż wszystko było możliwe. Po rzucie Mindegii 8 minut przed końcem na trybunach przez chwilę zrobiło się cicho, bo przewaga Barlinka stopniała do 22:20!

Do karnego stanął Kosorotow, trafił i kibice Wisły szaleli, bo 6 minut przed końcem przy stanie 22:21 dla Kielc to płocczanie wyszli na prowadzenie w dwumeczu! Grali jednak w osłabieniu. Na 23:24 trafił Kosorotow, trzy minuty przed końcem emocje sięgały zenitu. 

Trzecią karę dwuminutową otrzymał Mirsad Terzić, ale karnego obronił Biosca! Dwie minuty przed końcem było 23:25, płocczanie grali w osłabieniu. Niestety, Fazekas podał w ręce rywali, którzy trafili do pustej bramki na 26:23. 

Niespełna minutę przed końcem z karnego trafił Kosorotow, ale wciąż brakowało, było 24:26. Gdy bramkę zdobył Dujszebajew stało się jasne, że w 14 sekund Wisła nie zdobędzie dwóch bramek. 

Nic już się nie zmieniło, Barlinek wygrał 27:24. Wisła znów zagrała piękny mecz, do złota zabrakło naprawdę niewiele. 

Barlinek Industria Kielce - ORLEN Wisła Płock 27:24 (15:11)

 

reklama
reklama
Artykuł pochodzi z portalu portalplock.pl. Kliknij tutaj, aby tam przejść.
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama