W obecności aż ponad 30 tysięcy widzów gospodarze objęli prowadzenie, prez większośc meczu naciskali, ale to Nafciarze zdobyli kolejne trzy bramki i zainkasowali trzy punkty! W Krakowie trafiali Gleb Kuczko (2 bramki) i Łukasz Sekulski.
- Bolesna porażka w meczu, którego wydawałoby się, że nie powinniśmy przegrać, natomiast przegraliśmy. Najważniejsze teraz dla zespołu, to żeby szybko się z tego otrząsnął, bo dalej wszystko zależy od nas - podsumował krótko Mariusz Jop, trener Wisły Kraków.
Zdecydowanie bardziej rozmowny był Mariusz Misiura, szkoleniowiec zespołu z Płocka.
- Niesamowicie duże uznanie dla naszych zawodników. Grać przeciwko takiej publiczności, która od pierwszego gwizdka nas nienawidziła, stracić bramkę i tak szybko się podnieść, pokazać charakter po ostatniej wpadce ze Zniczem Pruszków u siebie. Świadczy to o tym, jaka to jest wspaniała drużyna - chwalił Misiura.
Dziękował sztabowi za plan na mecz, bo Wisła miała mało czasu na przygotowanie się od poniedziałku do piątku.
- Staraliśmy się wejść w głowy sztabu Wisły Kraków. Pomyśleliśmy sobie, że wyjdziemy na to spotkanie z piłkarską szóstką - Kunem. Na początku wyszliśmy Edmundssonem i Nasticiem na wahadle, to mieliśmy odczucie, że Wisła pomyśli, że na szóstce będzie grał Mijusković i nie trzeba zamykać szóstki. Myślę, że to nam się udało, bo w pierwszej połowie dosyć łatwo mijaliśmy pressing przeciwnika - komentował trener Wisły Płock.
Przyznał, że Wisła Kraków zepchnęła płocczan do niskiej obrony, miała wiele rzutów rożnych, autów.
- Nie ukrywam, że nie podobało mi się sędziowanie, bo miałem odczucia, że najmniejszy kontakt był gwizdany faulem - dodał Mariusz Misiura.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.