W połowie lutego do płockiego schroniska dla zwierząt trafił 4-miesięczny szczeniak. Pracownicy schroniska zawiadomili policję, bo zwierzak był wyraźnie wychudzony, wystraszony - ogólnie w złym stanie.
- Zanim jednak trafił do płockiego schroniska dla zwierząt o jego losie poinformowała telefonicznie kobieta. Oświadczyła ona pracownikom schroniska, że przygarnęła szczeniaka po tym, jak został on wyrzucony z pojazdu przez nieznanego jej mężczyznę. Kobieta miała być tego naocznym świadkiem, jednak jak relacjonowała, nie może się nim zająć i chce przekazać go schronisku - relacjonuje podkom. Marta Lewandowska, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Płocku.
Plan był sprytny, ale, jak podaje policja, miał luki. Policjanci z Wydziału dw. z Przestępczością Gospodarczą, którzy zajęli się sprawą, po rozmowie z kobietą zaczęli podejrzewać, że hisotria o wyrzuceniu psa z auta została po prostu zmyślona. Przeanalizowali sprawę i w wyniku pracy operacyjnej ustalili, że to się po prostu nie wydarzyło. Jak mówią, to nie pozostawia żadnych wątpliwości - 34-letnia kobieta była właścicielką psa.
- Faktycznie od jakiegoś czasu nie słychać wycia psa, ale nie przypuszczałam, że za tym kryje sie taka okrutna prawda - napisała pod postem schroniska na Facebooku jedna z internautek.
Podejrzana usłyszała już zarzuty. Grozi jej do 3 lat pozbawienia wolności.
Czytaj więcej: Co robić w weekend w Płocku i okolicy? Koncert, rowery, mecz, wystawa. Sprawdźcie propozycje
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.