Ciągnik i dobra wola rolnika potrzebne były do wyciągnięcia auta z grząskiej szosy prowadzącej do Marianowa pod Gostyninem. To najlepiej oddaje stan nawierzchni dróg gminnych, o czym doskonale przekonała się jedna z mieszkanek. Pani Milena nie zostawia suchej nitki na urzędnikach i włodarzach, którzy, jak twierdzi, nie kiwnęli palcem, by pomóc jej wyciągnąć zakopane w błocie auto.
Sprawa dotyczy znajdującej się w opłakanym stanie drogi w Gorzewie, prowadzącej m.in do Marianowa. W poniedziałek mieszkanka gminy, Milena Sieradzka jechała do przychodni w Lucieniu, lecz jej podróż dobiegła końca właśnie w Gorzewie. Kobieta utknęła w błocie i próba wydostania się z potrzasku skończyła się niepowodzeniem.
- Od razu wykonałem kilka telefonów w rodzinie, aby ktoś mi pomógł. Przyjechała akurat ciocia, która nie dalej jak miesiąc temu też tam tonęła. Niestety, nie byłyśmy w stanie wypchnąć samochodu (byłyśmy już wtedy we cztery, a samochód to małe punto), na hol też nic nie pomogło.
Kobiety postanowiły poprosić o pomoc straż pożarną, lecz, jak mówi pani Milena, dyżurny poinformował je grzecznie, że straż nie zajmuje się utrzymaniem porządku na drogach gminnych. Mieszkanki próbowały dalej.
- Kolejny telefon do Pani radnej, ta oczywiście, że to wszystko do sołtysa. Miała przyjechać, no ale chyba zapomniała. Kolejny telefon do urzędu gminy. Pani połączyła mnie z osobom odpowiedzialna za utrzymanie dróg, a tam usłyszałam bezczelne: my nie jesteśmy od wyciągania ludzi z błota. Zapytałam co mam zrobić, pan odpowiedział że to co uważam za słuszne. Poprosiłam go o nr telefonu do sołtysa. Pan sołtys poinformował mnie że nie ma go w Gostyninie, ale następnego dnia będzie zawieziony tam gruz m który on załatwił. Super, jestem z Pana dumna, ale co ja mam w tej sytuacji zrobić. Powiedział abym zadzwoniła do radnej, więc mówię mu ze Pani radna została poinformowana - relacjonuje pani Milena.
Ostatecznie z tarapatów wybawił kobiety mieszkający z pobliżu rolnik, który wyciągnął auto przy pomocy ciągnika. W międzyczasie do M. Sieradzkiej zadzwonił sołtys z informacją, że załatwił samochód, ta była już jednak niepotrzebna.
Zdaniem pani Mileny, to co się dzieje na tych gminnych drogach, jest wynikiem pracy całej elity rządzącej.
- Dlaczego w bliskich okolicach miejsca zamieszkania radnej są zrobione drogi asfaltowe? W Marianowie również mieszkają ludzie, którzy muszą ciężko pracować, aby płacić podatki. Muszą jakoś dojeżdżać do pracy. Potrzebują też wyjazdów do lekarza. A co jeśli byłaby to np karetka pogotowia, jadąca w nocy do umierającego człowieka? Po prostu kpina. Kolejna sprawa to też droga w Gorzewie. Jeździ tam autobus szkolny, a dziury,dołki są nie do opisania, ale najwidoczniej Pan wójt woli inwestować w naprawę autobusu szkolnego, a nie raz na zawsze zrobić porządek z drogą - kwituje wydarzenie Milena Sieradzka.
Co na to gmina? Wkrótce opublikujemy odpowiedź urzędników.