Jak sama podkreśla, to jej najważniejszy start w tym sezonie. W sobotę gostynińska kolarka weźmie udział w Indywidualnych Mistrzostwach Polski w maratonie MTB Amatorów w Wałbrzychu. Niespełna dwa tygodnie temu została już mistrzynią Polski, ale w "drużynówce".
Pakulska wystartuje na najbardziej prestiżowym i jednocześnie najbardziej wymagającym dystansie - GIGA, co oznacza, że będzie miała do pokonania aż 72 kilometry. - Czeka mnie naprawdę duży wysiłek - zapowiada zawodniczka. - Na trasie jest bardzo dużo podjazdów, a przewyższenia dochodzą do 2600 m. Dla porównania mogę powiedzieć, że na jednym z najtrudniejszych wyścigów, w jakich brałam udział w tym roku, czyli zawodach w Kielcach, musiałem przejechać o blisko 30 km mniej, a przewyższenia wynosiły “tylko” 1000 m; profil wałbrzyskiej trasy to natomiast non stop góra-dół, góra-dół.
Ze względu na deszczową pogodę, która dominowała nad Polską w ostatnich dniach, Kasi przyjdzie rywalizować w naprawdę trudnych warunkach. - Wiem, że dzisiaj w tamtych okolicach było już trochę słońca, tak samo ma być jutro i w sobotę, więc może nie będzie aż tak źle. Psychicznie nastawiam się jednak na to, że będzie bardzo dużo błota i raczej nie dojadę do mety czysta (śmiech). Od strony technicznej dobrze radzę sobie w takich okolicznościach, choć w tym wypadku nie można mieć wszystkiego pod kontrolą i trzeba być cały czas czujnym. Bardziej boję się o to, jak zniosę wyścig od strony fizycznej, bo przyznam szczerze, że to jedno z największych wyzwań w mojej karierze - jeszcze nigdy nie miałam do przejechania górskiej trasy o tak znacznej długości. Ten sezon to tak naprawdę mój powrót do dużego ścigania po ubiegłorocznych problemach zdrowotnych, więc jest we mnie pewna doza niepewności. Najważniejsze jest, by dobrze rozłożyć siły.
Wszystkie powyższe czynniki nie są jednak w stanie spowodować, by gostynianka nie mierzyła w najwyższe cele. - Najważniejsze, by być z siebie zadowoloną, i przyjechać na metę z przekonaniem, że dało się z siebie wszystko. Nie zmienia to faktu, że po cichu liczę na medal, bo wydaje mi się, że jestem w stanie go zdobyć. Z drugiej strony nie podchodzę do tych zawodów na zasadzie, że coś muszę, ale raczej, że bardzo chcę. Niezależnie od tego, co się wydarzy, to zawsze będzie dla mnie kolejne cenne doświadczenie. Na starcie jednak zawsze jestem gotowy do walki. Co prawda w zeszłym tygodniu złapało mnie lekkie przeziębienie, bo te deszcze dały trochę w kość, ale generalnie zrobiłam wszystko, co w mojej mocy, by być w jak najwyższej formie. Bardziej gotowa już nie będę (śmiech) - kończy Pakulska.