reklama

Dofinansowanie na kilkaset tysięcy zł. poszło w błoto. Kalinowski bierze to "na klatę"

Opublikowano:
Autor:

Dofinansowanie na kilkaset tysięcy zł. poszło w błoto. Kalinowski bierze to "na klatę" - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościKilkaset tysięcy złotych z funduszy unijnych przeszło koło nosa gostynińskim szkołom. Zdaniem autorki projektu winę za fiasko ponoszą władze miasta, które zbyt późno poinformowały dyrektorów placówek o wynikach naborów. Burmistrz nie chciał zasłaniać się "miesiącem miodowym", pomyłkę urzędu uznał za niedopuszczalną, zaś całą odpowiedzialność bierze na siebie.

Kilkaset tysięcy złotych z funduszy unijnych przeszło koło nosa gostynińskim szkołom. Zdaniem autorki projektu winę za fiasko ponoszą władze miasta, które zbyt późno poinformowały dyrektorów placówek o wynikach naborów. Burmistrz nie chciał zasłaniać się "miesiącem miodowym", pomyłkę urzędu uznał za niedopuszczalną, zaś całą odpowiedzialność bierze na siebie.

Na wczorajszą sesję Rady Miasta przybyła Monika Marszałek - autorka projektu na dofinansowanie dla Regionalnego Programu Operacyjnego, który przygotowywała dla gostynińskiego Urzędu Miasta. Jej zdaniem zaniedbanie magistratu sprawiło, że część pieniędzy unijnych nie trafi do gostynińskich szkół, zaś największą winę ponoszą za to: były wiceburmistrz oraz były pracownik urzędu. W wyniku niedopatrzenia w projekcie znalazły się tylko dwie z czterech zgłoszonych szkół. Trzecia placówka do projektu dołączyć ma w listopadzie, jedna niestety nie zdoła wyrobić się w terminie.

- Wyniki naboru do projektu zostały ogłoszone 20 lipca. Ze 160 projektów, 43 spotkały się z pozytywną opinią. Kiedy zadzwoniłam do urzędu z gratulacjami, pan Bień powiedział mi, żebym nie wychylała się zbytnio i dała pracować urzędowi. Mieliśmy się spotkać z przedstawicielami urzędu, wyznaczono termin, który nam jednak nie pasował. Pan Pachniewski odparł więc, że albo teraz, albo wcale - opowiadała M. Marszałek. - Do końca wakacji szkoły nie miały pojęcia o wynikach naboru. Pierwsze spotkanie w tej sprawie odbyło się 1 września, dyrektorzy nie mieli więc czasu, aby przygotować dzieci i placówki. Kilkaset tysięcy złotych poszło w błoto - grzmiała.

Sytuację próbował ratować doradca burmistrza, Robert Mokok. Wyjaśnił, że oficjalna odpowiedź w tej sprawie zostanie przygotowana na piśmie, włodarz zapewniał natomiast, że pojawi się ona w przyszłym tygodniu.

Na stanowisko miasta nie trzeba było jednak czekać do następnego tygodnia. Jeszcze podczas sesji głos w sprawie postanowił zabrać Paweł Kalinowski.

- Kiedy zapadać miały najważniejsze w sprawie dofinansowania dla naszych placówek decyzje, akurat przebywałem na urlopie. Niemniej jednak, nie ma co zasłaniać się podróżą poślubną, to ja jestem burmistrzem i biorę na siebie pełną odpowiedzialność za to co się stało. Taka sytuacja jest niedopuszczalna i nigdy nie powinna mieć miejsca. Szkoły zostały zbyt późno poinformowane o wynikach naborów. Dlatego z tego miejsca przepraszam Państwa, przepraszam dyrektorów, przepraszam rodziców i dzieci i mam nadzieję, ze podobna sytuacja już się nie powtórzy - bił się w pierś włodarz.

 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE