Krajobraz jak po orkanie: wycięli drzewa, posprzątać musiał mieszkaniec

Opublikowano:
Autor:

Krajobraz jak po orkanie: wycięli drzewa, posprzątać musiał mieszkaniec - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości O fatalnym stanie nawierzchni i bierności urzędników mówi jeden z mieszkańców ul. Kraśnica. Co więcej, nasz Czytelnik jest zniesmaczony z powodu wrześniowej wycinki drzew, po której to firma odpowiedzialna za wykonanie zadania nawet nie raczyła posprzątać, zostawiając na drodze dojazdowej obraz jak po nawałnicy.

O fatalnym stanie nawierzchni i bierności urzędników mówi jeden z mieszkańców ul. Kraśnica. Co więcej, nasz Czytelnik jest zniesmaczony z powodu wrześniowej wycinki drzew, po której to firma odpowiedzialna za wykonanie zadania nawet nie raczyła posprzątać, zostawiając na drodze dojazdowej obraz jak po nawałnicy.

Pan Mirosław od 40 lat mieszka przy ul. Kraśnica, jak mówi - ulicy zapomnianej przez urzędników. Siedem lat temu rozpoczęła się gehenna związana z budową tzw. "małej obwodnicy", która przyczyniła się do zalania położonych w jej sąsiedztwie działek. Problem ten wciąż jest aktualny, a przy okazji pojawiają się kolejne.

Jednym z nich jest kondycja nawierzchni, po której - bez obaw o podwozie - można przejechać co najwyżej ciągnikiem.  Pan Mirosław twierdzi, że z dziurami i pojawiającymi się na drodze bagnami mieszkańcy radzą sobie na własną rękę.

- Tyle mówi się o programie rewitalizacji Gostynina. A co z nami? Jedną część miasta dopieszcza się na każdym kroku, a drugą zostawia samopas - denerwuje się gostyninian.

Czarę goryczy przelały wydarzenia z minionego miesiąca, kiedy miejsce miała wycinka drzew przy drodze dojazdowej do gospodarstwa pana Mirosława. Po wykonaniu zadania, firma ulotniła się, a obowiązek uprzątnięcia ściętych konarów zostawiła mieszkańcom. Całe zdarzenie mężczyzna zarejestrował za pomocą aparatu fotograficznego.

- Powycinali drzewa i pojechali jakby nigdy nic. Myślałem, że jeszcze wrócą to posprzątać, ale próżne było to czekanie. Mam chorą żonę, w każdej chwili mogła zaistnieć potrzeba, żeby jechać z nią do szpitala, a droga dojazdowa do mojego domu była zablokowana. Wszędzie leżały konary i gałęzie, sam musiałem zrobić z tym porządek - opowiada z irytacją pan Mirosław. 

O sytuacji mężczyzna postanowił powiadomić Urząd Miasta, który zlecił wycinkę, jednak nie doczekał się żadnej reakcji.

My również poprosiliśmy w magistracie o wyjaśnienia, niestety, od 2 tygodni urzędnicy milczą. Do tematu wrócimy.

 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE