O negatywnym stosunku księży do wszystkiego, co związane z Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy słyszy się nierzadko. W jednej parafii kapłan podczas kazania piętnuje działalność fundacji, w innej zaś wysyła ministrantów, by przeganiali wolontariuszy z terenu kościoła. Okazuje się, że podobnych sytuacji daleko szukać nie trzeba, gdyż podobne zdarzenie miało miejsce w pobliskim Oporowie.
Do nieprzyjemnego incydentu z udziałem wolontariuszek i jednego z księży doszło podczas 26. finału WOŚP na terenie kościoła w oddalonym kilkanaście kilometrów od Gostynina Oporowie (powiat kutnowski). Scena, jaka się tam rozegrała była na tyle irytująca, że ujrzała światło dzienne za sprawą portalu społecznościowego, a mianowicie anonimowo udostępnionej wiadomości na Spotted:Kutno.
- Pozdrawiam księdza z Oporowa, który wygonił dwie wolontariuszki WOŚP spod kościoła. Razem z wszystkimi chorymi dziećmi, dziękujemy - pisze spotterka.
Jak wiadomo, internet to kopalnia wiedzy, ale i miejsce dające pole do rzucania pomówień. Aby więc zweryfikować, czy taki incydent miał miejsce w rzeczywistości, postanowiliśmy podpytać u źródła.
- Przyznaję, otrzymałem taką informację. Niestety nie znam szczegółów tego incydentu, ponieważ musiałem być obecny w siedzibie sztabu, ale o sytuacji wiem - mówi Zbigniew Chrulski, szef jednego ze sztabów WOŚP w Żychlinie.
Dlaczego taka sytuacja miała miejsce? Z tym pytaniem zwróciliśmy się do parafii w Oporowie.
- Jeśli chodzi o niedzielny incydent, miał on miejsce podczas nabożeństwa o godz. 8:30. Osoby, które zbierały datki na WOŚP nie zapytały wcześniej o zgodę, tylko przyszły pod drzwi z puszkami na datki - twierdzi ksiądz, który odebrał telefon w parafii św. Marcina w Oporowie.
Dodał również, że w latach ubiegłych wolontariusze każdorazowo pytali o zgodę, i przyznał, że skoro w tym roku takiego pytania zabrakło, to rzeczywiście któryś z kapłanów mógł ich wyprosić.
Jak oceniacie sytuację? Czy wolontariusze powinni zapytać o zgodę? Czy ksiądz właściwie się zachował?