Niewiele ponad 3 miesiące temu Dybanka otrzymała nowe życie, by znów mogła cieszyć oczy mieszkańców i stanowić jedną z wizytówek grodu Siemowita. Niestety, uroki rezerwatu przyciągają nie tylko turystów, ale i miłośników plenerowego melanżu. W ostatnim czasie ofiarą biesiady pod chmurką padło wzniesienie "Łyska", gdzie imprezowicze zapomnieli o dobrych manierach...
Paczki po papierosach, puszki po piwach, plastikowe kubeczki, opakowania po chipsach i wiele innych bliżej niezidentyfikowanych obiektów - biesiadnicy wspięli się na najwyżej położony punktu w Gostyninie, by osiągnąć szczyt bezmyślności. "Mieszkańcu turysto! Spraw, by zawsze było tu czysto!" - analfabetyzm, chwilowa ślepota, bądź czyta głupota sprawiły, że to hasło nie chwyciło za serce i rozum osób bawiących się na wzniesieniu "Łyska".
Wszak teren można wysprzątać, lecz jak zaprowadzić porządek w głowach plenerowych "baletmistrzów", aby zjawisko nie zyskało statusu syzyfowej pracy?
Przypomnijmy, że pod koniec czerwca, po 2-letnich przygotowaniach Rezerwat Dybanka doczekał się reaktywacji. Inicjatorami pomysłu byli członkowie Stowarzyszenia Yeti. W ramach projektu obywatelskiego utworzono m.in szlak turystyczno-edukacyjny, który prowadzi właśnie do wzniesienia "Łyska". Na trasie ustawiono ławki i kosze oraz tablice informacyjne o walorach przyrodniczych i historii Dybanki.