Poważne zarzuty pod adresem funkcjonariuszy policji oraz wymiaru sprawiedliwości padają z ust Marii C. (nazwisko do wiadomości redakcji). Kobieta twierdzi, że mundurowi użyli siły, by wyprowadzić ją z domu i przewieźć na rozprawę sądową, o której nic nie wiedziała. Pani Maria wyznaje, że stała się kłębkiem nerwów, groził jej udar, a jej gehenna wydaje się nie mieć końca, gdyż cały świat obrócił się przeciwko niej.
Cierpi przez nieuczciwą koleżankę?
Dramat mieszkającej w podgostynińskiej wsi Marii C. swój początek miał w 2010 roku, a jego genezą jest zaciągnięty wspólnie z koleżanką kredyt w wysokości 10 tys. zł. Kobieta relacjonuje, że szybko spłaciła swoją część długu, lecz w jej znajoma była innego zdania i poprzez esemesy z pogróżkami miała zmuszać ją do spłaty reszty kredytu. Znerwicowana kobieta skierowała więc sprawę do prokuratury. Kiedy tam nie znalazła sprawiedliwości, złożyła pozew do sądu. Niestety, w tym czasie koleżanka pozwała panią Marię o niewywiązanie się z umowy. Co prawda, walka o spłatę kredytu rozstrzygnęła się na korzyść Marii C., jednak w przypadku sprawy karnej o nękanie kobieta została zobowiązana zapłacić zadośćuczynienie na rzecz oskarżonej plus koszty sądowe.
Potraktowana jak przestępca
11 lipca tego roku pani Mari najchętniej wymazałaby z pamięci. Jej skołatanym już nerwom dać się we znaki mieli funkcjonariusze gostynińskiej policji.
- Niespodziewanie na moim podwórku pojawiło się dwóch policjantów, twierdzili, ze musza doprowadzić mnie do sądu. Powiedziałam, że nigdzie nie jadę i wtedy jeden z funkcjonariuszy szarpnął mnie za rękę, mówiąc, że jak nie chce dobrowolnie, to doprowadzą mnie siłą. Policjant uszkodził mi bowiem chorą rękę, w dodatku nie wiedziałam o jaką rozprawę chodzi - wspomina z żalem Maria C.
Pani Maria rzeczywiście została przewieziona do Sądu Rejonowego w Gostyninie. Rozprawa dotyczyła zmienionego wyroku z 2013 roku w sprawie o nękanie.
- Kazano mi wyjawić majątek, lecz się na to nie zgodziłam, bo nikt mnie wcześniej o niczym nie informował. Wtedy sędzina nałożyła na mnie dodatkowo 300 zł kary. Tego było już za wiele - relacjonuje rozgoryczona.
"Policjanci działali zgodnie z prawem"
Tamte wydarzenia kobieta opłaciła uszczerbkiem na zdrowiu. Kolejny tydzień spędziła w szpitalu, groził jej udar. Co więcej, pani Maria twierdzi, że od tamtej pory uraz ręki powrócił, czego bolesne świadectwa odczuwać ma każdego dnia. Co w temacie do powiedzenia ma policja?
W odpowiedzi komendy czytamy, że w komendzie już we wrześniu przeprowadzone zostały czynności wyjaśniające, które wykazały, że policjanci działali zgodnie z przepisami prawa. Jednocześnie niezależne postępowanie prowadzi prokuratura rejonowa.
Więcej w jutrzejszej Gazecie Lokalnej.