Funkcjonowanie gostynińskich szkół podstawowych podgrzało atmosferę wczorajszej sesji Rady Miejskiej. Punktem zapalnym stała się kwestia przydziału obwodów szkolnych, na które rodzice uczniów znaleźli już swoje (nieuczciwe?) sposoby. Temat najmocniej poróżnił przewodniczącego Rady i burmistrza i choć koniec końców obaj doszli do tych samych wniosków, zdążyli wymienić kilka uszczypliwości.
Sprawozdania dyrektorów szkół podstawowych i gimnazjów rozpoczęła prezentacja dyrektor SP1, Magdaleny Andrzejczak, która nie posiadała się z radości w związku z metamorfozą, jaką przeszła prowadzona przez nią placówka w ciągu minionego roku. Zupełnie odmienne nastroje mieli jednak szefowie SP5 i SP3.
Ze sporym problemem boryka się dyrektor Robert Pypkowski z "Piątki", gdzie, pomimo wielu starań, udało się zwerbować zaledwie garstkę uczniów. Po wprowadzeniu trzech obwodów, spora część rodziców przepisała bowiem swoje pociechy do "konkurencyjnych" placówek, w wyniku czego w SP5 zieje pustkami. Okazuje się, że rodzice wykorzystują kruczek prawny przemeldowując się na obszar miasta objęty innym obwodem. Sprawa poruszyła mocno przewodniczącego Rady, Andrzeja Robackiego, który nie omieszkał dosadnie podzielić się swoimi spostrzeżeniami z urzędnikami.
- Po co tworzy się obwody, skoro są one respektowane? Jak organ nadzorujący może na to pozwalać? To nieuczciwe! - grzmiał A. Robacki.
Z odpowiedzią ruszył wtedy burmistrz Paweł Kalinowski. Włodarz zgodził się ze stwierdzeniem, iż wspomniane zjawisko jest nieuczciwe, podkreślał jednak z irytacją, że szkoła nie ma prawa odmówić rodzicom przyjęcia dziecka do szkoły, jeżeli to zameldowane jest w jej obwodzie.
- Mam wrażenie, że Pan dopiero przejrzał na oczy jak to wszystko funkcjonuje - ripostował burmistrz.
Podobnego zdania była sekretarz Hanna Adamska.
Problemy zupełnie innej maści trapiły za to nowego dyrektora SP3. Adam Matyszewski narzeka na przepełnienie placówki, jej wątpliwą atrakcyjność, brak odpowiednich środków na prowadzenie szkoły oraz wynagrodzenia dla pracowników.
- To wstyd, że tak wygląda szkoła w XXI wieku [...] Panie wicedyrektor zarabiałyby więcej, gdyby były zwykłymi etatowymi nauczycielkami i nie siedziałyby po nocach [...] Ławki w klasach są nieprzystosowane do wzrostu uczniów [...] Przydałby się telewizor dla dzieci z punktu przedszkolnego - wymieniał A. Matyszewski.
Jakie rewolucje przyniesie nowy rok szkolny?