Polityka samorządowa w Gostyninie niczym rollercoaster - po wrześniowej - burzliwej i pełnej wzajemnych złośliwości sesji miejskiej, przyszło pełne zrozumienia październikowe posiedzenie. Dziś nie było mowy o uszczypliwościach, a ku zaskoczeniu (chyba nawet samych oficjeli) burmistrz, urzędnicy i radni wymieniali się jedynie serdecznymi uśmiechami.
Opanowanie zamiast agresji, uśmiechy zamiast grymasów złości, retoryka zamiast nieprzemyślanych oskarżeń i zaledwie cztero- zamiast sześciogodzinnego posiedzenia. Dzisiejsze obrady w niczym nie przypominały tych wrześniowych, podczas których radni i urzędnicy w przypływie gniewu wyrzucali z siebie litry jadu. A okazji było co nie miara - do przedyskutowania ponad 20 punktów plus interpelacje i zapytania radnych oraz sprawy różne, lecz żaden z tematów nie był w stanie wzburzyć oazy spokoju, która wyrosła dziś w sali posiedzeń magistratu. Co spowodowało tę zmianę? Czy gdzieś tkwi haczyk? Zmiana na lepsze, czy jedynie cisza przed burzą? To zweryfikuje kolejna sesja.