Jeszcze we wrześniu 2022 roku prezes Marek Stawicki szacował, że placówka może przynieść 2 mln złotych straty. Z listu prezydenta Andrzeja Nowakowskiego do minister zdrowia wynika, że placówka tylko na oddziale ginekologiczno-położniczym straciła 2,5 mln złotych w 2022 roku, a w 2023 roku strata może powiększyć się o kolejne 4 mln złotych. Dlaczego szpital nie zarabia?
Rocznie przy Kościuszki rodzi się ok. 1400 dzieci. Poród to jednak nie koniec świadczenia, tych dodatkowych szpital wyliczył 3000 w 2022 roku. Skoro szpital wykonuje procedury, to powinien zarabiać albo przynajmniej wychodzić na zero? W przypadku porodów niekoniecznie. Porody są jedną z najsłabiej wycenianych procedur.
- W oficjalnym przekazie Ministerstwa Zdrowia, kierowanym przez media oraz na spotkaniach z przedstawicielami związków zawodowych, dominuje fałszywa narracja o przekazaniu szpitalom środków finansowych pozwalających na pokrycie wzrostu kosztów wynikający z lipcowych podwyżek wynagrodzeń, które z mocy ustawy wzrosły o 12 proc. Koszty osobowe stanowią około 80 proc. kosztów działalności szpitali, zatem całkowite koszty funkcjonowania wzrastają w drugim półroczu biezącego roku skokowo o ok. 9,5 proc. Budżety szpitali zostały natomiast zwiększone o około 6 proc., a brakujące miliony złoych w skali każdej jednostki mają - zgodnie z koncepcją Ministerstwa Zdrowia i Narodowego Fundszu Zdrowia - zostać wypracowane poprzez realizację nadwykonań, które zostaną rozliczone przez płatnika - pisze Nowakowski.
Prezydent wskazuje, że w tym przypadku nie da się jednak zwiększyć liczby poródów, bo ta maleje w skali całego kraju. Sama wycena porodu wzrosła o 19 proc. [w we wrześniu 2022 roku prezes Stawicki mówił o ok 2 tys. złotych za poród - red.], ale przeciętnie świadczenia wzrosły o 6 proc., więc szpital oblicza, że realnie wycena porodu wzrosła o 13,5 proc., co i tak jest powyżej średniej. Nie rekompensuje to jednak wzrostu kosztów działania porodówki i spadki liczby porodów, a problemy finansowe mają także inne oddziały ginekologiczno-położycznie na Mazowszu - te mniejsze, jak i te największe w Warszawie.
- Nieadekwatność wyceny porodów jest jeszcze bardziej oczywista, gdy spojrzymy na podstawowe wskaźniki w perspektywie kilku lat. W stosunku do 2018 roku liczba porodów spadła o prawie 30 proc., a średnie wynagrodzenie wzrosło o ok. 70 proc. Stawki lekarskie wzrosły nie mniej niż pielęgniarskie - pisze Nowakowski. - W tym samym okresie wyceny świadczeń były incydentalne i na poziomie kilku procent.
Kto decyduje się na poród w Płock?
Okazuje się, że przez ostatnie półtora roku (od początku 2022 roku) zaledwie 26 proc. porodów w szpitalu św. Trójcy przypada na płocczanki. 27 proc. porodów przypada na kobiety z powiatu płockiego, 12 proc. powiatu sierpeckiego, 10 proc. powiatu gostynińskiego, 11 proc. powiatu płońskiego, a 13 proc. z innych powiatów. Skąd takie liczby? Choćby z powodu likwidacji porodówek.
- Sytuacja taka może korzystnie wpływać na kondycję oddziału ginekologiczno-położniczego, lecz ze względu na wspomniane wcześniej głębokie niedoszacowanie wartości świadczeń związanych z porodem, tak się nie dzieje - puentuje Nowakowski.
Włodarz Płocka zaapelował o urealnie wyceny porodów.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.