Włodzimierz Śniecikowski nie zamierzał starać się o powrót na fotel burmistrza Gostynina. Tak twierdzi były włodarz po tym, jak Regionalna Komisja Orzekająca w Warszawie wydała dwuletni zakaz pełnienia przez niego funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi. Nie zmienia to jednak faktu, że ex-burmistrz nie zgadza się z orzeczeniem RKO i zapowiada złożenie odwołania od tej decyzji.
Dziś Włodzimierz Śniecikowski stanął przed Regionalną Komisją Orzekającą w Warszawie. Zarzuty są efektem badania sprawy Term Gostynińskim przez Najwyższą Izbę Kontroli. Byłemu burmistrzowi zarzucano naruszeniu dyscypliny finansów publicznych przy planowanych termach. Chodzi o niedochodzenie kar umownych o łącznej kwocie co najmniej 18.553.500 zł.,których miasto powinno ubiegać się od spółki Termy Gostynińskie. Zdaniem zastępcy Rzecznika dyscypliny finansów publicznych, do zakończenia kadencji, tj. do dnia 7 grudnia 2014 r powinien zadbać o ściągnięcie należności, czego nie dopilnował.
Podczas poniedziałkowego posiedzenia Regionalna Komisja Orzekająca nie miała wątpliwości i wydawała zakaz pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi przez Włodzimierza Śniecikowskiego na okres 2 lat. Wyrok nie jest jednak prawomocny. Byłemu włodarzowi Gostynina przysługuje prawo odwołania się od decyzji, z którego to zamierza skorzystać.
- Nie zgadzam się z orzeczeniem Regionalnej Komisji Orzekającej, w związku z czym w stosownym terminie złoże odwołanie - zapewnia W. Śniecikowski.
Sam zainteresowany przekonuje jednak, że nawet jeśli decyzja RKO pozostanie w mocy, nie będzie rzutować na jego przyszłości, gdyż wcale nie zamierzał ubiegać się o powrót na fotel gospodarza miasta.
- Orzeczona kara nie ma praktycznego wpływu na moje plany, bowiem nie miałem zamiaru kandydować w wyborach na burmistrza - przekonuje Włodzimierz Śniecikowski.