Wyzwiska, pobicia, groźby pozbawienia życia - trzy i pół roku trwała gehenna rodziny, której z własnym oprawcą przyszło mieszkać pod jednym dachem. Wydaje się, że koszmar skończył się na dobre, bo w najbliższym czasie jedynymi współlokatorami kata będą koledzy z celi.
Przez ponad 40 długich miesięcy w małej wsi na terenie powiatu gostynińskiego rozgrywał się straszliwy rodzinny dramat. Jak ustalili śledczy, Przemysław S. począwszy od stycznia 2013 roku regularnie przypominał czwórce mieszkających z nim członków familii, że więzy krwi nie mają dla niego żadnego znaczenia. Rodzona siostra, matka, a także sędziwi dziadkowie - nikogo nie ominęła ciężka ręka kata i gorzkie słowa, które co dzień raniły domowników, zamieniając ich życie w piekło.
Na początku lipca rodzina powiedziała "dość!" i postanowiła przerwać milczenie. Czarę goryczy przelały bowiem kolejne występki młodego mężczyzny, który prawdopodobnie znajdując się pod wpływem alkoholu, pobił własną babcię i matkę. Sprawą zajęła się gostynińska prokuratura. Oprawcy przedstawiono trzy zarzuty, m.in znęcania się psychicznego i fizycznego nad wszystkimi członkami rodziny. Zastosowano wobec niego środek zapobiegawczy w postaci 3-miesięcznego aresztu. Więcej w jutrzejszej Gazecie Lokalnej.
