Przy tym sąsiedzkie porachunki Karguli i Pawlaków wydają się być jedynie drobną sprzeczką. Wczoraj na komisję spraw obywatelskich w Urzędzie Miasta przybyli mieszkańcy osiedla Fabiszewskiego. Od 12 lat kością niezgody między lokatorami są ponad 15-metrowe drzewa rosnące na posesji konfliktowego sąsiada, który ani myśli o przycięciu wychodzących poza jego posesję gałęzi.
Konflikt między sąsiadami trwa od 2004 roku. Problem stanowią drzewa znajdujące się na posesji jednego z mieszkańców, których rozmiary powodują, że gałęzie wychodzą poza obręb jego posesji. Zdaniem sąsiadów, 20-metrowe kolosy zagrażają zdrowiu i życiu ich rodzin, przy okazji odbierając radość egzystencji. Rozwiązaniem mogłoby być obcięcie gałęzi, lecz to wydaje się łatwe jedynie w teorii. Na przeszkodzie stać ma bowiem konfliktowy właściciel drzew.
- Do usunięcia ogromnych gałęzi potrzebny jest nakaz, gdyż żadna firma nie podejmie się takiego działania bez odpowiedniego zezwolenia. Niestety, próby rozmowy z sąsiadem i porozumienia się z nim kończą się się groźbami i wyzwiskami - relacjonuje jeden z sąsiadów.
Inny z mieszkańców postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i samemu usunąć kilkumetrowe gałęzie, lecz jego próba jedynie rozwścieczyła właściciela drzewa, a sytuacja zakończyła się interwencja policji.
Kolejny z sąsiadów obawia się o małe dzieci, które często bawią się na podwórzu.
- Gdyby jedna gałąź ze starego drzewa spadła w najmniej oczekiwanej chwili, mogłoby dojść do nieszczęścia - martwi się mężczyzna.
Inny mieszkaniec Fabiszewskiego dodaje z kolei, że podczas jednej z wichur na jego podwórku wylądowała 8 metrowa gałąź. Oprócz niebezpieczeństwa, wielkie drzewa zasłaniają promienie słoneczne, przez co w mieszkaniach jest ciemno i ponuro.
Sprawę poruszono podczas poniedziałkowej komisji spraw obywatelskich. poniedziałkowej Wiceburmistrz Halina Fijałowska zaproponowała, aby mieszkańcy wystosowali odpowiednie pismo do sąsiada, a jeżeli to nie poskutkuje, skierowali sprawę na drogę sądową. Grupa gości jednogłośnie odpowiedziała, że pisma były wystosowywane, jednak nie przyniosły one oczekiwanych skutków.
Głos w sprawie zabrał również radny Jan Głodowski, który złożył wizytę na ulicy Fabiszewskiego i widział, z jakim problemem borykają się lokatorzy. Rajca ma nadzieję, że sąsiedzi będą w stanie dojść do jakiegoś kompromisu.
Mieszkańcy nie chcą, aby sprawa trafiła do sądu, jest to dla nich zło konieczne.Takie sprawy mogą bowiem ciągnąc się latami. Do najbliższej konfrontacji między sąsiadami ma dojść w przyszłym miesiącu.