Prokuratura bada sprawę śmierci 40-letniego pana Marka. Śledczy przyznają jednak otwarcie, że postępowanie stanęło w miejscu. Dlaczego?
Przypomnijmy, że 12 marca bieżącego roku, późnym wieczorem, pan Marek (40 l.) został przywieziony karetką na Szpitalny Oddział Ratunkowy Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Płocku. Skarżył się na bardzo złe samopoczucie: bóle w klatce piersiowej, bóle pleców, duszności, osłabienie. Po wstępnych badaniach został rano wypisany ze szpitala z diagnozą „nerwobóle”. W wypisie zalecono środki przeciwbólowe i kazano udać się do przychodni. W środę rano pan Marek został znaleziony na schodach ganku domu rodzinnego. Już nie żył. W akcie zgonu wskazano pęknięcie tętniaka aorty.
Aktualnie sprawę bada Prokuratura Rejonowa w Płocku z art. 155 kk, czyli dotyczy ono nieumyślnego spowodowania śmierci. Na chwilę obecną nie postawiono jednak nikomu zarzutów. Został też powołany biegły, mający dokładnie ocenić, co było przyczyniło się do zgonu pana Marka. Niestety, jak wyjaśnia prokurator Norbert Pęcherzewski, sprawa od półtora miesiąca stoi w miejscu.
- Od dłuższego czasu czekamy na opinię biegłego sporządzaną na podstawie badania wycinków zwłok - mówi prokurator Norbert Pęcherzewski. - Pomimo upływu trzech miesięcy wciąż opinia do nas nie wpłynęła, a powinna być już w prokuraturze od około półtora miesiąca, czyli na przełomie kwietnia i maja. Ponieważ biegły nie wywiązał się w terminie ze swojego obowiązku prokuratura będzie rozważała nałożenie kar finansowych na biegłego.
