Stać za sklepową ladą, czy leżeć przed odbiornikiem telewizora? Sterczeć w kolejce do kasy, czy klęczeć przed ołtarzem? Projekt obywatelski złożony przez Solidarność, która żąda zakazu handlu w niedzielę, wzbudza skrajne emocje. Zdaniem jednych to cios zarówno dla przedsiębiorców, jak i szeregowych pracowników, w opinii innych to ukłon w stronę polskiej rodzinnej niedzieli. Jak będzie w Gostyninie?
Związki zawodowe, na czele z Solidarnością, od ponad 10 lat toczą batalie, by niedziele i święta spędzać w domowym zaciszu, a nie za sklepową ladą. Ze świętami się udało, jeszcze za rządów koalicji PiS-LPR-Samoobrona. Związkowcy mają nadzieję, że do wolnych niedziel prowadzi czteropasmowa autostrada, zwłaszcza, że za kierownicą władzy ponownie mamy Prawo i Sprawiedliwość.
Tak więc Solidarność składa swój obywatelski projekt, a parlament się nad nim pochyla. Tu pojawia się „ale”, ponieważ posłowie PiS wprowadzają swoje poprawki. Po pierwsze związkowcy chcieli, by osoba wyłamująca się spod zakazu… odbyła karę więzienia. Ile? Dwa lata Zdaniem posłów, odsiadka to lekka przesada, i kara na pewno będzie mniej restrykcyjna. Po drugie, projekt Solidarności zakładał, by drzwi sklepów były zaryglowane w każdą niedzielę. PiS chce, by początkowo zamykać je w drugą i czwartą niedzielę danego miesiąca. Zakaz ma nie dotoczyć m.in. operatorów pocztowych, aptek, centrów logistycznych, punktów znajdujących się na dworcach czy lotniskach, stacji benzynowych zakładów pogrzebowych czy kwiaciarni. Właściciele małych, prywatnych sklepów także mogliby pracować w niedzielę.
W jakiej formie uchwała wejdzie pod głosowanie?