Do nietypowego zdarzenia doszło wczoraj przy stacji paliw Gąbinie. Po kraksie z udziałem dwóch osobówek, z miejsca zdarzenia zniknęły niemal wszystkie osoby biorące w niej udział. To nie był jednak koniec niestandardowych zachowań uczestników wypadku.
Jeden z kierowców jadąc samochodem marki Rover zatrzymał się na przejściu dla pieszych, a w tym momencie uderzył w niego osobowy Opel i wylądował w pobliskim rowie. Cała sprawa wydaje się o tyle dziwna, że kierowca Rovera uciekł z miejsca zdarzenia.
- Osoba, która siedziała za kierownicą Rovera, chociaż została poszkodowana, oddaliła się z miejsca zdarzenia. Tymczasem właściciel auta, który jechał nim jako pasażer, nie chciał powiedzieć, kto był kierowcą - powiedział nam rzecznik prasowy płockiej policji Krzysztof Piasek. - Na zachowania tego typu są odpowiednie paragrafy, więc mężczyzna został ukarany mandatem.
Osoby podróżujące Oplem nie chciały być gorsze od pozostałych uczestników wypadku i również postanowiły oddalić się z miejsca zdarzenia. Na miejscu został tylko kierowca. Po jakimś czasie na miejscu pojawiła się wraz z mamą 14-letnia dziewczyna, która oświadczyła, że jechała jednym z samochodów. Miała silnie krwawiącą ranę głowy. Na miejsce zadysponowano pogotowie ratunkowe i straż pożarną.
Po dojeździe na miejsce zastępu strażaków z Gąbina druhowie zabezpieczyli miejsce zdarzenia i udzielili kwalifikowanej pierwszej pomocy poszkodowanej, młodej kobiecie. Została zabrana do szpitala w Płocku. Czynności na miejscu trwały ponad dwie godziny. Ruch odbywał się wahadłowo.