Spotykamy się w Młodzieżowym Domu Kultury, gdzie Bartek ma akurat próbę. Ćwiczy przed sobotnim finałem - na tym etapie trzeba dać z siebie wszystko, a poprzeczka wisi już naprawdę wysoko. Przed drzwiami sali, w której odbywa się próba, rozmawiam z mamą Bartka, która nie ukrywa, że to spory stres. Wspominamy, jak to się zaczęło, ale też rozmawiamy o Bartku - jakim jest chłopcem na co dzień. Okazuje się, że to, co każdy podskórnie czuje oglądając show, jest prawdą - 14-latek z Płocka jest bardzo pogodny, ma w sobie przy tym mnóstwo pokory i jest gotowy do ciężkiej pracy. Kiedy po rozmowie wychodzimy z MDK-u, zaczepiają go ludzie na ulicy, życzą powodzenia. Jak sam wspomina, całe życie mieszka na starym mieście. To jego dzielnica.
W sobotę 18 maja o 20:00 rozpocznie się finał, w którym Bartek ma realne szanse na zwycięstwo. Ujmuje jurorów i widzów nie tylko talentem, ale i przekazem jakim niesienie. Jego utwory chwytają za serce, bo są po prostu zapiskami codziennego życia, niekoniecznie usłanego różami. W swoich utworach nawiązuje do mamy, której wiele zawdzięcza.
Głosować na Bartka będzie można w sobotę podczas finału - zarówno poprzez internet (bezpłatnie, trzeba się zarejestrować na stronie TVN) lub smsowi. Szczegóły można znaleźć tutaj.
Zapraszamy na rozmowę z Bartkiem Wasilewskim, finalistą "Mam Talent!"
Skąd w ogóle pomysł, żeby wziąć udział w castingu do “Mam Talent!”?
Podsunęła mi go nauczycielka matematyki z mojej szkoły. Spytała, czy nie myśl o tym. Na początku byłem nastawiony negatywnie, ale potem się przekonałem i wysłałem zgłoszenie. Oczywiście nie powiedziałem nic mamie.
A potem dzwoni telefon.
Po pięciu dniach zadzwonili do mnie. “Serdecznie gratulujemy, dostałeś się na casting “Mam Talent!”. Zadali też najgorsze pytanie, którego się spodziewałem: poprosimy numer do mamy. Mama o niczym nie wiedziała, to było najgorsze.
Uprzedziłeś mamę, że zadzwonią ludzie z produkcji programu?
Nie, nic nie powiedziałem. Myślałem, że może ktoś nie doczyta, że jakoś się uda. Zadzwonili, podałem numer. Przez kilka dni między nami było źle. Mama odebrała telefon w pracy, a to nowe miejsce pracy i wiadomo jak to jest. Zadzwonili po 17:00 i wytłumaczyli o co chodzi. Mama rozłączyła się nic nie mówiąc. Weszła do mojego pokoju i zapytała co ja narobiłem. Powiedziała, że nigdzie ze mną nie jedzie.
Potem powiedziałem kilka słów i chwyciłem mamę za serce. Pojechaliśmy, a resztę chyba każdy widział.
W odcinku castingowym było widać duży stres. Jak to wspominasz? Widziałeś, że Agnieszka Chylińska się wzruszyła i w zasadzie płacze?
Pan Marcin Prokop się wypowiedział, pani Julia Wieniewa też, a pani Agnieszka… Myślałem, że coś zrobiłem źle. W ogóle się nie odzywała. Leżała tak, jak czasami śpi się w szkole ławce. Nie wiedziałem o co chodzi. Myślałem, że mnie zdyskwalifikują czy coś. Pani powiedziała, że chciałaby tak zaśpiewać swojej mamie. Spadł mi uśmiech z twarzy, miałem szklanki w oczach.
Jestem bardzo czuły w tej kwestii, tak już mam. Nie dam na mamę złego słowa powiedzieć. Poczułem to w sobie, potem popatrzyłem w lewo: złoto, w prawo: złoto. Mama wyszła zapłakana zza kulis, zobaczyłem ją, wszystko puściło. Tyle pamiętam.
Rozmawiałeś potem z Agnieszką Chylińską?
Tak. Spotkałem panią Agnieszki. Porozmawiałem, podziękowałem jeszcze raz. Pani Agnieszka też mi podziękowała, powiedziała, że jestem super chłopakiem. Naprawdę jest bardzo fajną osobą. Dużo mi pomogła, jestem jej bardzo wdzięczny. Mam nadzieję, że nasze drogi jeszcze się skrzyżują po Mam Talent. Może coś razem nagramy?
Jest w planach nagranie swojej płyty?
To jeden z moich celów. Sięgam powoli, małą łyżeczką. Mam nadzieję, że to się uda. Nie chcę się zatrzymywać, tylko cały czas coś robić. Jak już jestem w czymś, to robię. Marzyłem o tym nad najmłodszych lat.
Przeszedłeś od razu do półfinału, poprzeczka idzie w górę. Sam piszesz swoje piosenki, sam je aranżujesz? Co cię inspiruje do takiej twórczości?
Inspiruję się sam. W takim okresie życiowym inspiruje mnie też mama. Wiem, że dużo przeżyła w życiu. Teksty piszę sam. Jest coś takiego jak wena. Czasami o 5:00 rano wstaję i zaczynam pisać, a teraz na przykład nie wiedziałbym co. Wena przychodzi i odchodzi. Jak jest, to puszczam bit i piszę.
Jeśli dziś stało się coś w moim życiu, to pójdę do domu i o tym napiszę.
To słychać w twoich piosenkach: to twoje przeżycia, emocje, interpretacja rzeczywistości.
Tak. Coś się wydarzyło, coś się wydarzyło.
Póki co zaprezentowałeś 2 piosenki. Co szykujesz na finał? Pytam, choć domyślam się, że za dużo zdradzić nie możesz.
Dokładnie. Nie chcę zdradzać, ale powiem tak: będzie duże zaskoczenie. Wierzę, że się spodoba. Włożyłem w to dużo serducha.
Zrobił się duży szum, co jest naturalne. Pojawia się sukces, wszyscy klepią po plecach, gratulują, chcą być przyjaciółmi. Jak to wygląda?
W półfinałowym odcinku powiedziałem o tym. Pojawiają się nowi znajomi. Mogę mieć znajomych, zapoznawać się z nowymi ludźmi. Powiedziałem jednak, że mam swoją paczkę i z nimi zostaję. Oni za mną w ogień, a ja za nimi.
Zaczepiają cię ludzie w Płocku?
Tak. To duma, bo chyba każdy dzieciak chciałby być sławną osobą. To marzenie i powoli, małymi łyżeczkami, widzę, że może się to spełnić. Jak ktoś pyta o zdjęcie, to jest dumny, szczęśliwy i dziękuję tej osobie. To bardzo miłe. Jakby ktoś pana poprosił o zdjęcie?
Oczywiście, bo to świadczy, że z jakiegoś powodu chce to zdjęcie.
Dokładnie.
Co na koniec chciałbyś przekazać?
Chciałbym wszystkich płocczan i mieszkańców regionu poprosić o oglądanie finału i głosowanie na mnie.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.