Za Wisłą Płock bardzo dobry sezon i nie ma sensu tego umniejszać. Oczywiście, finalnie różnice punktowe nie były duże, ale fakty są takie, że to podopieczni Pavola Stano, mimo nienajlepszej końcówki, wywalczyli szóstą lokatę - niemalże najlepsze miejsce od czasu awansu do Ekstraklasy w 2016 roku. Lepiej ligę nafciarze w ostatnich latach skończyli tylko pod wodzą Jerzego Brzęczka w 2018 roku.
Nowy sezon to jednak nowe wyzwania. W wywiadzie dla Portalu Płock prezes Tomasz Marzec przyznał, że wynik cieszy, ale przed klubem teraz kolejne wyzwanie - ugruntowanie pozycji. Wszyscy zadają sobie jednak pytanie: czy nafciarze mają potencjał na rozegranie drugiego podobnego sezonu?
Brak osłabień
Logika podpowiada, że zespół się wzmocnił. Siłą Wisły Płock jest to, że trudno tak naprawdę wskazać jednego zawodnika, który ciągnie grę. Oczywiście wyróżnia się Rafał Wolski, ale i on miewał słabsze chwile. W pewnych momentach za kierownicę łapali różni piłkarze i efektem był sukces drużyny.
17 lipca Pavol Stano może powiedzieć, że ma mocniejszy zespół. Z klubu nie odszedł żaden zawodnik, który znaczyłby o sile nafciarze. Z Płockiem pożegnał się Milan Obradović, który kompletnie nie odnalazł się w Płocku. Z kolei Dusan Lagator nie dawał zespołowi zbyt wiele w ostatnim czasie. Kadra na tę chwilę jest dość szeroka, więc niektórzy młodzi piłkarze zapewne udadzą się na wypożyczenia.
- Szukamy rozwiązań dla zawodników, którzy mają mniejsze perpsektywy na grę. Musi to być zgrać kilka aspektów - klub musi chcieć naszych zawodników, a my musimy mieć pewność, że trafiają do dobrego środowiska, mają szansę na grę i wrócą w lepszej dyspozycji - mówił trener Pavol Stano na przedsezonowej konferencji.
Konkurencja w Wiśle na większości pozycji jest ogromna i trudno na dziś wyrokować, kto zacznie sezon. Oczywiśćie trudno dziś wyobrazić sobie zespół bez Łukasz Sekulskiego na szpicy, Rafała Wolskiego operującego jako wolny elektron czy Krzysztofa Kamińskiego w bramce, ale pozostałe pozycje to mniejsza lub większa zagadka. Wystarczy spojrzeć na pozycję środkowego pomocnika - mogą tu grać Damian Rasak, Mateusz Szwoch, Dominik Furman, Fryderyk Gerbowski, Filip Lesniak, a latem do Wisły dołączył jeszcze Michał Mokrzycki - były kapitan Ruchu Chorzów, z którym wywalczył awans do I ligi. Z tego powodu Gerbowski jest próbowany na wahadle, a nawet prawej obronie.
Kolejny przykład - dużym problemem jesienią była obsada skrzydeł. Wydaje się, że ten problem może rozwiązać Davo. Hiszpan w poprzednim sezonie grał w II La Lidze, ale w ostatnich latach jego rodacy ściągnięci z niższych lig robili na polskich boiskach furorę. Po krótkiej obserwacji można powiedzieć, że Davo ma potencjał na stanie się gwiazdą Wisły, a może nawet całej ligi. Wisła podpisała też kontrakt z Milanem Kvocerą - jak opisuje Paweł Magdoń, dyrektor sportowy. skrzydłowy dysponuje dużą szybkością. Wydaje się, że ubytek po Jorginho został zapełniony z nawiązką. Powtórzmy: konkurencja jest naprawdę duża.
Trener przyznał, że personalia pozwalają mu swobodnie dobierać taktykę - nafciarze mogą grać i w klasycznym ustawieniu z czwórką obrońców, a także próbować gry wahadłami.
Trener lepiej zna zespół
Szkoleniowiec Wisły nie jest bardzo doświadczonym trenerem. Są tego jasne i ciemne strony. Trener Pavol Stano w wywiadzie z weszlo.com przyznał, że w poprzednim sezonie trochę za mocno dokręcił śrubę niektórym zawodnikom.
- Nie byliśmy pod tym kątem odpowiednio przygotowani, bo ja, jako trener, zrobiłem błędy i biorę je na klatę. „Przepaliłem” zespół w tamtym mikrocyklu, teraz wiem, że muszę pamiętać, że mam zawodników po kontuzjach i oni mogą mieć problem z intensywnością na 100 procent. Trzeba to brać pod uwagę. Graliśmy na 95%, a to nie wystarczy - mówił szkoleniowiec zapytany o mecze z Wartą Poznań i Cracovią.
Wydaje się, że wnioski zostały wyciągnięte. Jakub Rzeźniczak podczas rozmowy z kibicami w pokoju na Twitterze, że obciążenia treningowe są bardziej sprofilowane pod potrzebny niektórych zawodników. To wydaje się logiczne - inaczej może trenować Rafał Wolski, który trzy razy zrywał więzadła w kolanie, a nieco większe obciążenia wytrzyma młody, 20-kilkuletni zawodnik.
- Robimy różnicę w obciążeniu niektórych zawodników. Nie jest to różnica warta uwagi. Bardziej orientowałbym się na młodych zawodników, którzy mają ekstra czas na treningach. Staramy się im pomagać i robić z nich lepszych zawodników - uśmiechał się Pavol Stano.
Wiśle nie wiedzie się na inaugurację
Spotkanie z Lechią Gdańsk w 2016 roku był pierwszym po 9 latach meczem Wisły Płock w Ekstraklasie. Wtedy podopieczni Marcina Kaczmarka wygrali 2:1. Rok później nafciarze przegrali 0:2. Wiślakom na inaugurację wiedzie się w kratkę - od 2016 roku to 1 zwycięstwo, 2 remisy, 3 porażki.
Rywale sezon zaczęli wcześniej - mają już za sobą dwumecz z Akademiją Pandev w ramach eliminacji do Ligi Konferencji Europy. Gdańszczanie zaprezentowali się nieźle, w dwumeczu byli zdecydowanie górą (6:2). Trener Pavol Stano uważa, że nie będzie to miała dużego znaczenia.
- Graliśmy z nimi sparing. Żaden zespół nie chciał na 100 proc. odkrywać kart. Widzieliśmy w jakiej są dyspozycji. Myślę, że kadra Lechia jest dobra - jednym i drugim składem, co pokazali w dwumeczu. To fajne, jak zespół gra już mecze o stawkę, ale to nigdy nie jest reguła, że to dobre czy złe. Wiemy, że czeka nas trudny przeciwnik. Jesteśmy przygotowani i wierzę, że to będzie dobry mecz - mówił szkoleniowiec Wisły.
Trudno wskazać jednoznacznie faworyta w niedzielnym meczu. Na korzyść Wisły na pewno działa na pewno fakt, że na stadionie pojawi się komplet 3100 kibiców.
Przewidywany skład Wisły Płock:
Krzysztof Kamiński - Aleksander Pawlak, Damian Michalski, Steve Kapuadi, Piotr Tomasik, Mateusz Szwoch, Dominik Furman, Damian Rasak, Rafał Wolski, Davo, Łukasz Sekulski
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.