Ziszczenie snów o termalnym raju mogłoby zmienić gród Siemowita w krainę mlekiem i miodem płynącą, a dla ojców sukcesu oznaczałoby dożywotnie miejsce w panteonie gostynińskich samorządowców. Ba, nawet mały krok w stronę budowy parku rekreacji stanowiłby prawdziwy sus ku zwycięstwu w przyszłorocznych wyborach. Nie dziwi więc fakt, że lokalni prominenci coraz odważniej zapowiadają termalną inwestycję po nowemu. Znalezienie inwestora, który podejmie się wykonania tego zadania idzie jednak jak krew z nosa, gdyż taki biznes w Gostyninie wydaje się... zwyczajnie nieopłacalny?
Baseny lecznicze, tężnia, pijalnia wód mineralnych, amfiteatr, a nawet... delfinarium i skocznia narciarska - na jakież to rarytasy mieli liczyć mieszkańcy Gostynin dzięki budowie term. Marzenie o parku rekreacji na terenie o powierzchni ok. 17 ha, gdzie latem mogłoby się przewinąć nawet 6 tys. osób prysnęło jak bańka mydlana, a wraz z nimi ponad 7 mln zł z budżetu miasta. To, kto ponieść powinien odpowiedzialność za tę klapę - miejmy nadzieję - wyjaśni kiedyś wymiar sprawiedliwości. To jednak wydaje się tematem przemielonym do granic możliwości.
Demony przeszłości w ostatnim czasie zaczynają ustępować miejsca wizjom przyszłorocznych wyborów i związanych z nimi próbami ponownej budowy Term. Huczne zapowiedzi podjęcia się inwestycji "po nowemu" coraz częściej padają bowiem z ust lokalnych samorządowców. Obietnice te mogą się jednak okazać warte mniej więcej tyle co sławetna pre-umowa na Rynku. Dlaczego?
O ile zakresu temperatur w gostynińskim złożu geotermalnym (od 20 do 90°C) pozazdrościć mógłby sam Ojciec Dyrektor, o tyle zasoleniu wód bliżej jest do Morza Martwego, aniżeli termom w Uniejowie, czy Mszczonowie. Mianowicie? Ok. 140g/litr. Co prawda nowoczesna technologia pozwala przeskoczyć ten problem, lecz takie możliwości wcale nie przyciągają uwagi przedsiębiorców mających inwestować na gostynińskich - nazwijmy to - bagnach (wcześniej wycofała się Pol-Aqua, zainteresowanie inwestycją stracił ostatecznie także K. Majchrzak). Wydobycie wód termalnych jest bowiem opłacalne, gdy do głębokości 2 km temperatura osiąga 65 °C (tutaj jest OK) i zasolenie nie przekracza 30 g/litr.
Jak dowodzą badania, jednym z poważnych problemów towarzyszących eksploatacji wód słonych jest korozja i kolmatacja instalacji obiegu wody, mająca istotny wpływ na koszty eksploatacji energii geotermalnej. Wytrącanie minerałów wtórnych z wód prowadzi do zmniejszania produkcyjności i chłonności odwiertów, ograniczenia wielkości przepływu płynów geotermalnych w instalacji, a ostatecznie skrócenia jej żywotności. Uwzględniając stopień zasolenia wody, przeanalizowano kilka wariantów wstępnego uzdatniania i odsalania, istnieje jednak bariera technologiczna limitująca ten proces - oczyszczanie wód powinno odbywać się w temperaturach do około 35°C.
Taki stan rzeczy sprawia, że budowa Term wciąż nie schodzi z języków, lecz póki co prawdopodobnie nie wejdzie w życie(?) Czy może jednak znajdzie się chętny na inwestycję z bizantyjskim rozmachem?