reklama
reklama

"Hazard dla dzieci za plecami polityków". Płocczanin podnosi debatę i ostrzega o niebezpiecznym zjawisku [WIDEO, ROZMOWA]

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Pixabay

"Hazard dla dzieci za plecami polityków". Płocczanin podnosi debatę i ostrzega o niebezpiecznym zjawisku [WIDEO, ROZMOWA] - Zdjęcie główne

foto Pixabay

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościW grach komputerowych istnieją mechanizmy, które w teorii pozwalają się znaczni wzbogacić. Maciej Akimow, płocczanin zajmujący się branżą hazardową podnosi jednak temat i przekonuje władze, że to nic innego jak hazard dla dzieci.
reklama

Dzieci wydające po kryjomu mniejszą lub większą sumę pieniędzy na przedmioty w grach komputerowych nie są już dziś niczym niezwykłym. Niestety. Co gorsza, te mechanizmy mogą prowadzić do uzależenienia od hazardu w dorosłym życiu.

Krótki film, który miał ostrzec społeczeństwo o problemie, przygotował Maciej Akimow, założyciel portalu iGaming Polska. Film jest zatytułowany "Hazard dzieci za plecami polityków". Płocczanin przekonuje, że problem jest realny, również w Polsce. Kilka dni temu program na ten temat przygotował też TVN24 w programi "Czarno na Białym".

Warto podkreślić, że samo granie w gry komputerowe nie jest niczym złym. Są jedak mechanizmy niebezpieczne, zwłaszcza dla młodych ludzi. Zapaszamy na krótką rozmowę z Maciejem Akimowem. Jego materiał filmowy znajduje się pod tekstm.

reklama

Akimow: Politycy boją się hazardu

Dlaczego się w ogóle zainteresowałeś tematem lootboxów? Czy to jest Twoje personalne zainteresowanie, czy element pracy zawodowej i portalu, który prowadzisz? 

Maciej Akimow:  Zajmuję się branżą hazardową, więc to jest naturalny kierunek mojego zainteresowania, ale zainteresowałem się tym tematem kiedy syn jednego z moich współpracowników po prostu bardzo mocno się w to wciągnął. Później dowiedziałem o synu jednego z klientów i stwierdziłem po prostu, że warto byłoby się tym bliżej zainteresować. Zacząłem zgłębiać te mechanizmy.

Pewnie powierzchniowo znałeś temat, bo ja też mogę przyznać, że coś tam wiedziałem, choćby przy okazji gier FIFA. Przyznam szczerze, że do głowy by mi nie przyszło, że to jest cała machina, napompowana przez influencerów, youtuberów i że dzieciaki po prostu są w stanie przepalić setki, a nawet tysiące złotych.

reklama

Mamy kilka gier, powiedzmy z elementem fabuły. Ten wątek loteryjny, lootboxowy, jest tylko częścią tej machiny. Ale są też zewnętrzne platformy, tak jak ja to nazywam "ruletkami ze skinami". To takie skórki, które nadają wygląd broni w danej grze. Tylko, że te skórki są bardzo drogie i potrafią kosztować nawet sto czy dwieście tysięcy euro. Waluty i symbole gier kasynowych są właśnie wyrażone tymi skórkami. To by było na pewno trzeba podzielić i zdecydowanie łatwiej byłoby państwu uregulować ten wątek zewnętrznych ruletek, niż chociażby zmusić EA Sports do działania. 

Niestety u nas w Polsce jest tak, że jest duży problem z naciskiem rządowym na duże korporacje, czy to na Metę, Google'a, czy właśnie na dużych producentów gier. I jedynym producentem gier na świecie, który podporządkował się sam polskiej ustawie hazardowej, to był Rockstar Games, czyli producent gry GTA. W grze była opcja wejścia swoją postacią do kasyna i tam grania. I oni sami z siebie zbadali ten temat i wiedzieli, jaka jest ustawa w Polsce. A inne skrzynki, otwieranie paczek, to moim zdaniem jest sprytnym obejściem prawa, ponieważ te narzędzia nie są w żaden sposób wpisane w ustawę. 

reklama

Nie mamy definicji co to jest "lootbox". I to jest największy problem, chociaż ja się upieram, i to nie jest tylko moje zdanie, tylko konsultuję to z prawnikami i chciałbym też tak przedstawić to Ministerstwu Finansów, bo uczestniczę ostatnio w wielu sejmowych komisjach, że to jest po prostu definicja gier na automatach. Jak wejdziemy w ustawę o grach hazardowych i przeczytasz czym są tak naprawdę gry na automatach, to tam znajdujesz definicję, że to są gry, również komputerowe, gdzie wygraną są w jakiś sposób nagrody o określonej wartości i mają element losowości. 

Element losowości jest takim wytrychem. Więc tak, mamy gry komputerowe, mamy losowość i mamy nagrody. I teraz kwestia osób, które będą to prawo interpretować. Kilka takich stron zostało już zablokowanych, ale tylko w połowie. I pytanie dlaczego Ministerstwo Finansów postanowiło zablokować część, a część zostawić. Ktoś patrzy na to wszystko, to myśli sobie „no jakaś tam stronka”, a tak naprawdę założyciele, Polacy do spółki z Ukraińcami, mogli nawet zarobić w perspektywie tych kilku lat kwotę wyrażoną w miliardach. Miliardach, nie w milionach. 

reklama

Ale to jakby chyba nie tylko w Polsce? 

Liczę samą Polskę. Jak policzysz cały ten czas, liczbę grających... Oni streamerom płacą po kilkadziesiąt tysięcy złotych. Streamer ma na przykład trzystu widzów na live i on dostaje od nich miesięcznie dwadzieścia tysięcy złotych.

A to jest mniejszy streamer! Pomyśl, że oni obsadzili cały internet tak naprawdę. Każdy streamer, każdy youtuber tak naprawdę mniej lub bardziej miał z tym styczność. Nawet siatkarz, Tomasz Fornal. Miał banery promujące ruletki na swojej transmisji. 

Każdy streamer tak naprawdę promuje ten rodzaj ruletki skierowanej do dzieci, a takich operatorów w Polsce jest czterech. 

Powiedzmy to też wyraźnie: skórki nie dają ci żadnych statystyk, nie usprawniają twojej gry, tylko to po prostu twoja broń czy postać wygląda inaczej. Ludzie są w stanie zapłacić za to naprawdę kosmiczne pieniądze. Dzieciaki to widzą. Gdzieś jakiś streamer otwiera i trafia jakiś rzadki przedmiot, krzyczy, że jest warty, nie wiem, sto, dwieście, pół miliona dolarów i dzieci to widzą. Uważasz, że to jest taki mechanizm, że dzieci jakby chcą zdobyć taką skórkę żeby ją mieć i się chwalić w swoim środowisku, czy po to, żeby zarobić pieniądze? 

To jest po to, żeby ewentualnie zarobić. Niektórzy może, żeby się pochwalić, ale tak naprawdę w tych ruletkach jest opcja, że jak grasz, coś wylosujesz, to masz jeden przycisk i możesz sprzedać kilka przedmiotów. Czyli to jest ewidentne narzędzie stworzone po to, żeby sprzedać to szybko i grać dalej. Wiadomo, to trochę jak w kasynach, że masz tzw. wskaźnik RTP, czyli to ile pieniędzy z każdej określonej postawionej kwoty wraca do gracza (w dużym uproszczeniu). 

W kasynie tak naprawdę kupujesz sobie czas na grę, więc czym dłużej grasz, to i tak prędzej czy później się wyzerujesz ze wszystkiego. Losowanie, "dropnięcie" tych przedmiotów i później szybka sprzedaż służy tylko temu, żeby po prostu ten czas gry się wydłużył, żeby gracz miał poczucie, że sobie cały czas klika. 

Zobacz - później też możesz sobie po kilka tych skrzynek w jednym momencie otwierać. Pompuje się dopamina, nie? ”O dobra, wyskoczyła kosa, wyskoczyło coś tam innego.” W momencie jak wyskoczy gorszy przedmiot, gracz się frustruje, czyli jest to uczucie niezadowolenia. Dopamina w przypadku gier hazardowych najmocniejsza jest tuż przed graniem. Czyli w momencie zanim naciśniesz guzik, bo zastanawiasz się, co wyskoczy za chwilę. Jak przegrywasz chcesz nacisnąć ten guzik - wtedy ten poziom dopaminy startuje. W przypadku młodych osób, które czasami mogą mieć np. jakieś problemy mentalne, to jest po prostu wystrzał dopaminy. 

Tak samo jak są dzieci z ADHD, które mają problem z poziomem dopaminy, więc cały czas muszą sobie to regulować. Osoby z ADHD są szczególnie narażone w takich właśnie ogólnie w grach, w grach hazardowych. I pod tym kątem powinno się człowieka edukować. 

Wiadomo, że ci operatorzy po prostu tego nie robią. Chciałbym po prostu podnieść debatę, żeby to w jakiś sposób ucywilizować. Chcecie mieć te ruletki? Okej, tylko wprowadźmy takie zasady, że to jest tylko dla osób pełnoletnich, że trzeba zweryfikować wiek gracza. Później rozmawiajmy o tym, ile osób w to gra, ile osób potencjalnie może być uzależnionych. 

Teraz to jest tak, że państwo nie chce zmieniać ustawy hazardowej, bo politycy boją się hazardu. W 2009 roku była afera związana z automatami i każdy się boi, że wybuchnie nowa, więc jeśli nie trzeba, to nie zmieniajmy tego. Z drugiej strony nie chcą tych lootboxów podpiąć pod definicję gier na automatach, więc cały problem jest w zawieszeniu. Nie jest to do końca uregulowane, więc toczy swoim życiem. Influencerzy są niezadowoleni i wiadomo, że nie będą tego, nazwijmy to, atakować albo ukrócać, bo wiedzą, że głównym klientem tych maszynek są dzieci. Jeśli wszystko byłoby okej, to ich właścicielom też by zależało na tym, żeby to uregulować w jakiś sposób. Dlaczego te firmy są zarejestrowane poza granicami Polski? Dlaczego boją się, mimo że są Polakami, żeby firma była w Polsce? Wiadomo, że wtedy ktoś ma coś do ukrycia. 

Jakbyś widział właśnie takie idealne kroki, co nasze państwo mogłoby zrobić? Internet jest trochę jak hydra, że odetniesz czasami jedną głowę i wyrastają trzy kolejne. Co nasze państwo mogłoby zrobić, gdyby było do tego zdolne i była wola polityczna ponad podziałami?

Najlepiej byłoby znowelizować ustawę o grach hazardowych, ponieważ wadliwa jest już nie tylko ta część dotycząca lootboxów i hazardu dla dzieci, ale między innymi zakładów bukmacherskich, kasyna online, pokera. W pokera nie można grać w Polsce za pieniądze. Idealnie byłoby cały hazard zreformować, tak żeby po prostu go dostosować do obecnych realiów, internetu, narzędzi. 

Jeśli nie, to po prostu podpiąć lootboxy pod definicję gier hazardowych. Powiedzieć, że są to gry na automatach, wpisać te maszynki hazardowe dla dzieci do rejestru domen zakazanych, czyli dostawcy internetu muszą zablokować taką stronę. I nawet jeśli firmy próbowałyby na przykład obchodzić ten rejestr, to i tak wtedy influencerzy nie mogliby tego promować, bo byłoby to zakazane i w momencie, kiedy by próbowali promować z użyciem jakichś VPN-ów i innych rzeczy, to wtedy po prostu KAS mógłby podjąć interwencję, że to jest promocja nielegalnych gier hazardowych. 

I wtedy uważam, że to zjawisko w większości by się po prostu wyczyściło. Zostaliby tylko ci producenci dużych tytułów, jak Fifa czy Fortnite. Z nimi po prostu trzeba by było rozmawiać na innym poziomie - słuchajcie, musicie dopasować swoją politykę, swoje produkty do lokalnego prawa hazardowego.

Oglądałem ten materiał "Czarno na białym" na TVN24 i nikt ani z Ministerstwa Cyfryzacji, ani z Ministerstwa Finansów nie był zainteresowany rozmową z dziennikarzami TVN24 na ten temat. To jest troszeczkę przerażające.

W tym materiale były pomieszane dwie rzeczy i to było niepotrzebne. Po pierwsze były loterie i o loteriach nikt się nie chce wypowiadać ze strony ministerstwa, ponieważ jest spór. Izby Celne, które wydawały zezwolenia na te loterie, są trochę w kontrze do prokuratury w Szczecinie i oni nie chcą komentować sprawy, bo jeśli Izba Celna powie, że to jest wszystko okej, to ewidentnie podważą zdanie prokuratury. I tu jest wina urzędników. Urzędnik raz wydaje decyzję, zgodę i później jest ta decyzja podważana. Cierpi organizator, który legalnie chciał zorganizować loterię. Dlatego nie chcieli komentować. 

W drugiej części materiału był wątek tych lootboxów. Gdyby zrobili dwa oddzielne materiały, to podejrzewam że Ministerstwo Finansów o tych lootboxach chciałoby się wypowiedzieć. Nawet teraz Podsektretarz Stanu, Jarosław Neneman wypowiedział się dla Wirtualnej Polski, że dostrzegają problemy związane z lootboxami, nielegalnym hazardem i prawdopodobnie jakieś zmiany w niedalekiej przyszłości mogą zostać podjęte. Podejrzewam, że z wiadomych względów odbędzie się to dopiero po wyborach prezydenckich. 

reklama
reklama
Artykuł pochodzi z portalu portalplock.pl. Kliknij tutaj, aby tam przejść.
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo