Leczyć i izolować nie tylko sprawców najokrutniejszych zbrodni, ale i tych, którzy takich przestępstw mogą dopuścić się w przyszłości. Zdaniem Sądu Najwyższego tzw. ustawa o bestiach powinna ulec rozszerzeniu i obejmować także potencjalnych zbrodniarzy. Jeden z nich decyzją sądu został już skierowany do gostynińskiego ośrodka. Część karnistów twierdzi, że takie rozwiązania to próba ucieczki przed odpowiedzialnością za błędne wyroki.
Taki stan rzeczy Sąd Najwyższy tłumaczy troską o społeczeństwo i konieczność ochrony obywateli przed osobami, które - choć nie były jeszcze skazywani za ciężkie przestępstwa - mogą stanowić realne zagrożenie. Wymiar sprawiedliwości powołuje się na przypadek Pawła P., który na swoim koncie miał kilka krótkich wyroków za kradzieże, pobicia i próbę gwałtu. Resocjalizacja zakończyła się fiaskiem, dlatego też dyrektor zakładu karnego, gdzie P. odsiadywał wyrok skierował do sądu wniosek o uznanie skazańca za osobę niebezpieczną. Sąd przychylił się do wniosku i osadził Pawła P. w zamkniętym ośrodku w Gostyninie. Obecnie w KOZZD przebywa 36 pensjonariuszy, z czego 33 uznane są za stwarzające zagrożenie dla społeczeństwa. Dyrektor ośrodka obawia się, że niebawem braknie miejsc.
Zdaniem części fachowców rozszerzona interpretacja ustawy o bestiach kierowana jest strachem przed odpowiedzialnością za podejmowane wyroki. W odczuciu części karnistów, zbyt niski wymiar kary, zawsze można zrównoważyć "odsiadką" w Gostyninie. Fachowcy dodają, że w przyszłości może dochodzić do częstych nadużyć interpretacji ustawy.