reklama

Ostre cięcie pod zamkiem. Staruszki wyrżnięte w pień

Opublikowano:
Autor:

Ostre cięcie pod zamkiem. Staruszki wyrżnięte w pień - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościW magistracie znów zawrzało. Tym razem władze i radnych miejskich podzielił rząd... drzew, a raczej ich wycinka. Zdaniem rajców, decyzja o usunięciu sędziwych jesionów to jakaś lipa, zaś burmistrz i urzędnicy zasłaniają się twardymi niczym dąb argumentami konserwatora zabytków.

W magistracie znów zawrzało. Tym razem władze i radnych miejskich podzielił rząd... drzew, a raczej ich wycinka. Zdaniem rajców, decyzja o usunięciu sędziwych jesionów to jakaś lipa, zaś burmistrz i urzędnicy zasłaniają się twardymi niczym dąb argumentami konserwatora zabytków.

9 sztuk jesionu stojących od lat tuż przy gostynińskim zamku zostało ściętych w pień. Wydarzenie to nie umknęło uwadze mieszkańców, a także radnych miejskich, którzy sprawę poruszyli podczas wspólnego posiedzenia komisji stałych. Co ciekawe, największe "ale" do decyzji urzędników przyszło z nie tego rozgałęzienia rady, co dotychczas. Głównymi adwersarzami wycinki byli bowiem Wiesława Radecka i startujący w ostatnich wyborach z ramienia Prawa i Sprawiedliwości Jan Głodowski.

 Naczelnik wydziału komunalnego, Halina Fijałkowska wyjaśniała, że wycięcie drzew podyktowane było względami bezpieczeństwa oraz czystą ekonomią, zaś pozwolenie wydał konserwator zabytków.

Takie tłumaczenia nie trafiły jednak do rajców. Jako pierwsza wyraz swojego oburzenia dała W. Radecka. Jak mówi, rozmawiała z konserwator zabytków i z tego co jej wiadomo, oględziny drzew, owszem - były, lecz to nie konserwator uznała je za chore. Jak wyjaśniają urzędnicy, decyzja o wycince została wydana w oparciu o uchwałę, którą przegłosowali radni. Radecka nie przypomina sobie jednak, aby taką uchwałę w ogóle podejmowano. Swojego niezadowolenia nie krył także Jan Głodowski, który decyzję o usunięciu jesionów uznał za niedorzeczną. Krytyka spłynęła również ze strony Inicjatywy dla Gostynina.

- W całej Polsce jest tendencja by ratować stare drzewa. Betonuje się, wzmacnia, a u nas jedną decyzją wycina się kilka kilkusetletnich drzew - grzmiała Małgorzata Rędzikowska-Mystkowska.

Dyskusje przeniosły się także do wirtualnego świata. "Drzewka sobie przez zabory rosły, dwie wojny, PRL, demokrację, rządy Śniecikowskiego, rządów PiS już nie przetrwały..." - to jeden z ostrzejszych komentarzy, który na swoim profilu zacytowała liderka IDG, Agnieszka Korajaczyk Szyperska.

Na odpowiedź burmistrza nie trzeba było jednak długo czekać. W oficjalnym komunikacie, Paweł Kalinowski potwierdza słowa Haliny Fijałkowskiej, wyjaśniając, że wycinka odbyła się w oparciu o zezwolenia wydane z upoważnienia Mazowieckiego Wojewódzkiego Konserwatora Ochrony Zabytków. Dodaje również, że stan zdrowotny drzew mógł stanowić zagrożenie dla mieszkańców. Czy rzeczywiście kondycja jesionów była tak fatalna, że konieczne było pozbycie się ich spod zamku? O to zapytaliśmy w płockiej delegaturze MWKOZ.

- Istniała możliwość leczenia drzew, jednak byłoby to zadanie nierentowne, wiązałoby się z ogromnymi kosztami.  Drzewa posiadają bardzo dużą ilość posuszu spowodowanego atakiem grzybów i owadów - wyjaśnia konserwator. - Drzewa nie liczyły sobie dwustu lat, a około osiemdziesiąt. Co do samej uchwały, została ona przegłosowana przez Radę i dotyczyła pielęgnacji drzew, do czego wlicza się również wycinka - dodaje.

W miejsce wyciętych jesionów zaplanowane zostały nasadzenia 16 nowych drzew, w tym właśnie 14 jesionów.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE