To miał być klucz otwierający nowe furtki dla osób starszych i niepełnosprawnych, póki co zbudował jedynie nowe, głównie metaforyczne bariery. Mowa o projekcie budżetu obywatelskiego, którego wykonanie, jak i cena zdaniem pomysłodawców, niewiele ma wspólnego z pierwotnymi założeniami. Burmistrz stanowczo odpiera zarzuty. Inwestycyjna fuszerka, czy nieporozumienie?
W ubiegłorocznej edycji budżetu obywatelskiego do magistratu wpłynął projekt naprawy oraz przystosowania chodników przy przejściach dla pieszych przy Rynku Gostynińskim dla osób niepełnosprawnych, starszych oraz dzieci w wózkach dziecięcych. Projekt spełnił wszystkie wymogi formalne, zyskał uznanie mieszkańców, dzięki czemu został skierowany do realizacji. Ta jednak opóźniała się. Powód? Jak wyjaśniał magistrat - błędne oszacowanie kosztów inwestycji, spowodowanych nieuwzględnieniem odprowadzenia wody deszczowej w ściekach ulicznych. Z końcem listopada inwestycja wydawała się być na ukończeniu, a tak przynajmniej myśleli pomysłodawcy.
Jak wyjaśnia jedna z projektodawców, Mariola Józwiak-Węclewska, pierwotnie łączny koszt zadania wskazany w projekcie wynosił ponad 14,5 tys. zł. Wtedy jednak do akcji wkroczył magistrat, który zmodyfikował projekt, przez co kosztowo wzrósł on niemal... dwukrotnie. Do Urzędu Miasta wpłynęła oferta opiewająca na 40,3 tys. zł.
- Do lokalnej firmy, która wykonała wyceny na potrzeby projektu złożonego w budżecie obywatelskim niestety nie wysłano zapytania - komentuje sprawę M. Józwiak-Węclewska.
Rada Miasta zwiększyła środki na realizację projektu i prace ruszyły pełną parą. Jej efekty, zdaniem projektodawców, pozostawiają jednak sporo do życzenia, a "Rynek bez barier" to jedynie szumna nazwa. Osiem - zamiast dziesięciu przejść dla pieszych, uskoki między płytkami i krawężnikiem a asfaltem - to główne zarzuty, jakie padają pod adresem wykonawców.
Czy modernizacja tych przejść dla pieszych faktycznie jest warta ponad 40 tys. zł? Jak osoba na wózku ma przejechać przez takie przejście - pytają rozżaleni? O komentarz w sprawie zapytaliśmy włodarza. Burmistrz podkreśla, że inwestycja nie została jeszcze ukończona i nie nastąpił jej odbiór techniczny.
- Szacunkowy projektu przedstawiony przez wnioskodawcę przewidywał jedynie demontaż krawężnika, ponowne ustawienie zdemontowanego krawężnika 3 cm powyżej nawierzchni drogowej, rozbiórkę kostki i ponowne jej ułożenie oraz korygowanie i wywóz nadmiaru ziemi i wykonanie podbudowy z podsypki piaskowo – cementowej. Ponadto Wnioskodawca nie przedstawił sposobu likwidacji tzw. "rynsztoków" oraz nie przewidział ułożenia płytek dla osób słabo widzących - wyjaśnia Paweł Kalinowski. - Sam pomysł "Rynku bez barier" uważam za bardzo trafiony. Projekt złożony do Urzędu Miasta był jednak niekompletny, dlatego konieczne było przerobienie go tak, aby m.in prawidłowo dostosować przejścia dla pieszych dla osób niepełnosprawnych. Konieczne było również określenie szacunkowej wartości zamówienia, która była prawie 3-krotnie niższa od złożonej oferty. Zmiany te na mój wniosek przyjęli radni miejscy. Zapewniam, że projekt zostanie zrealizowany zgodnie z wszelkimi normami - wyjaśnia Paweł Kalinowski - zapewnia włodarz.
Czy władze dotrzymają słowa? Do tematu wrócimy.