Problem, który już od lat spędza sen z powiek mieszkańców gminy Szczawin Kościelny przybrał niebezpieczny obrót. Kontrole WIOŚ-u wykazały, że w co najmniej dwóch miejscowościach wylewano substancje stanowiące realne zagrożenie dla zdrowia i życia człowieka. Sytuacja jest na tyle poważna, że śledztwo w sprawie wszczęła gostynińska prokuratura, rozpoczęły się już przesłuchania pierwszych świadków. Podejrzane o wylewanie nieczystości są dwa kutnowskie zakłady.
Jak wynika z informacji przekazywanych władzom powiatu, proceder trwa w najlepsze. Poza Witoldowem, dotknięte wylewaniem nieznanych substancji są: Holendry, Dobrów, Swoboda i Trębki.
Nieznośny fetor okazuje się jednak niczym w porównaniu z ostatnimi doniesieniami WIOŚ-u. Badania próbek pobranych z pól wykazują, że substancje stanowią zagrożenie dla zdrowia i życia mieszkańców.
- Badania laboratoryjne wykazały, że w co najmniej dwóch miejscowościach - Witoldowie oraz Swobodzie wylewano nieczystości zawierające m.in. żywe jaja pasożytów jelitowych oraz pałeczki bakterii z rodzaju salmonella - informuje nas Katarzyna Jasińska z płockiej delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska.
To oznacza, że gleby, na których dochodziło do wylewania skażonych substancji, są wykluczone z użytku rolnego. Dla rolników może wiązać się to z ogromnymi stratami finansowymi, zaś mieszkańcy nie kryją swojego strachu przed zarażeniem groźną chorobą.
WIOŚ oraz starostwo powiatowe podjęły stanowcze kroki i poinformowały gostynińską prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa. Co więcej, sprawa trafiła także do Głównego Lekarza Weterynarii. Podejrzane o wywóz nieczystości są dwa kutnowskie zakłady: ubojnia Pini Polonia oraz biogazownia. Jak się dowiadujemy prokuratura rozpoczęła już śledztwo, doszło do pierwszych przesłuchań, m.in. pracownika płockiego WIOŚ.
Więcej w jutrzejszej Gazecie Lokalnej.