Po blisko 5 miesiącach miał zakończyć proces ws. zabójstwa 20-letniego Rafała. Przypomnijmy, że do zabójstwa płocczanina doszło 27 stycznia 2020 roku. O zamordowanie 20-latka oskarżonych jest trzech mężczyzn: Konrad M., Łukasz R. i Kamil W. Zwabili oni Rafała pod pretekstem dostawy pizzy, skrępowali, wrzucili do bagażnika, a następnie przewieźli ok. 60 km od Płocka, podduszali i ostatecznie umieścili w grobie. Jak wskazywał biegły, ofiara żyła w momencie przysypywania ziemią.
To miała być ostatnia rozprawa, na której strony wygłoszą głosy końcowe, a sędzia Justyna Wawrzyńczak zakończy przewód sądowy. Tak się jednak nie stało.
Obrońcy Konrada M. wnioskowali o powołanie nowych biegłych, którzy mieliby zbadać czy oskarżony cierpi na zaburzenia ze spektrum autyzmu, konkretnie zespół Aspergera. Prokurator, który wskazywał, że opinia biegłych jest potrzebna tylko do odpowiedzi na 2 pytania.
- Czy osoba podejrzana w chwili popełnienia przestępstwa miała zdolność rozpoznania znaczenia i pokierowania swoim postepowania. I po drugie czy w obecnym stanie zdrowia może uczestniczyć w procesie - wskazywał prokurator.
Zdaniem prokuratora biegli w jasny sposób odpowiedzieli na te pytania i wniósł o oddalenie wniosku. Sąd odrzucił wniosek obrońców Konrada M. Kolejnych badań psychiatrycznych nie będzie.
Ostatni świadek. Rzucił do oskarżonych: "zgnijecie w piekle"
Rozprawa przeciągnęła się, bo ostatni świadek kazał na siebie długo czekać. Mężczyzna kilkukrotnie był już wzywany przez sąd, został nawet ukarany karą 2,5 tys. złotych za niestawienie się na rozprawie (finalnie kara została uchylona). Podjęto nawet nietypową próbę "ściągnięcia" świadka - podczas jednej z rozpraw zadzwoniono do niego. Mężczyzna wskazywał, że znajduje się kilka tysięcy kilometrów od Płocka, ale jest w stanie stawić się w sądzie 11 kwietnia na 9:30. Nie stawił się na czas.
Wszystkim stronom zależało jednak na tym, żeby mężczyzna złożył zeznania, wiec sędzina podjęła ostatnią próbę. Tym razem mężczyznę mieli doprowadzić policjanci, o ile zastaną go w miejscu zameldowania. Udało się, świadek został doprowadzony na salę i po godz. 12:00 rozpoczęły się zeznania.
24-latek tłumaczył przed sądem, że otrzymał smsa, w którym poinformowano go że rozprawa zaplanowana jes na 12, a nie 11 kwietnia. Zeznania mężczyzny były ważne, bo znał wszystkie strony - zarówno Rafała, jak i oskarżonych i miał wiedzą o działalności oskarżonych.
- Zadawaliśmy się z Kamilem, Konradem i R. [wskazał na Łukasza R. - red.]. Zwykłe koleżeństwo, nic więcej - mówił. - Od jednego z barmanów słyszałem, że Konrad M. miał wziąć pieniądze za morderstwo. Nie pamiętam w jakiej ilości. To było w dzień, w którym Rafał stracił życie. Znałem Rafała przez kolegów. Panowie się normalnie zadawali z Rafałem na co dzień. Przez pewien czas kolegowaliśmy się, spędzaliśmy razem czas, wychodziliśmy na dwór - jak to znajomi.
Na pytanie sądu czy wiedział czym zajmowali się Łukasz R. i Kamil W. odpowiedział, że "nie chciał wiedzieć". Przypomnijmy, że dwóch z oskarżonych zostało skazanych za oszustwa. Nie słyszał, żeby oskarżeni mieli pretensje do Rafała.
Świadek w dniu aresztowania Konrada M. spotkał się z nim.
- Musiałem zamienić auta. Wiem, że to było po zabójstwie z dat. Pojechaliśmy na plac. Zamieniliśmy samochody, porozmawialiśmy z moimi przyjaciółmi i Konrad poprosił mnie, żebym odwiózł go do domu. To mogło być chwilę przed zatrzymaniem. Wiem wszystko z artykułów. Połączyć fakty to nie jest żaden problem - wskazywał.
Później dodał, że Konrad M. dzień po zabójstwie zachowywał się normalnie. Miał świetny humor, żartował.
Sędzina odczytała zeznania złożone przez świadka w postępowaniu przygotowawczym. Konrada M. znał od dziecka. Kamila W. poznał rok przed zabójstwem i wiedział, że zajmuje się oszustwami internetowymi. Później poznał też Łukasza R. Poznał z nimi swojego kolegę z dzieciństwa.
- Prowadziłem działalność gospodarczą, tj. myjnię samochodową. Chcieli [Kamil W. i Łukasz R. - red.] ze mnie zrobić słupa. Chcieli, żebym udostępnił im moje firmowe konto, żeby mogli tam przelewać pieniądze ze swojej działalności. Nie zgodziłem się. Potem znów mnie prosili, ale znów się nie zgodziłem - zeznawał kilkanaście miesięcy temu. - Polubili się [Konrad M. z Kamilem W. i Łukaszem R. - red.] i sami utrzymwali ze sobą kontakt. Konrad zaczął współpracować z Kamilem i Łukaszem. Zaczął wyszukiwać dla nich słupów, żeby zarobić trochę kasy. [...] Znałem również Rafała. Poznałem go przez Kamila. Z tego co wiem, Rafał zgodził się z nimi współpracować, założył dla nich kilka kont. Był ich słupem. Z tego co wiem, Kamil i Łukasz lubili się z Rafałem, to byli koledzy, choć to nie była wielka przyjaźń. [...] Do tej pory myślałem, że Konrad został w to wrobiony. Znam go od dziecka i uważam, że nie byłby w stanie zabić człowieka. Nie wiem jak mogło do tego dojść.[...] Około tydzień temu poszedłem do Zachęty, gdzie znam barmana. Wyszliśmy na papierosa i temat zszedł na chłopaków. Powiedziałem, że Konrad raczej został w to wrobiony, ale on powiedział, że Konrad był tej nocy w lokalu i chwalił się w rozmowie, że zabił człowieka za 25 tys. złotych.
Później przyznał, że w Zachęcie był pod wpływem alkoholu. Barman był zaś prawdopodobnie trzeźwy, ponieważ był w pracy. Podczas konfrontacji na policji podtrzymał jednak swoje zeznania. Przyznał też, że Kamil W. "zanim zaczął zarabiać pieniądze był normalnym chłopakiem. Potem się zmienił, stał się zimny".
Barman zeznania składał na poprzedniej rozprawie.
- Była informacja, że Konrad M. mógł wziąć pieniądze za zabójstwo mężczyzny. Z tego co pamiętam miał je dostać od chłopaków, którzy mu to zlecili. Nie wiem czy nie było ich dwóch. Nie wiem skąd byli, nie mam pojęcia czym mogli się zajmować - mówił barman w sądzie. - Mówiło się o kilkunastu tysiącach złotych. Nie pamiętam kto mi to powiedział. M. nie mówił, że ktoś zlecił mu zabójstwo.
Podczas konfrotancji barman przyznał, że mógł powiedzieć świadkowi o wersji wydarzeń, w której M. wziął pieniądze za zabójstwo, choć nie wie od kogo ją usłyszał. Zapewniał, że nie od Konrada M., z którym widział się w Zachęcie w noc zabójstwa. Rozmawiali tylko przez chwilę.
Po kilku kolejnych pytaniach świadek został zwolniony, ale wychodząc z sali rzucił do oskarżonych: "zgnijecie w piekle".
- To są wielkie emocje. Młody człowiek stracił życie - tłumaczył. - Wszystkie fakty, które się łączą, wskazują, że to oni. Znałem Rafała, lubiłem go.
Pojawiły się wątpliwości co do stanu trzeźwości świadka. Wezwana została policja, ale testy na zawartość alkoholu i narkotyków okazały się negatywne.
Proceury zajęły jednak 2 godziny. Na wniosek stron sąd wyznaczył dodatkowy termin na głosy końcowe. Oskarżyciele i obrońcy będą je wygłaszać w piątek 15 kwietnia od godz. 8:30.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.