reklama

Szczawinianie biją na alarm. "Bezpańskie psy mnożą się na potęgę"

Opublikowano:
Autor:

Szczawinianie biją na alarm. "Bezpańskie psy mnożą się na potęgę" - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościMieszkańcy Szczawina Kościelnego bezradnie załamują ręce. Przysłowiową solą w oku są bezpańskie psy, które rozpleniły się po całej okolicy, a niektóre z nich mają być agresywne. Szczawinianie interweniują u radnego, ten u wójta, lecz problem wciąż pozostaje nierozwiązany. Kto zrobi porządek z czworonogami?

Mieszkańcy Szczawina Kościelnego bezradnie załamują ręce. Przysłowiową solą w oku są bezpańskie psy, które rozpleniły się po całej okolicy, a niektóre z nich mają być agresywne. Szczawinianie interweniują u radnego, ten u wójta, lecz problem wciąż pozostaje nierozwiązany. Kto zrobi porządek z czworonogami?

Atmosfera unosząca się nad ul. Kwiatową w Szczawinie Kościelnym już od wielu miesięcy daleka jest od tego, co na myśl przywoływać ma sama jej nazwa. Jak na razie odwilż nie przyniosła wychylających z zmarzniętej ziemi przebiśniegów, a jedynie odsłoniła zalegające na trawnikach... psie odchody. W okolicy roi się bowiem od bezpańskich czworonogów. Czy faktycznie psy nie mają właściciela? Taką wersję część mieszkańców podaje w wątpliwość.

- To psy sąsiada. Wylegują się u niego pod posesją, pod jego samochodem. On oczywiście wszystkiego się wyprze, ale sam je tu ściągnął i teraz kręcą się po całym Szczawinie - twierdzi jedna z naszych czytelniczek. - Wszędzie widać psie fekalia, nikt nawet nie skinie palcem, żeby to uprzątnąć. Latem to dopiero będzie smród, będzie trzeba zmienić nazwę ulicy z Kwiatowej na... wiadomo jaką - dodaje kobieta.

Właściciel posesji, przy której gromadzić się ma wataha psów, zapewnia, że te nie są jego własnością.

- Ja mam swoje cztery psy, są na podwórku, reszta nie jest moja, to przybłędy, nie mam z nimi nic wspólnego - przekonuje mężczyzna.

Bolączką numer jeden zdaniem szczawinian jest jednak bezpieczeństwo ich bliskich. Jak twierdzą, zwierzęta bywają agresywne.

- Oby nie sprawdziło się powiedzenie "mądry Polak po szkodzie". Ktoś powinien wreszcie wziąć sprawy w swoje ręce - denerwuje się pan Marek.

A ręce związane mają mieć ci, od których mieszkańcy najpilniej oczekują pomocy. Problem już niejednokrotnie zgłaszał wójtowi wiceprzewodniczący rady, Marian Ostrowski.

- Alarmowałem o sprawie, lecz póki co bezskutecznie. Wydaje się, że wszystko rozchodzi się pieniądze, zapewnienie schroniska tylu zwierzętom to ogromne koszty. Nic więcej w tej sprawie nie jestem w stanie zrobić - mówi z rezygnacją rajca.

Jak się dowiadujemy, interwencje podejmowały także policja i organizacje pro-zwierzęce, niestety bez rezultatów.

Możliwości rozwiązań patowej sytuacji szukamy więc u samego wójta. Co do powiedzenia ma włodarz?

- Część psów wyłapaliśmy, pozostałe to już własność okolicznych mieszkańców, nie możemy więc oddać ich do schroniska. Ludzie dokarmiają zwierzęta, więc te przybiegają tam gdzie daje się im jeść. Na wiosnę planujemy zakup klatki, w której będziemy umieszczać przybłędy, aby nie uciekły zanim na miejsce przyjadą łapacze ze Zgierza. Wolałbym, żeby te 40-60 tys.zł, które przeznaczamy rocznie na schroniska trafiały do kieszeni mieszkańców, ale przecież psów nie możemy pozostawić na pastwę losu - przekonuje Jerzy Sochacki i dodaje, że ma nadzieję, że problem już wkrótce uda się rozwiązać.

 

 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE