Szczęśliwie dla związkowców PKS-u zakończył się proces wytoczony im przez pracodawcę. Po niemal dwóch latach sprawa znalazła finał w Sądzie Okręgowym w Płocku. Podejrzenia o działania niezgodne z ustawą o Związkach Zawodowych zostały uznane za bezpodstawne. Przewodniczący związkowców obawia się jednak, że pracodawca wciąż będzie pozbywał się "niewygodnych" pracowników.
Konflikt narodził się w 2014 roku, kiedy Starostwo Powiatowe sprzedało udziały gostynińskiego PKS-u. Tym samym cała załoga trafiła pod skrzydła nowego pracodawcy - spółki PKS Grodzisk Mazowiecki. Zdaniem związkowców, ten już od samego początku nie wywiązywał się z zapisów w umowie, w świetle której spółka zobligowana jest do wypłacenia świadczeń z Zakładowego Funduszu Socjalnego oraz świadczeń związanych z urlopem wypoczynkowym pracowników. Nowy właściciel miał również dokonywać drastycznych cieć wynagrodzeń.
Dopiero po interwencji Związków Zawodowych u starosty, zaległe pieniądze zostały wypłacone pracownikom. Zdaniem przewodniczącego związkowców, Edwarda Chojnackiego, to zadziałało na pracodawcę jak płachta na byka, a przy zwolnieniach w pierwszej kolejności wypowiedzenia z pracy otrzymywali "niewygodni" członkowie Związków.
We wrześniu 2015 roku prezes spółki złożył pozew cywilny do Sądu Okręgowego w Płocku o ustalenie, czy Związek Zawodowy PKS-u działa zgodnie z ustawą o Związkach Zawodowych. Jak twierdzi E. Chojnacki, szef spółki w tym czasie miał kontynuować pozbywanie się związkowców.
- W czasie trwania procesu na celowniku kierownictwa spółki stanęły osoby funkcyjne w tej organizacji, ja otrzymałem trzy nagany - dwie sąd już uchylił a trzecia jest w toku, natomiast sekretarz jedną, która również została uchylona - wyjaśnia przewodniczący związkowców.
Na rozstrzygnięcie trzeba było czekać aż do końca kwietnia tego roku. Sąd w całości oddalił powództwo oraz zasądził na rzecz pozwanego koszty postępowania. Wyrok nie jest prawomocny.
Decyzja sądu w odczuciu Edwarda Chojnackiego nie kończy jednak problemów trawiących firmę od wewnątrz.
- Nie sądzę, by sytuacja miała ulec zmianie. Prezes spółki wspólnie z kierownictwem wciąż będzie pozbywał się niewygodnych pracowników - niepokoi się przewodniczący Związków.
Co na to zarząd spółki?
- Po pierwsze my nie prowadzimy żadnej polityki. Po drugie zwolnienia otrzymują i otrzymywać będą nie pracownicy "niewygodni", a ci, którzy nie wypełniają przypisanych im obowiązków. Zakład jest po to, żeby przychodzić i uczciwie pracować - ripostuje prezes Radosław Marek.